Mój urodzinowy toast

Ludzie pytają mnie jak się odnajduję, mając 40 lat. (Tak, sam nie jestem w stanie w to uwierzyć). Odpowiadam wtedy, że niektórzy przekonują, że życie zaczyna się po 30 – tce. Niektórzy, że po 50 – tce.  Ja twierdzę: wszystko zależy co pijesz.


Mamy mało sposobności zatrzymania się na moment i przeanalizowania paru rzeczy; człowiek cały czas napierdala albo zapierdala. Niemniej jednak, takie okrągłe daty skłaniają do przemyśleń. Na przykład, że ludzie powinni się wiązać ze sobą na stałe i zakładać rodziny, dopiero wtedy kiedy mają już dobry kontakt ze sobą. Z tym, kim są. Co chcą w życiu robić. Wtedy wiemy, kim jesteśmy i z kim jesteśmy. Albo, że jeśli kobieta w słoneczny dzień włącza wycieraczki, to znaczy, że szykuje się do skrętu. 



Lecz dzisiaj, z okazji moich urodzin, opowiem dwie historie. Historie, które chciałbym, aby ktoś mi opowiedział, kiedy kończyłem 18 lat.


Pierwsza jest o Charlesie Blondinie


30 czerwca 1859 roku Charles Blondin wszedł na linę zawieszoną na wysokości 49 metrów.


Sama lina miała 340 metrów. Była rozciągnięta nad wąwozem przy wodospadzie Niagara. Blondin wszedł na linę i zaczął po niej powoli chodzić. W połowie drogi stanął na chwilę i zrobił salto do tyłu. I poszedł dalej.


W ciągu najbliższych kilku miesięcy przejechał po tej linie na rowerze, przeszedł po niej z zawiązanymi oczami, w łańcuchach na nogach, a raz nawet przeszedł po niej dźwigając kuchenkę. Tak, kuchenkę. Taką do gotowania.


Pewnego dnia przyszedł tam z taczkami. Krzyknął: „Kto wierzy, że jestem w stanie przejść po tej linie pchając taczki?” Wszystkie ręce poszły w górę. Blondin skierował wzrok na jednego faceta z tłumu.


– A Pan wierzy? – zapytał


– No jasne  – odpowiedział tamten.


– Na pewno? – upewnił się Blondin.


–  Oczywiście!!


– To zapraszam do taczek.


Wnioski? Jak to ładnie podsumował profesor psychologii Mark S. Lewis, z sukcesem w życiu jest tak, że nie ma on nic wspólnego ze sławą, pieniędzmi czy szczęściem, lecz bardzo dużo wspólnego ze strachem. Są takie chwile, kiedy życie mówi ci „Wsiadaj do taczki”, a ty strasznie nie chcesz do niej wejść, bo generalnie tu gdzie jesteś, jest ci ok. I wtedy musisz sobie odpowiedzieć na pytanie: czy bardziej chcesz być po drugiej stronie liny? Czy może bardziej się boisz, że spadniesz na dół?


To szatańska alternatywa. Co jest potrzebne do rozwoju? Brak akceptacji. A co jest potrzebne do szczęścia? Akceptacja.


Chujowo, nie?


Jeśli chcesz się rozwijać, skazujesz się na to, że zawsze będziesz czuć się gorzej od innych. Że zawsze musisz kogoś gonić. Że zawsze będziesz wchodzić do taczki i zawsze będziesz musieć przełamywać swój strach. Co jest wobec tego potrzebne, aby osiągnąć balans?


Odpowiedź będzie w historii numer dwa.


Nauczyciel David McCullough


Historia numer dwa jest o nauczycielu angielskiego. Nauczyciel nazywa się David McCullough i uczy w szkole średniej Wellesley w USA.  


McCullough wyszedł na scenę na zakończenie roku szkolnego 2012. Zrobił to, aby wygłosić mowę. Stał przed nim tłum młodych ludzi, którzy właśnie wkraczali w coś, co ponoć nazywa się dorosłym życiem. Wiecie jak to jest, kiedy ma się 18 lat. Wydaje ci się, że wiesz wszystko, a w rzeczywistości gówno wiesz. Bycie 20-latkiem jest jak gra komputerowa, w której pominąłeś tutorial. Biegasz tylko bez sensu, nie wiesz co robić, nie masz żadnej porządnej broni, ani dobrego pancerza.


Co prawda podobnie jest po 30-tce.


I po 40-tce.


I po 50-tce.


Ale tego dowiadujemy się dopiero później. Będąc nastolatkami, mamy nierealistyczne marzenia o swojej przyszłości. Jesteśmy w niej gwiazdami rocka. Dorastające dziewczęta marzą o wampirze ze Zmierzchu. Nader wszystko nie chcemy przeciętności, bo przeciętność nas wkurwia. A później przestajemy pić mleko i zaczynamy pić wódkę.


McCullough stanął przed setkami młodych ludzi i w odruchu szczerości powiedział im coś, co mogło skrócić proces dopiero czekającej ich, a w chuj bolesnej, edukacji. Ot, tak w skrócie:


Nie jesteście niczym wyjątkowym. Nie jesteście nadzwyczajni. Tak, owszem, byliście przez ostatnie lata rozpieszczani, chronieni, podziwiani. Tak, owszem, dorośli was niańczyli, całowali, karmili, wycierali wam buzie, wycierali wam tyłki, trenowali, uczyli, słuchali, dodawali odwagi, doradzali i znów dodawali odwagi.


Ale nie jesteście nikim szczególnym. Nawet jeśli jesteście jedni na milion to oznacza, że na planecie mającej 6.8 mld. osób jest prawie 7 tys. takich jak wy.


Bo widzicie – powiedział  McCullough – jeśli wszyscy są wyjątkowi, to nikt nie jest wyjątkowy. Jeśli wszyscy dostają medal, to znaczy, że ten medal przestaje mieć jakąkolwiek wartość.”



 


Tak naprawdę McCullough powiedział tym dzieciakom „Przestańcie się łudzić. Przestańcie żyć iluzjami.” Marzenia to aspiracje. Iluzje to kłamstwa. A my z przyjemnością je kupujemy, bo sprawiają, że trzymamy się w swojej strefie komfortu.


Kłamstewko numer jeden


Jeśli będziesz ciężko pracował i naprawdę czegoś zapragniesz, to na pewno ci się uda.


To kompletna bzdura. Nie będę modelką Victoria Secret nawet jeśli się, kurwa, poświęcę, zafarbuję włosy na platynowy blond i wydepiluję okolice bikini. Nie ma tu znaczenia ilość pracy, jaką bym w to włożył. Nie będę zawodowym bokserem, bo jestem za stary, nie będę śpiewał w boysbandzie, bo fałszuję jak wykastrowany kogut.


Nie mogę zrobić wszystkiego. Ale mogę być najlepszą wersją samego siebie. Bo wszystko jest możliwe w zakresie tego, co jest nam dane. Przynajmniej ja w to wierzę. I ty też w to uwierz.


Kłamstewko numer dwa


Zakupy uczynią cię kimś szczególnym


Jednym z moich ulubionych filmów z czasów, kiedy byłem jeszcze młody, romantyczny, ale sceptyczny (a kobiety traktowałem głównie użytkowo) był „Fight Club”. W „Fight Clubie” pada w pewnym momencie kwestia, która zmieniła mój światopogląd na lata: „Kupujemy rzeczy, których nie potrzebujemy za pieniądze, których nie mamy, żeby zaimponować ludziom, których nie lubimy.” I to jest właśnie życie. A później masz 80 lat i umierasz.


Żyjemy w świecie, w którym przekonuje się nas, że bardzo łatwo jest zostać kimś szczególnym. Wystarczy wyjąć kartę i kupić sobie iPhona i czerwone trampki.


Kup. Wyróżnisz się.


Zdradzę ci tajemnicę. UWAGA, SPOILER ALERT! Kupując nowego iPhona dostaniesz kosmicznie przewartościowany kawałek szkła, metalu i plastiku. Bardzo lubię iPhony, ale muszę z góry cię uprzedzić, że nawet nie będziesz się za bardzo wyróżniać, bo do tej pory sprzedano ich na świecie ponad miliard. To, że masz iPhona świadczy tylko o tym, że  wydałeś/wydałaś 3 albo 4 tys. na telefon. Nic więcej.


Bo ludzie są w stanie robić cudowne rzeczy, ale wymaga to talentu i szaleńczej, wielogodzinnej pracy. Wtedy wygląda to tak:



Trampki i telefon są tu tylko dodatkiem.  


Kłamstewko numer trzy:


Liczy się tylko doskonałość


Bierzemy udział w wyścigu, w którym napędza nas strach, że nie zostaniemy zapamiętani, że nasze życie będzie bez znaczenia. Żyjemy w tyranii doskonałości.


Ćwicz.


Kupuj więcej.


Pieprz więcej.


Rozwijaj się.


Jesteś marką.


Stwórz swoje nowe ‘ja’.


Szukaj wyzwań.


Tylko doskonałość się liczy.


Spraw, aby twoje życie się liczyło.


Zdradzę Ci kolejną tajemnicę. Nikt nie zwraca uwagi na twoje porażki. Świat ma je kompletnie w dupie. Serio.


Kłamstewko numer cztery


Jesteś w stanie zaplanować swoje życie


Lecimy przez nie punkt po punkcie i odhaczamy.


Studia? Załatwione.


Związek, małżeństwo? Jest.


Samochód? Sąsiedzi srają z zazdrości.


Egipt? Był. Rzym? Był. Paryż? Też był. Jakiś taki brudny i pełno turystów.


Teraz? Dziecko. Trochę sra, trochę wrzeszczy.


W tym wszystkim brakuje jednej rzeczy. Tą rzeczą jest radość. Zwyczajna, pierdolona, radość z życia. Nie ma jej, gdy nie wiesz, co jest dla ciebie ważne. A dorosłość polega na tym, że to rozumiesz.


W życiu najtrudniejsze jest odkrywanie swojej tożsamości. Czy ta whisky rzeczywiście ci smakowała, czy może tak ci się wydawało, bo smakowała twoim kolegom? Czy kupiłeś ten telefon dla siebie, czy żeby pokazać, że cię stać? Czy słuchasz tej muzyki dlatego, że ci się podoba, czy dlatego, że słuchają jej twoi znajomi, a ty boisz się przyznać, żeby cię nie wyśmiali?


Co jest naprawdę twoje? Z takich drobnych rzeczy układa się nasza tożsamość. Kiedy wiesz, co naprawdę lubisz, trochę bardziej wiesz, kim jesteś.


Ludzie mają z tym problem. Dlatego najłatwiej jest zacząć od jedzenia. Każdy wie, co mu smakuje. Ja przynajmniej w to wierzę.”


To moja nowa książka „Brud”.


xxx


McCullough powiedział: „Kiedy wchodzisz na szczyt góry, to nie rób tego tylko po to, aby zatknąć na górze flagę. Wspinaj się po to, aby zobaczyć świat, a nie aby świat zobaczył ciebie. Rozkoszuj się widokiem. Wdychaj głęboko powietrze do płuc.”


Czujesz je?


Czujesz, jakie jest ostre?


Twoje zdrowie. Wypij i moje, proszę. Czółko.



Blondin dożył późnej starości.


Mając 71 lat ożenił się po raz trzeci z Katherine James, która wtedy miała lat 30.


6981311481_6c900fa9d4_b


Photo by Ben Raynal/CC Flickr.com


 


 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on October 04, 2016 22:21
No comments have been added yet.


Piotr C.'s Blog

Piotr C.
Piotr C. isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Piotr C.'s blog with rss.