Im gorzej tym lepiej

Jakieś dziesięć lat temu zepsuł mi się tuner satelitarny, co odcięło mnie od bogactwa kulturowego kanałów polskich i zagranicznych. Jako że do punktu serwisowego miałem aż sto metrów, zajęło prawie rok, nim się tam wybrałem. Po tym roku nie poznałem telewizji. Ale to nie ona się zmieniła w tak krótkim czasie, lecz ja straciłem odporność na pulpę.


Czemu niemal wszystkie współczesne samochody popularne wyglądają tak samo? Gdyby na targach motoryzacyjnych nocą pozamieniać znaczki na premierowych modelach Forda, Opla i Toyoty, mało kto by się zorientował. To entropia designu, uśrednianie, mimikra uliczna. Czemu tak się dzieje? Po krótkim zastanowieniu okazuje się to całkiem proste – księgowi nadzorują projektantów, a źródłem ich inspiracji są badania rynku. Istnieje niedościgniony projekt samochodu, który będzie się podobał największej liczbie osób i wszystkie koncerny próbują właśnie taki samochód zaprojektować.


Kultura masowa zawsze będzie w jakiś sposób tandetna, prostacka, prymitywna. Masa ciągnie w dół, a wszystko, co masowe, powstaje w wyniku kompromisu. Raz na jakiś czas pojawia się na tym bezmiarze miałkości wysepka oryginalności, może nawet archipelag. Sporadycznie. Nie inaczej jest w przypadku literatury. Z tego samego powodu większość bestsellerów to złe powieści. Złe z punktu widzenia znawców literatury, którzy precyzyjnie potrafią wypunktować, co zostało skopane. Złe z punktu widzenia wyrobionego czytelnika, który dostaje coś, czego czytanie sprawia mu przykrość. Ale cóż z tego, skoro to się doskonale sprzedaje?


Trafiłem kilka razy na książki tak nieumiejętnie napisane, że nie dotrwałem w lekturze do końca pierwszego rozdziału. Wszystko było tam złe: od banalnych postaci, poprzez drętwą akcję i marne dialogi, aż po proste zdania nieudolnie sklecone z podstawowego zestawu słów i zwrotów. A potem dowiedziałem się z zaskoczeniem, że nie doceniłem bestsellera. Nie żałuję. Szkoda życia na złe książki.


Fleming odkrył penicylinę przypadkiem. Przypadkiem powstała też czarna herbata (zielona zawilgotniała i sfermentowała) i wiele innych rzeczy z naszego otoczenia. A skoro tak, to warto się postarać, żeby powtórzyć proces w warunkach kontrolowanych. Jeśli powstała przypadkiem zła powieść sprzedaje się lepiej niż napisana z trudem powieść dobra, to po co się wysilać? Okazuje się jednak, że napisanie powieści złej wcale nie jest takie proste, bo do tego trzeba mieć talent, to znaczy… antytalent. Teraz wystarczy wyłuskać ze społeczeństwa ludzi z antytalentem i pchnąć ich w odpowiednie koleiny kariery. A potem zacząć liczyć kasę.


Nie jest dziwne, że efekt działania praw rynkowych objawia się formatowaniem książek w taki sposób, żeby czytelnik nie poczuł się rozczarowany ani nawet zanadto zaskoczony. Sztuką w tym przypadku nie jest stworzenie dzieła oryginalnego czy nowatorskiego. Wprost przeciwnie, to dzieło ma być jak najlepiej wpasowane w format. Większość czytelników oczekuje prostego języka, nieskomplikowanej fabuły, bohaterów podobnych do nich samych. Jesteś tym, co czytasz, więc następuje sprzężenie zwrotne, w wyniku czego powstają powieści jeszcze gorsze, czytelnicy się do nich przyzwyczajają i koło się zamyka.


Dla wydawcy bestsellerów bardziej miarodajne od fachowych recenzji są opinie bloggerów książkowych. Ci, w większości przypadków, nie potrafią przeprowadzić poprawnej analizy dzieła, ale, umówmy się, kogo ta analiza obchodzi? Bloggerzy reprezentują poglądy statystycznego czytelnika, a ich zdolnością jest sformułowanie czytelnego feedbacku. Jeśli pisarz czyta w recenzji zamieszczonej w szanowanym piśmie, że się rozwija i dojrzewa, to nie powinien się wcale cieszyć, bo blogger skwituje jego najnowsze dzieło prostym „przekombinowane”. I pewnie będzie miał rację. Da jasny sygnał, że książki tego pisarza stają się zbyt wyrafinowane dla jego grupy docelowej.


Roztaczam tutaj czarną wizję i może trochę przesadzam, bo nie jest aż tak źle. Nie cała literatura tak wygląda. Powyżej naszkicowałem obraz większości, nie całości. Jednak niestety ta większość swoją masą wpływa na cały rynek i kształtuje go. Popularność konsoli do gier wymusza upraszczanie gier pecetowych, liczba powstających małych samochodów miejskich wymusza spadek jakości w segmencie klasy wyższej, a efektem istnienia tanich linii lotniczych jest obniżenie standardów u tradycyjnych przewoźników. Jeśli tak jest wszędzie, czemu literatura miałaby się okazać wyjątkiem?


Ostatecznie sukces i tak liczy się nakładem, a ten kto czyta złe i głupie książki, nadal jest lepszy od tego, kto nie czyta ich wcale.

 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on August 24, 2016 13:51
No comments have been added yet.


Rafał Kosik's Blog

Rafał Kosik
Rafał Kosik isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Rafał Kosik's blog with rss.