Zurich
Małe, bogate, bezpieczne, czyste i nudne miasto. Uporządkowane, równe jak od linijki. I drogie, bardzo drogie. Wieczorem wymiera, jakby ktoś przesunął wielką wajchę. Jedynie w kilku knajpach na Niederdorf coś się dzieje.
Byłem w Zurichu ledwie kilka dni i to przy nienajlepszej pogodzie, która z pewnością wpłynęła na moje odczucia. Zapamiętałem głównie drożyznę. I ta drożyzna dotyczy wszystkiego. Dla przykładu trampki Converse, są tu ponad dwa razy droższe niż w Warszawie czy Berlinie. Obiad to drenaż portfela – ceny przeciętnego dania w przeciętnej knajpie zaczynają się od pięćdziesięciu złotych. Lepsze danie w średniej knajpie to w przeliczeniu na PLN ponad stówa. Ja odpadam i jem kanapki ze stacji benzynowej.
Problemem jest też parkowanie. Oczywiście jest drogie, ale też i miejsc jest za mało, niektóre są prywatne, a wjazd do wybranych uliczek po 22:00 w ogóle jest zaszlabaniany. Lepiej znaleźć płatny parking, bo na ulicy można parkować do półtorej godziny. Komunikacja miejska jest sprawna, ale naprawdę do większości wartych zobaczenia miejsc da się dojść na piechotę. Zurych ma 300 tys. mieszkańców, więc niewiele więcej niż Mokotów – spacer to dobry pomysł. Najważniejsze miejsca da się obejrzeć w jeden dzień.
Trzeba jednak przyznać, że jest tu bardzo bezpiecznie. Przynajmniej ja miałem poczucie bezpieczeństwa, nawet nocą w ciemnych zaułkach. W sumie jest tam też ładnie, choć od tej niemieckiej schludy, wolę włoskie rozpasanie estetyczne. Warto pojechać tam w okresie przedświątecznym. Oglądając rozmach w przygotowaniach do świąt już w listopadzie, mogłem sobie tylko wyobrażać, jaki będzie efekt końcowy.
Miło było odwiedzić Zurich. Jednak nie jest to miasto, w którym mógłbym mieszkać na stałe.
Tak, wiem, że powinno się pisać Zurych, ale Zurich bardziej mi się podoba.
Rafał Kosik's Blog
- Rafał Kosik's profile
- 194 followers
