Astrid po śmierci siostry marzy o jednym - o opuszczeniu swojego rodzinnego miasta. Po ukończeniu liceum wraz z przyjacielem postanawia wprowadzić w życie swój plan i wyruszyć w podróż, zostawiając za sobą wszystkie dotychczasowe doświadczenia. Do wspólnego wyjazdu zapraszają nowo poznanego kolegę, dzięki któremu tak naprawdę marzenie wchodzi w fazę realizacji. Wspólnie spędzony czas, obfitujący w wydarzenia zbliżające do siebie Astrid, Jaja i Plutona, prowadzi w nowe miejsce ich relacji.
Opowiem o tobie gwiazdom to nie jest opowieść o mocy przyjaźni czy potędze miłości. To opowieść o determinacji młodych ludzi, którzy mimo wielu przeciwności losu i doświadczeń życiowych dążą do odnalezienia swojego szczęścia.
Edyta Prusinowska to blogerka zajmująca się modą, urodą i stylem życia. Pisała opowiadania od najmłodszych lat. Dziś jej blogi śledzą rzesze fanów, a jej kanał na Youtube subskrybują tysiące użytkowników.
Po książkę sięgnąłem głównie przez TikToka i nie mogę powiedzieć, że się zawiodłem, gdyż i tak nie miałem zbyt wysokich oczekiwań. Ogółem — łzawa historyjka, która traktuje przewlekle chore osoby jako "lekcje" dla zdrowych ludzi. Wybitnie sztampowa i przewidywalna, w dodatku przeraźliwie nudna. Jestem typem czytelnika, który całkiem lubi spokojne obyczajówki, w których nie dzieje się zbyt wiele a główną osią fabularną jest emocjonalny rozwój bohaterów... pod warunkiem, że lubię postaci, czego nie mogę powiedzieć o bohaterach tej książki. Chociaż nie mogę też powiedzieć, że ich nie lubię. I to jest właśnie problem — bohaterowie są absolutnie nijacy i nie wywoływali we mnie żadnych emocji. W dodatku po przeczytaniu całej książki mam wrażenie, że nie wiem o nich praktycznie nic. Każdy miał jedną-dwie cechy, które go określały i to wszystko; Astrid jest genialną pianistką, lubi czytać i ma martwą siostrę, Jajo jest nerdem, Pluton jest chory, koniec historii. Początek książki jeszcze dało się jakoś znieść, było tam nawet kilka relatywnie uroczych momentów, lecz im dalej w las, tym ciemniej. Przy końcówce to już nic, tylko wywracałem oczami. Całe zakończenie opierało się o emocjonalne zaangażowanie czytelnika. Zaangażowanie, którego zupełnie nie czułem, gdyż nie potrafiłem uwierzyć w wątek romansowy. Rozwinął się absolutnie zbyt szybko, w dodatku zdawał się wciśnięty na siłę; miałem wrażenie, że autorka trzymała własnym postaciom pistolet przy głowie, żeby zmusić ich do zejścia się. Ale dobra, to wszystko? To wszystko to jeszcze nic. Najgorszym grzechem tej książki jest jej absolutnie okropny styl. Sztywny, bez polotu, bardzo przywodzący na myśl opowiadanie na Wattpadzie jakiejś nastolatki, która piątki z polaka może i dostaje, ale następnym Prusem to raczej nie jest. Czasem musiałem przypominać sobie, że napisała to Polka, bo niektóre fragmenty czytało się tak, jakby przetłumaczył je z angielskiego ktoś, kto nie ma w tłumaczeniu zbyt wielkiego doświadczenia. Najbardziej bolesne były wstawki pseudofilozoficzne oraz rozmyślania bohaterów o książkach — tak drewniane, że mógłbym w nimi w piecu rozpalić. Ah, no i jak mógłbym zapomnieć! Błędy! Nie mam pojęcia, kto to do druku dopuścił, ale powinien się wstydzić. Przecinki hasają sobie wesoło między wyrazami bez żadnego składu i ładu, a poprawny zapis dialogów leży i kwiczy w agonii. Żeby nie było, że tylko narzekam, chcę wymienić jeden plus tej książki; bardzo dobrze nauczyła mnie jak NIE pisać. A, no i okładkę ma ładną. Ale wiadomo, nie ocenia się książki po okładce.
Nie mogłam się wczuć w fabułę. Zdania ułożone według mnie aż za prosto. Niestety mimo wielu dobrych opinii nie będę polecać ani nie zostanę fanką tej książki.
Jak tylko zobaczyłam tą książkę na tiktoku, wiedziałam, że będę musiała ją przeczytać. Zakochałam się w okładce od pierwszego wejrzenia. Nie spodziewałam się wiele po tej książce, ponieważ był to debiut autorki. Jednak dość szybko przekonałam się, że zakładanie z góry, że będzie to opowiadanie na poziomie wattpada, jest dużym błędem. Książka jest napisana pięknym językiem, autorka dobrze przekazała wszystkie emocje czytelnikowi. Mogę śmiało przyznać, że NIGDY nie czułam tylu emocji czytając jakąkolwiek książkę. Do tego ta cudowna playlista na spotify. Słuchałam jej zawsze przy czytaniu i na pewno będę jej słuchać nadal (słucham jej podczas pisania tej recenzji). Autorka w książce porusza bardzo ważne tematy i uważam, że każdy powinien ją przeczytać. Ta historia bardzo zmieniła moje spojrzenie na świat i życie codzienne. Może to zabrzmi dziwnie, ale czuję się dzięki niej bogatszym wewnętrznie człowiekiem.
zaczne od takiej malej refleksji😃😃 otoz: odnoszę wrażenie, że ta książka jest idealna dla osób, ktoóe ca codzien nie czytaja ksiazek.
sama fabuła nawet mi się podobała, ale mam jeszcze kilka zarzutów, które oczywiście poniżej omówię.😃😃 1. ogromna ilość powtórzeń (mówiąc ogromna mam na myśli, że co średnio 5 stron czytałam że ktoś "ułożył usta w cienką linię"). 2. interpunkcja leży (że się tak wyrażę) - przecinki stawiane są w miejscach, w których w ogóle nie powinno ich być albo są stawiane zamiast kropki i zaczęcia nowego zdania (tak jakby łączenie dwóch zdań w jedno (nie wiem czy ktokolwiek wie o co mi chodziXD) 3. bohaterowie są płascy; sztampowi. poznajemy ich bardziej dopiero w ostatnich 40 stronach książki, a przez resztę 270 czytamy osobach, które jedyne co sobą reprezentują to ich zainteresowania. ich charaktery nie są w żaden sposób nakreślone. 4. styl pisania pozostawia wiele do życzenia. był mocno wattpadowy. 5. pod koniec mam wrażenie, że troche na siłę autorka próbowała nas przymusić do płaczu (czy czegos podobnego).
mam nadzieje ze o niczym nie zapomnialam. plusem jest ladna okladka:))
3.75/5 Fajna rozrywka. Zdecydowanie nie mogę odmówić tej książce frajdy, jaką mi zafundowała. Pomysł na fabułę był naprawdę dobry, pomimo dość przewidywalnych wydarzeń. Styl pisania i wartka akcja spowodowały, że wciągnęła mnie od samego początku - czytało się ją niezwykle szybko.
Niestety, ta powieść niesie za sobą parę problemów, takich jak czarno-biali bohaterowie, sztuczny wątek romantyczny, oraz mnóstwo błędów stylistycznych w konstrukcji zdań i dialogów, przez które w poszczególnych miejscach miałam wrażenie, jakbym czytała nieudane tłumaczenie.
Mimo, że nie zostanę największą fanką tej książki, na pewno będę ją polecać - szczególnie osobom lubiącym spokojne młodzieżówki. Biorę również pod uwagę fakt, że to debiut autorki, więc nie chcę być dla niej zbyt surowa.
Nie, nie i jeszcze raz nie. Książka ma naprawdę spory potencjał, bo sam zamysł jest ciekawy. Jednak widać, że to pierwsza powieść Edyty. Po zobaczeniu aesthetic tej książki, czytaniu wielu pozytywnych opinii nie mogłam się doczekać aż ją przeczytam. Niestety bardzo się zawiodłam. Tak naprawdę czytanie tej książki było dla mnie sporym wyzwaniem, nie sprawiło mi to takiej frajdy na jaką liczyłam. Wiele razy widzialam powtarzające się zachowania bohaterów takie jak zaciśnięcie ust w wąską linię. Ile można? Nie zliczę ile razy było to określenie użyte. Kilka razy spotkałam się ze "szkolnym powtórzeniem" czyli dosłownie użycie jakiegoś krótkiego, zapychającego zdania pomiędzy, by tylko użyć konkretnego wyrazu, a równocześnie nie powtórzyć go w dwóch zdaniach pod rząd. Wydarzenia według mnie były niezwykle przewidywalne, tak samo jak reakcje bohaterów. Zdania były bardzo krótkie, dialogi czasem niezrozumiałe, a narracja też niestety nie wyszła. Samo prowadzenie utworu przez narratora jest niezwykle ważne, i tak na prawdę od tego zależy odczucie ogólnie o książce. Tutaj wypadło to niezwykle słabo. Jeśli mam być szczera początkowo nastawiałam się na 3 gwiazdki, niestety sukcesywnie spadały. Osobiście nie polecam tej książki i nie rozumiem fenomenu. Książka prosta, zarówno z treści, jak i formy.
historia astrid bardzo mi się dłużyła, 200 stron to takie totalne flaki z olejem:/ narracja trzecioosobowa tez zdecydowanie na minus, przez nią bohaterowie byli mi obojętni. Szkoda, bo w pierwszej osobie znacznie bardziej dotknęłyby mnie uczucia Astrid.
Podobały mi się nawiązania do innych książek, co prawda momentami było ich za dużo ale ładnie uzupełniały fabułę.
Strata bliskiej osoby, śmiertelna choroba, ogólnie walka głównej bohaterki - te motywy były przedstawione tak... w porządku. Nic nadzwyczajnego, ale też nie wyłapałam niczego co mogłoby być jakieś niestosowne.
Niestety no wynudzilam się lekko. Ładna okładka, klimatyczna playlista, historia tez nie była zła, ale to zdecydowanie nie była książka dla mnie.
Książka miała naprawdę duży potencjał, ale mam wrażenie, że z wykonaniem poszło trochę gorzej niestety bo sama w sobie historia jest naprawdę piękna. Charaktery postaci nie zostały w żaden sposób nakreślone.
Natomiast bardzo polubiłam postać Plutona, a na sam koniec nie powiem ale zaszkliły mi się oczy 🥹💜
,,Dziękuje, że spośród wszystkich planet postanowiłaś zauważyć tą, która nie istnieje’’.
,,Kiedyś opowiem o tobie gwiazdom, Księżycowi i każdej możliwej planecie,,
zdecydowanie 5/5... Po prostu cudowna, strasznie przywiązałam się do bohaterów, a szczególnie do Astrid bo w wielu momentach czułam, że jesteśmy podobne czy coś XDDD muszę się też przyznać, że kraszuje Plutona i od początku się domyślałam kim on na prawdę był. Jestem w takim totalnym szoku, że nie potrafię po prostu wyrazić tego jak bardzo podobała mi się ta książka. Myślałam o niej cały czas i nie mogłam się od niej oderwać. Przepłakałam całą drugą połowę. Była przecudowna i polecam z całego serca każdemu
1⭐️ To nie tak, że ta książka jest zła, jednakże dla osoby, która pochłania książki od momentu nauczenia się czytania, fabuła po prostu jest nudna, oklepana i nie oferuje zupełnie nic ponadprzeciętnego. Dodatkowo książka ma kilka niedociągnięć m.in. nie znamy dokładnego wieku bohaterów, możemy jedynie się domyślać z tego, że idą na studia. Ciekawiej robi się w przypadku Plutona, który chodził z Astrid oraz Jajem do szkoły, ale nie wiemy, czy do równoległej klasy, czy może był straszy bądź młodszy (dopiero na ostatnich stronach zostaje podany jego wiek, cóż za wielkoduszność 😬). Co do niego wydarzyła się jeszcze jedna jakże dziwna rzecz. Pluton jest chory, ale przez całą książkę nie wiemy na co! Śmiech na sali!!! A ta choroba jest najważniejszym wątkiem…
No ale dobra, czy jest coś, co mi się podobało w tej książce (oprócz okładki, która przyciąga wzrok i daje się zwieść czytelnikowi)? Chociaż fabuła wykorzystuje wszystkie możliwie najbardziej oklepane wątki, które na dodatek są strasznie szybko ucinane i niedokończone, to podobał mi się styl pisania autorki. Jest on bardzo lekki i przyjemny.
Nie polecę tej książki żadnym długoletnim książkarom ALE uważam, że jeśli jest się w podstawówce i nie czyta się wcale albo mało, to ta książka może zachęcić młodych do czytelnictwa (i chyba stąd ten szał na tik toku 🥴).
co to było!! jest to z całą pewnością jedna z piękniejszych książek jakie kiedykolwiek czytałam! chcę tu jeszcze zaznaczyć, że autorka tej książki ma ok. 21 lat i muszę stwierdzić, że napisała ona książkę, która jest o niebo lepsza niż książki innych (sławnych) autorów. historia Astrid ta mną wstrząsnęła, że szok!! byłam bliska płaczu w wielu sytuacjach przedstawionych w owej książce, a szczególnie na końcu.. jedyne co mogę wam teraz powiedzieć, że ta książka jest wspaniała i powinien ją przeczytać dosłownie każdy!!
nie spodziewałam się, że tak mi się ten tytuł spodoba! ten styl autorki 🥰 on mnie wprowadził w taki wewnętrzny spokój… tak książka mnie tak wyciszyła, otuliła.. i pomimo, że nie jest to jakaś wybitnie skomplikowana fabuła, naprawdę mi się podobało!
1,5/5 ☆ Książka ma duży potencjał i z samego opisu mogłabym ją przyporządkować do typowej trzy lub cztero gwiazdkowej obyczajówki. Niestety wykonanie popsuło to wrażenie. Podczas czytania powtarzają się wielokrotnie te same zwroty, no i zauważywalam parę błędów ortograficznych. Postacie nie miały za grama charakteru. Główna postać to pogrążona w żałobie nastolatka, która kiedyś była wybitną pianistką, jej przyjaciel 'Jajo' (już nie wspomnę o tym jak denerwowało mnie to przezwisko) jest kujonem i to w sumie na tyle, a Pluton jest chory i czasem lubi coś napisać. Nie rozumiem zatem dlaczego tak płytka postać dała rade rozkochać w sobie obydwóch przyjaciół, taki troche main character syndrome xd. Książka była przewidywalna, ale z drugiej strony nie wyobrażam sobie innego zakończenia dla Plutona, więc tego się aż tak nie będę czepiać. Zawiodłam sie trochę ale nic na to nie poradzę 🤷♀️ Życzę autorce powodzenia i mam nadzieję, że kiedyś mnie zaskoczy.
2,5/5 Sięgnęłam po tą książkę głównie za sprawą Internetu, który ją wychwalał. Książka była dobra, ale spodziewałam się po niej więcej. Niektóre imiona bohaterów odrzucały mnie, a fabuła była powolna. Mimo wszystko, myślę że z chęcią poleciłabym tę książkę innym. Szybko się ją czytało, a mimo to nie wciągała tak bardzo, jak myślałam że będzie.
Historia bardzo prosta i przewidywalna. Pierwsze 150 stron to opowieść praktycznie o niczym. Bohaterowie może i przyjemni, ale jednak niczym się nie wyróżniający. Większość książki bardzo mnie nudziła.
Plusem są krótkie rozdziały i taka miła miłość, a nie SMUTne opisy na pół książki😅 Bardzo piękna okładka!
Tak jak wielu z Was sięgnęłam po tą książkę, bo była ona mocno promowana - na TikTok’u, Instagramie, YouTubie i szczerze? Zawiodłam się. Nie będę udawać, że było lepiej, niż faktycznie było. Fabuła bardzo oklepana, smutny wątek choroby i śmierci oraz traumy, romans pomiędzy głównymi bohaterami (i to strasznie szybko, moim zdaniem za szybko! znają się tydzień, a autorka już wyskakuje z tym jaki to Pluton nie jest czarujący według Astrid). Jeśli chodzi o Astrid to jest to zwykła, zbuntowana dziewczyna, która nie umie się pogodzić ze stratą bliskiej osoby. Zadręcza tym swoich rodziców i przyjaciół, bo myśli, że jej humorki wszystkich obchodzą. Znudziła mnie strasznie szybko akcja, bo była oklepana i potrafiłam przewidzieć co się wydarzy na następnej stronie. To tylko moja opinia, może ktoś inaczej na to spojrzy, ale serio? 🤦♀️
This entire review has been hidden because of spoilers.
o ja cie. Bardzo spodobała mi sie ta książka. Zawiera tyle cytatów, które na pewno kiedyś użyje oraz które czasem dają do myślenia. Nie zliczę, ile razy sie popłakałam. Zostanie u mnie w pamięci na długo
Sama jestem w szoku że dalam tej książce taką a nie inną ocenę. Kiedy dostałam ją w swoje ręce pomyślałam "mech... Zapewne kolejny wattpadowy shit". Fakt że napisała to polska blogerka jeszcze bardziej mnie odstraszał... Jednak po przeczytaniu jestem w szoku jak dobra jest ta książka. Przekazuje wiele wartości i zwraca uwagę na niektóre problemy które czasem mogą nam się wydawać głupie. Myślę że warto przeczytać tą powieść aby zrozumieć co dzieje się w głowie bohaterów którzy muszą zmagać się z wieloma przeciwnościami losu. Uważam że książka została napisana dobrze. Kilka błędów się znalazło ale jesteśmy tylko ludźmi. Sams treść jest bogata w słownictwo i wcale nie jest taka głupia jakby to się mogło wydawać po przeczytaniu opisu. Naprawdę dobra robota. Za wiele nie ma tu z romansu, nie oczekiwałabym też na wielkie zwroty akcji. Jest to spokojna książka na zimowy wieczór. Ale uwaga! Wylałam przy niej hektolitry łez.... Poruszająca, z przesłaniem i do tego całkiem intrygująca...dzieki niej odzyskałam wiarę w początkujących, młodych, polskich autorów
Uważam, że świetny debiut! 🫶 Naprawdę bardzo smutna historia. Książka porusza ciężkie tematy, takie jak: radzenie sobie ze stratą, s@mob0jstwo, choroby psychiczne, osamotnienie, sens życia, odnajdywanie siebie czy poszukiwanie szczęścia.
Bohaterów pokochałam, szczególnie Astrid, która jest naprawdę silną bohaterką, pomimo niesamowicie trudnych doświadczeń i tak dążyła do szczęścia i spełnienia swoich marzeń!
I fajnie, że autorka nawiązała do filozofii Alberta Camusa, dodało to historii głębszego znaczenia i dużo do myślenia. PS. Super byłoby, jakby "Pchła na globusie" została kiedyś faktycznie napisana i wydana, czytałabym. ☄️🪐
powtórzenia, błędy stylistyczne, ubogie słownictwo, brak logiki i realistyki w niektórych fragmentach, onieśmielająco głupie dialogi i sztampowa fabuła. najbardziej dobijała mnie jednak koszmarnie nieudana próba ugryzienia cięższych tematów i przedstawienia chorób psychicznych w połączeniu z nieudolnym językiem oraz słabą umiejętnością opisywania wydarzeń. słowem, opowiadanie byłoby do wybaczenia gdyby zostało na wattpadzie i gdyby nie ciążąca z tylu głowy świadomość, że pisała je osoba dorosła.