Sukces zbuntowanych klientów! Amerykanie chcą oddać 200 mln zł. A może to... pułapka?
Jakie korzyści może przynieść wspólne działanie dużej grupy konsumentów, wsparte akcją prawników i szumem medialnym? W polskiej branży finansowej do tej pory najbardziej spektakularną akcją konsumencką, która zakończyła się częściowym sukcesem, była kampania "Nabitych w mBank". Kilka tysięcy osób "ubranych" w kredyty, których oprocentowanie mogło się zmieniać w myśl decyzji zarządu banku (jej przesłanki określono w umowach kredytowych nieprecyzyjnie) tak długo prowadziło kampanię "antyreklamową", że w końcu przedstawiciele mBanku usiedli z buntownikami do rozmów. Wynegocjowano wspólną ofertę zmiany umów na takie z oprocentowaniem zmiennym i pewna grupa klientów (nie ujawniono jaka) z niej skorzystała. Inni - w grupie 1247 osób - nie byli usatysfakcjonowani i poszli do sądu.
Kto wie czy większego sukcesu nie osiągną klienci nieruchomościowego funduszu BPH TFI , którzy wspólnie żądają zwrotu swoich pieniędzy. W zeszłym tygodniu udało im się wymusić na właścicielach towarzystwa pierwsze ustępstwa. Przypomnijmy, że powołany w 2005 r. fundusz BPH zebrał od klientów 330 mln zł i miał je korzystnie zainwestować w biurowce oraz centra handlowe. Zarządzający funduszem okazali się być nielotami, bo najpierw poprosili inwestorów o przedłużenie okresu działania funduszu z 10 do 12 lat, a potem przyznali, że z każdych 100 zł zainwestowanych przez klientów pozostało tylko... 67 groszy. Fundusz nie dość, że poniósł straty na inwestycjach, to jeszcze zamiast 300 mln zł zainwestował prawie miliard, posiłkując się kredytami. Gdyby inwestycje poszły dobrze, zyski byłyby odpowiednio zmultiplikowane, ale niestety poszły źle i poza stratami na nieruchomości trzeba było też oddać pieniądze bankom. Nota bene nie był to jedyny fundusz nieruchomościowy, który nie "odleciał".
Czytaj też: Kupić kawałek centrum handlowego i żyć z czynszów? Inwestycja dla każdego
Grupa ponad 600 klientów funduszu od wielu miesięcy prowadzi wojnę z BPH TFI, bankiem BPH, który jest właścicielem tego towarzystwa funduszy oraz z koncernem GE, który z kolei jest właścicielem polskiego banku. Domagają się pokrycia strat wynikających ze skandalicznie niskiej jakości zarządzania funduszem. Pisali do Komisji Nadzoru Finansowego, grozili Amerykanom pozwem grupowym, próbowali zablokować sprzedaż części majątku BPH do Alior Banku, a wreszcie - zablokowali sprzedaż BPH TFI (Amerykanie chcą się go pozbyć). Ostatnio złożyli w prokuraturze doniesienie o popełnieniu przestępstwa przez zarządzających funduszem oraz poprosili o pomoc ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro. I wygląda na to, że udało im się na tyle uprzykrzyć życie amerykańskiemu właścicielowi BPH TFI, że ci są gotowi częściowo wziąć "na klatę" straty klientów.
Holenderska spółka Vamori Investments w zeszłym tygodniu wezwała klientów BPH TFI do sprzedaży posiadanych certyfikatów nieruchomościowego funduszu, oferując cenę 60,92 zł. Vamori jest spółką zależną GE, więc nie ma wątpliwości, że jest to ręka wyciągnięta przez amerykański koncern w kierunku dymiących polskich klientów. Oferty przyjmowane będą od 7 października do 4 listopada 2016 r. Gdyby na ofertę odpowiedzieli wszyscy klienci, odzyskaliby 207 mln zł. To dość wysoka cena, biorąc pod uwagę, że rynkowa wartość całego BPH TFI wynosi dziś mniej więcej 130-150 mln zł. To prawdopodobnie pierwszy przypadek w branży funduszy inwestycyjnych w Polsce, kiedy klienci mają szansę dostać odszkodowanie za złe zarządzanie jakimś funduszem od jego właściciela. Owszem, jest precedensowy wyrok w sprawie funduszu DWS TFI, od którego "pogrobowców" jeden z klientów odzyskał pieniądze w sądzie, ale tu mamy ofertę złożoną dobrowolnie przez poczuwającego się do winy właściciela towarzystwa funduszy inwestycyjnych.
Czytaj też: Ile naprawdę warte jest twoje mieszkanie? A twojego sąsiada?
Prawnicy z kancelarii Matczuk, Wieczorek i Wspólnicy, którzy reprezentują grupę ponad 600 klientów walczących z BPH TFI, są jednak sceptyczni. Po pierwsze uważają, że szansa na wygraną w sądzie jest na tyle duża, iż przyjmowanie oferty zapewniającej zwrot 61% zainwestowanych pieniędzy byłoby nierozsądne. Gdyby klienci w sądzie wygrali, mogliby odzyskać całość wraz z odsetkami i być może jeszcze odszkodowanie za utracone korzyści. Z drugiej strony nie ma pewności czy proces udałoby się wygrać i kiedy by to nastąpiło. W sprawie funduszu DWS proces w dwóch instancjach trwał aż sześć lat. Z trzeciej strony prawnicy - oraz część klientów - podejrzewają, że oferta może być... pułapką Amerykanów zastawioną na zdesperowanych klientów. Albo próbą wysondowania jak duża część z nich byłaby w stanie zaakceptować tylko częściowy zwrot pieniędzy utopionych przez fundusz BPH Sektora Nieruchomości.
Clue tych obaw leży w konstrukcji oferty holenderskiej spółki. Otóż nie jest to klasyczne, przewidziane prawem giełdowym wezwanie, w którym firma ma obowiązek wykupić akcje od wszystkich chętnych. To raczej rodzaj zaproszenia do składania ofert sprzedaży certyfikatów funduszu. Oferty te nie muszą być przyjęte. Albo mogą być przyjęte tylko częściowo. I w tym właśnie prawnicy klientów widzą ryzyko.
"Proszę zwrócić uwagę, że nie jest to żadna oferta. Firma Vamori Investment nie zobowiązuje się do niczego. Według naszej oceny spółka może w ogóle nie przyjąć ofert. Może ogłosić, że za mało osób się zgłosiło i że w związku z tym nie jest już zainteresowana skupem certyfikatów. Może zmienić cenę (w dół, a jakże…), może mnożyć formalności – bo nie określiła jakiego rodzaju dokumenty będą wymagane od składających ofertę. Wiemy za to, że posiadacze certyfikatów będą musieli zrzec się wszelkich roszczeń wobec wszelkich podmiotów związanych z funduszem BPH TFI. Długi okres składania ofert, wynikający z zaproszeni,a daje grupie GE możliwość oceny ilu uczestników już „skruszało” i chce jak najszybciej otrzymać cokolwiek"
- napisali prawnicy z kancelarii Matczuk, Wieczorek i Wspólnicy do 600 swoich klientów. I namawiają klientów do solidarności, mówiąc do nich tak: "jeśli chcecie przyjąć ofertę - to wszyscy. Jeśli ją odrzucić - też wszyscy".
"Skoro udało nam się zmusić GE do złożenia tego wezwania, to mamy bardzo duży margines negocjacyjny i duże szanse na negocjowanie ceny. I możemy – również siłą – wpłynąć na kwotę tego rozliczenia. W tym celu jednak musicie pozostać jednością"
- nawołują prawnicy w liście do klientów. Jedność rzeczywiście byłaby atutem grupy zbuntowanych klientów, bo próby jej rozbicia na pewno będą podejmowane. Stawką jest tak duża kwota - ponad 200 mln zł - że trudno przypuszczać, że GE nie będzie chciało jeszcze się potargować. Tak samo było w przypadku "Nabitych w mBank". Wynegocjowana przez grupę inicjatywną i mBank propozycja zmiany sposobu naliczania oprocentowania kredytów z dzisiejszego punktu widzenia nie okazała się hitem negocjacyjnym (patrząc od strony klientów). Choć oczywiście ocena sytuacji jest jeszcze niejasna - nie wiadomo czy ci, którzy się nie ugięli, wygrają w sądzie więcej, np. przewalutowanie swoich umów po kursie "startowym". Jednak gdyby "Nabici" nie dali się podzielić na mniej i bardziej miękkich, to mBank musiałby im zaoferować bardziej szczodrą propozycję.
Czy w przypadku klientów BPH TFI będzie podobnie? Patrząc na sprawę trzeźwo GE trudno będzie podwyższyć ofertę (i tak płaci więcej, niz kwota, którą może dostać po sprzedaży całego BPH TFI). To argument za tym, żeby się z nimi dogadać. Ale prawnicy mają rację, że to powinna być wspólna odpowiedź, być może z deklaracją przystąpienia do oferty po jej poprawieniu. Może nie do 80-90% wartości wpłaconych pieniędzy, ale choćby do 70% . Jeśli grupa nie będzie działała wspólnie, ryzyko, że oferta Amerykanów okaże się pułapką, będzie niemałe. I jeszcze jedno: gdyby GE oszukała polskich klientów, to stracilłaby twarz i skazałaby się na wieloletni proces sądowy - klienci takiej zniewagi nie puściliby płazem. Gdybym miał się zakładać, to powiedziałbym, że te 61% jest już blisko ostatecznej wartości, przy której strony podpiszą ugodę.
JAK NIE DAĆ SIĘ OKRAŚĆ PODCZAS PODRÓŻY? Nie ma złudzeń, w podróży jesteś łatwiejszym niż kiedykolwiek celem dla przestępców - zarówno kieszonkowców, jak i tych, którzy żyją z rozbojów. Jak nie dać się okraść? Opowiadam o tym w swoim najnowszym wideofelietonie. Zobacz koniecznie!
CHŁOŃ SUBIEKTYWNOŚĆ TAK JAK LUBISZ. Subiektywność jest multifunkcyjna i się często dyslokuje ;-). Można ją spotkać tu i tam. W internecie, mediach społecznościowych, na wideo, w prasie, książkach oraz na spotkaniach, odczytach, konferencjach - wszędzie tam, gdzie mówi się o pieniądzach.
SPOTKAJ MNIE W NECIE... Blog "Subiektywnie o finansach" codziennie, od ponad siedmiu lat, zapewnia niezbędną dawkę wiedzy o Waszych pieniądzach. Prześwietlanie produktów finansowych, ekskluzywne wiadomości o nowych produktach oraz piętnowanie skandalicznych praktyk i interwencje w Waszych sprawach. Zaglądaj na samcik.blox.pl, nowy wpis wpada tu zwykle tuż po godz. 9.00. Blog czyta ok. 200.000 czytelników miesięcznie. Jeśli chcesz wiedzieć jeszcze więcej i ze mną podyskutować, zostań fanem blogu na Facebooku (jest nas już 35.000!), na Twitterze (tu wraz ze mną rządzi blisko 10.000 followersów). Zapraszam też do bezpośredniego kontaktu mejlowego:maciej.samcik@gazeta.pl. Postaram się odpowiedzieć na każdy e-mail, choć nie obiecuję, że odpowiem szybko ;-).
...ZOBACZ MNIE W EKSTREMALNYCH AKCJACH. Opowiadam o domowych finansach nie tylko tekstem, ale i ruchomymi obrazami. Żeby Ci się nie nudziło robię przy tym różne głupie rzeczy: skakałem na spadochronie, dałem sobie obić twarz przez byłego trenera Tomasza Adamka, latałem w tubie aerodynamicznej, w której ćwiczą kosmonauci, ćwiczyłem na najnowocześniejszym w Polsce symulatorze lotów, jeździłem autobusem, gokartem, grałem w golfa i ruletkę. Wszystkie te przygody są na mojej "stronie" youtubowej. Zasubskrybuj mój kanał na Youtube (w tym kinie siedzi już ponad 2000 fanów i jest ponad 70 filmów, które obejrzano więcej, niż ćwierć miliona razy).
SUBIEKTYWNA EKIPA SAMCIKA IDZIE NA OSTRO W "WYBORCZEJ" . Blog "Subiektywnie o finansach" zyskał tak dużą popularność, że zaowocował autorskimi stronami w "Gazecie Wyborczej". Co czwartek na stronach gospodarczych "Wyborczej" ukazuje się tygodnik "Pieniądze Ekstra", w którym ja i grupa moich kolegów, zwana złowróżbnie Ekipą Samcika, radzi jak sprytnie kupować, jak się nie dać nabrać w sklepie, co zrobić, żeby wyplątać się z finansowych tarapatów i jak mieć więcej pieniędzy. Jeśli potrzebujesz rady albo pomocy w sprawie niekoniecznie związanej z produktami finansowymi - pisz na ekipasamcika@wyborcza.biz. Moi ludzie (mam nadzieję :-)) nie zostawią Cię bez pomocy.
SUBIEKTYWNOŚĆ DO PODUSZKI, NA WAKACJE, NA PREZENT: o oszczędzaniu, inwestowaniu i zarządzaniu domowymi pieniędzmi piszę też w moich książkach, które możesz kupić w dobrych księgarniach oraz w internecie. Dowiesz się z nich jak założyć pierwszy plan systematycznego oszczędzania, jak nie dać się okraść przez internet, jak odróżnić tani kredyt od drogiego, jak nie dać się nabić w niby-ubezpieczenie, jak nauczyć dziecko oszczędności...
SUBIEKTYWNIE W TOK FM. W ostatnich dniach miałem przyjemność gościć/płynąć na falach informacyjnej rozgłośni TOK FM. W programie Pawła Sulika wyjaśniałem o co chodzi w aferze Amber Gold i pytałem czy może się ona powtórzyć w przyszłości. Kilka dni wcześniej opowiadałem o tym jak się chronić przed kradzieżą tożsamości. Zapraszam do posłuchania!
SUBIEKTYWNIE, BEZ RETUSZU I OSZCZĘDNIE. Ostatnio miałem okazję powiedzieć kilka słów na temat afery Amber Gold w programie "Bez retuszu" oraz namawiać Was do oszczędzania energii w "Pytaniu na śniadanie". Zapraszam do obejrzenia!
Maciej Samcik's Blog
- Maciej Samcik's profile
- 3 followers

