Niezwykła wyprawa rowerowa angielskiego dżentelmena do egzotycznego kraju, który powstał niedawno, ale ma spore ambicje. Jego mieszkańcy stawiają się temu wariatowi Hitlerowi i chyba mają prawo. Ich państwo jest niemal trzy razy większe niż wyspa, z której przybył Newman!
Naszego podróżnika i jego dwukołowego towarzysza imieniem George czekają miejsca i ludzie, które wprawią go w osłupienie, zachwyt, czasem wzbudzą śmiech lub litość. Ten zaskakujący wielki kraj nazywa się Polska. Ta Polska już nie istnieje, ale po niemal 90 latach możemy ją znowu oglądać oczami angielskiego pisarza, podróżnika i… szpiega. W każdej z tych ról Bernard Newman sprawdza się znakomicie!
Bernard Newman – brytyjski pisarz i podróżnik, w czasie I wojny światowej żołnierz i szpieg. W okresie międzywojennym odwiedził ponad 60 krajów, które przemierzał zwykle na rowerze. Z tych podróży pisał znakomite, pełne brytyjskiego humoru reportaże. Uważany też za autorytet z zakresu szpiegostwa. Jego wykładów słuchali nawet Adolf Hitler, Franklin Delano Roosevelt i Senat Stanów Zjednoczonych. Z racji swojej wiedzy, doświadczeń wojennych i zamiłowania do podróżowania wielokrotnie oskarżany o szpiegostwo na rzecz rządu Jego Królewskiej Mości. Newman kilka razy odwiedził Polskę. Jego unikatowy reportaż „Rowerem przez II RP” odsłania przed nami Polskę, jakiej nie znaliśmy i jakiej już nigdy nie będziemy mogli zobaczyć. Po raz pierwszy po niemal 90 latach możemy o niej na szczęście przeczytać.
Bernard Charles Newman was a prolific English author who published fiction and non-fiction. He was considered an authority on espionage (and a possible spy himself) and wrote spy novels and books on espionage. He was also a travel writer, wrote science fiction, and published crime fiction, sometimes using the pseudonym "Don Betteridge".
Almost 90 years ago, an Englishman and his faithful velocipede George embarked on a tour round a little known country in easturn Europe called Poland. The year was 1934, so it has only been 15 years since its resurrection as an independent nation, within borders very different to those of today. Located further to the east, with hardly any access to the sea, it was apparently a country characterized by a large number of very bad roads, clearly visible differences between its regions inherited after one hundred and fifty years of belonging to three different countries, large ethnic minorities, and abundance of ambition, energy and hope for the future.
Since the velocipedist was a benevolent observer, he saw and commented on friendliness, hospitality and potential that he encountered. He thought that Poland, if only given another ten years to develop and work in peace, would be a force to be reckoned with. Unfortunately, as Bernard Newman couldn’t have known, ten years of peace were not written in the stars. Instead, there will be more war and destruction, followed by change of borders, mass migration and years of communist rule. As a result, the country in which I was born, only slightly more than thirty years later, although bearing the same name, will be very different to the one that he described.
So I gladly followed this “Tour de Pologne” of 1934, looking curiously around, and enjoying the ride and memories of places that the winds of history have changed beyond recognition. I am grateful to the author for his reflections and for taking the time to write them down so that people like me, although far from his intended audience, could read and enjoy it even today.
Dziennik podróży po dawnych ziemiach Polski. Brytyjski dziennikarz rowerem przemierzył II Rzeczpospolitą i utrwalił swoje zapiski.
To bardzo interesująca książka! Kiedy patrzymy na kraj przez pryzmat obcokrajowca, to możemy dowiedzieć się dużo o rzeczach, nad którymi przechodzimy do porządku dziennego. Są dla nas oczywiste - a inne spojrzenie bywa odkrywcze.
W zamiarze autora było pokazanie Anglikom jakim krajem jest Polska - chciał przybliżyć kraj, ludzi, zwyczaje i tradycję. Taki zabytkowy przewodnik dostarcza sporo rozrywki - część tras i miejsc znam, natomiast sporo odkryłam razem z Bernardem Newmanem. I było to fajne przeżycie.
Mamy tu bowiem kolorową Polskę z ciekawymi mieszkańcami - społeczeństwo wielokulturowe istniało i żyliśmy obok siebie. W tym czasie sporo grup mniejszościowych tworzyło rodzaj tygla kulturowego - i to było super!
Miasta i wioski, które rowerzysta mijał i odwiedzał, chciał poznać dzięki mieszkańcom. Rozmawiał z nimi, dowiadywał się o legendach, problemach lokalnych, poznawał historie rodzinne.
Mamy w książce sporo fotografii - te czarno-białe zdjęcia oddają klimat dawnych czasów i pomagają odnaleźć się w opisywanych miejscach.
Te minione czasy i zmieniająca się Polska zostały pokazane w sposób autentyczny - bez koloryzowania (przynajmniej ja tak to odczytuję). Szkoda, że pewnych miejsc nie da się już odtworzyć, szkoda, że nie ma możliwości podążyć śladem rowerzysty - w sensie fizycznym. Na szczęście dzięki dziennikowi możemy przenieść się do dawnych czasów i z nostalgią spojrzeć na to, co było kiedyś.
Zaskoczyła mnie ta książka - myślałam, że będzie nudną relacją narzekającego angielskiego turysty, a tymczasem to interesująca literatura podróżnicza. Jest tu tempo, różnorodność, barwny opis, lekkie pióro, dowcip i dużo ciekawostek.
Dobra rozrywka, która dostarcza dużo wiedzy. Warto popedałować przez II RP 😊
Коли читаєш тревелоги з дистанцією в майже сотню років, то як на долоні видно всі упередження, стереотипи і поспішні висновки, які привозить з собою в багажі мандрівник. Дуже невдячний жанр, як і більшість нон-фікшну, що так швидко старіє і стає неактуальним. Бернард Ньюман був британським велосипедистом і мандрівником, який любив в 1930-х відвідувати дивні країни і писати про них. Одна з його книжок присвячена Румунії, а ця Польщі, себто Другій Речі Посполитій, яка щойно установила нові кордони. Він починає мандрівку у Ґданську, потім їде до Варшави, Ченстохови, Кракова, у Татри, до Східної Галичини - Львова, Коломиї, Карпат, потім на Полісся, до Біловезької Пущі, Вільнюса і назад через Прусію додому. Це складний час, коли в Німеччині повним ходом масово зігують, а польська держава марно і неуспішно пробує радити собі з меншинами. Економічна криза, злиденні (хоча й у вишиванках) селяни, повоєнні травми, тяжкі стосунки з сусідами через щойно покроєні кордони і брак доріг. Британець у шортах на ровері в цій країні виглядає трагікомічно, про що сам знає. Якщо хочете почитата „Троє в човні не рахуючи собаки” в польському антуражі - то це саме воно. У Львові він, наприклад, заміняє силача в акробатичному номері місцевого цирку. А у Біловезькій пущі втікає від одного з сорока живих на той момент зубрів, з кишеньковим ножиком у шкарпетці замість зброї. Через шорти на Ньюмана криво дивляться власниці готелів і поліцейські, тим паче, що польських слів він знає мало і намагається мішати німецьку і французьку щоб порозумітися. Смішні пригоди автору вдалися, політична аналітика, а зокрема прогнози - не надто, хоча що там дивуватися, це ми розумні з висоти часу, а в 1934 годі було щось передбачити. Ньюман вірить, що Ґданськ стане німецьким, Вільно залишиться польським, толеранція нової влади зможе заспокоїти державницькі прагнення українців, а нацистська Німеччина буде розвиватися в раціональному напрямку, бо головний ажіотаж уже минув і взагалі, варто приїжджати туди туристам, бо ж місцеві такі милі і дружні люди. Поза тим, це барвиста і цікава розповідь з численними деталями, на кшталт того як виглядали вистави мандрівних цирків, чим можна доїхати по піщаних дорогах Полісся і як Польща конструювала свою історичну пам’ять після І Світової війни. „Поляки воліють пам’ятати про страждання, а не перемоги; звісно зараз намагаються оживити романтичні спогади давнішої слави, але насправді їх об’єднує спільне страждання. Культ страждань може здаватися нездоровим для західного розуму, його б зрозуміли лише в Ірландії. Але це багато пояснює - там де англієць думатиме про Ватерлоо і Трафальгар, поляк згадуватиме повстання проти загарбників, усі безнадійно програні. Якщо пам’ятатимеме про це - зрозумієте чимало політичних рухів у Польщі” *** „Мандруючи Польщею, зарезервуйте собі багато часу на купівлю квитка. Зазвичай в касі один службовець і обов’язково довга черга клієнтів. Касир у лондонському метро натиснув би пару кнопок і за півхвилини з загадкових коробочок посипалися би квитки для всіх пасажирів. Але в Польщі кожен подорожуючий триймає в рухах якийсь безцінний документ, зазвичай щоб домагатися знижки. Це популярна розвага на континенті, в більшості країн можна вимагати знижки з довільної причини - наприклад ви є колишнім солдатом, журналістом, батьком великої родини і так далі. Одного разу у Франції я виявив, що в наповненому купе є єдиним пасажиром, який заплатив повну оплату за проїзд, всі решта витріщалися на мій квиток як на дивовижу.”
Bardzo chcialbym by ta ksiazka byla lepsza, niestety, bylem rozczarowany, ledwo dojechalem do konca. Pan Newman jest nudny, malo inteligentny, pisze bez wyobrazni, mylą mu sie informacje (ktore bardzo pieczotliwie poprawia w przypisach wydawca; z tych przypisow w sumie dowiadujemy sie duzo wiecej niz z opowiesci naszego autora). Najbardziej ciesza naszego autora spotkania z cyrkowcami oraz uciekanie przed zubrem w Bialowiezy. Pisarstwo to jest dla osob w wieku lat dwunastu. Chyba bariera jezykowa i kulturowa byla tak duza ze autor po prostu nie wiedzial o czym pisac, najwyrazniej nie przygotowal sie do wyprawy, informacje o Polsce powtarza po prostu z brtyjskich gazet. Najciekawsza czesc ksiazki to przeprawa przez granice polsko-litewska i wizyta Klajpedy, Nidy, a potem krotka wizyta na Warmii. Wizyta w poludniowej Polsce, sam opis zycia huculskiego, rowniez byla stosunkowo ciekawa. Pan Newman nie ma jednak specjalnie talentu jako pisarz, zostal pisarzem nie z powolania, ale raczej dla wlasnej przyjemnosci.
"Polacy zamierzają wznieść w tym miejscu muzeum męczeństwa. To specyficznie polska koncepcja. Polacy wolą się karmić cierpieniami niż zwycięstwami; wprawdzie starają się obecnie ożywić romantyczne wspomnienia dawniejszej chwały, ale prawdziwie jednoczącym ich węzłem jest wspólne cierpienie. Zanim człowiek podejmie próbę zgłębienia polskiego charakteru, powinien- jak już zdążyłem to odkryć - zdobyć sporą wiedzę o historii Polski w ciągu ostatnich 200 lat - wcześniejsze 2000 są zasadniczo nieistotne. Kult cierpienia może wydawać się niezdrowy zachodniemu oku, chyba tylko w Irlandii potrafią go naprawdę zrozumieć. Jednak wiele to wyjaśnia - gdy Anglik myśli o Waterloo i Trafalgarze, Polak wspomina powstania przeciwko zaborcom, wszystkie beznadziejnie przegrane. Jeśli będziecie o tym pamiętać, zrozumiecie niejeden z nurtów politycznych w Polsce."
Książka nie jest ani typową książką historyczną, ani typowym przewodnikiem turystycznym. Dużo rzeczy pominięto, ale autor rekompensował to historiami z wielu wsi. Najbardziej zaciekawiła mnie ta podróż dopiero od połowy - tereny o których często się nie mówi, rzadko odwiedza (zwłaszcza Huculszczyzna która skradła moje serce).
Samą książkę dobrze się czyta, ale trzeba dość często skakać do przypisów i sprawdzać czy autor tym razem podają prawdziwą wersję czy może wersję usłyszaną przez "tubylców". Ale może ze względu na te wszystkie różnice sięgnę jeszcze po inne książki Newmana
Pełna angielskiego humoru książka opowiadająca o rowerowej(!) podróży przez międzywojenną (w roku 1934) Polskę autorstwa brytyjskiego dziennikarza, który pozostawił sobie za cel przybliżenie w przystępny sposób swoim rodakom kraju, który po 123 latach powrócił na mapy i od 15 lat się odbudowywał. Generalnie, jego spojrzenie na Polaków jest stereotypowe ale przychylne - romantycy, zapatrzeni w przeszłość, bez szczególnych talentów organizacyjnych, bieda aż piszczy, ale elity nie ustępują elitom zachodnim. Autor patrzy z zewnątrz, więc niektóre tematy (kwestia Gdańska, części kresów wschodnich itp.) przedstawia inaczej niż jesteśmy tego nauczeni na naszych lekcjach historii. Pomimo tych uproszczeń, a może dzięki nim, książkę czyta się przyjemnie i czytanie się nie nuży (warto jednak zaglądać przypisów do polskiego tłumaczenia, żeby korygować sobie w głowie pewne fakty). Dla mnie bardziej niż opinie polityczne (zapewne bardzo ważne dla brytyjskich czytelników) ciekawe były opisy codzienności. Czytając miałem dwa przeciwstawne wrażenia: "tego świata już nie ma" i "nic się nie zmieniło". Nie wiem jak jest na prawdę, ale nie zmieniło się na pewno to, że poznawanie miejsc z rowerowego siodełka daje podróży najlepsze tempo i perspektywę. Dwie rzeczy mnie zaskoczyły jedna pół żartem, druga całkiem serio. Newman pisze: "[...] Zakopane [...] zachowało swą niewinność, brak tu nawet przebiegłości - mieszkańcy nie czynią żadnych prób oskubania przybysza". Ta druga to ocena że nazizm w Niemczech jest w odwrocie i się "uspokoi". Jakże się autor pomylił, jakże się cały świat pomylił.
Arcy przyjemnie się czyta lecz autor często piszę nie prawdziwe i informację lub mity powszechne w danej społeczności, z którą w danym momencie przebywał. Mimo wszystko książka dość dobrze przybliża życie zwykłych ludzi a szczególnie życie na wsiach w II RP. Oprócz tego w książce możemy przeczytać o perspektywach i przewidywaniach ówczesnych ludzi dotyczących przyszłości, która została brutalnie pokrzyżowana przez znaną nam z historii II wojnę światową.
bardzo przyjemny reportaż, taki inny, lekki, chociaż ostatni rozdział daje do myślenia. wiecie, to rok 1934, jest sobie Hitler i autor myśli - a co tam złego jeszcze może się stać, wcześniej mówił o tym, że Polska za kilka lat będzie wielkim, licznym ludnościowo krajem, bo taki jest przyrost naturalny - nie przypuszcza, że za kilka lat wszystko obróci się w bardzo złą stronę, zupełnie nie przypuszcza
Fenomenalny przekład zapewne równie błyskotliwie napisanego reportażu z podróży po międzywojennej Polsce, skrawku Litwy i Prusach. Błąd z podpisem pod zdjęciem ("świątynia na Huculszczyźnie) ujął mnie za serce - jest uroczy! Zapewne pomylił się autor i od tej pory, już ponad 90. lat, ten błąd jest powielany w kolejnych wydaniach...
Super reportaż! Można przenieść się do Polski z lat przedwojennych i to nie tej pięknej "miastowej", tylko do tej mniej znanej, wiejskiej czy małomiasteczkowej. Autor nie owija w bawełnę i pokazuje zalety oraz wady terenów, przez które podróżuje. Bardzo podobała mi się również mnogość przypisów do pewnych zagadnień, które mogą być nie do końca jasne dla współczesnych Polaków. Oczywiście autor prezentuje pewne charakterystyczne dla tamtych czasów poglądy, jednak nie wadzą mi one. Poza tym bardzo ciekawie opisuje polityczne i społeczne realia swoich czasów. Jest to bardzo pouczająca i zarazem zabawna lektura. Ogromnie warta polecenia!
I first heard about this personal travelogue by Bernard Newman from my Polish teacher and decided to read it. It describes the man's exploration almost ninety years ago of what back then (1934 to be precise) was a relatively young country on his sturdy 3-speed push-bike! While covering a remarkable (considering the prevailing road and route conditions of the day) average of 100 miles a day, he relates a mixture of factual and semi-factual musings on his experience and impressions as well as many adventures (some hilarious and likely exaggerated) he had along the way, as well as anecdotes related to him by the local peasantry and more significant 'others'. On the plus side, his book gave me a real sense of the struggling young Poland and its people of the interwar years. But it also betrayed the times he was living through and so his rather condescending thoughts on Polish culture, history and even future are all in plain sight. Although the Amazon UK Kindle version omits the footnotes I understand accompanies the Polish language version, it's an easy read without them. If I have to raise one aspect of the book that I didn't like at all and that dates it (apart from the more obvious changes brought about by the second world war), it would be Newman's disturbingly dismissive attitude towards the country's largest minority, the Jews who were more or less wiped out a few years later. I think it unlikely that Newman himself was antisemitic, but he was a product of his time. Rather than provide any insight to Jewish culture with its strong sense of community, his travelogue singles it out for the less appealing aspects of urban poverty (the smells, overcrowding and chaos of Jewish quarters) that he would also have encountered in poor, over-crowded gentile quarters of all major cities and towns that he traveled through. Instead, he ingratiates himself with many aspects of gentile poverty as a positive virtue, particularly in his meanderings through Eastern Poland (mostly now in Western Ukraine and Belarus) where he meets people living primitive lives that hadn't changed for centuries. It's not that he doesn't recognise or mention the Jewish presence in Poland; but he does so mostly as an unavoidable inconvenience! His remarks overall are unkind and stereotypical. In those thoughts, he's almost recounting stock Nazi Aryan myths of Volk and superior character that he later indirectly describes when cycling through East Prussia, then under Nazi rule, as he ends his 2,500 mile cycle trip at the Tannenberg memorial (since demolished). Newman was no Nazi of course, but like so many others among the UK 'elite' he bends over backwards here to excuse their behaviour in these early days of their rule and so exposes his more naively arrogant side. I've since bought and will read his later book on post-war Poland written in 1946, to gauge whether this less appealing side of the man changed in the aftermath of the war and its horrors.
Dla mnie książka bardzo przeciętna.. Bardzo chwytliwy tytuł: "Rowerem przez II RP" rozbudził bardzo moje oczekiwania, niestety po przeczytaniu odczuwam lekkie rozczarowanie a nawet złość.. Jest to bardzo lekka lektura, napisana bardzo prostym językiem, czyta się ją bardzo szybko, bo też i rozdziały mają po zaledwie kilka stron.. Autor przedstawia bardzo brytyjski punkt widzenia na Polskę, raczej niefrasobliwy i bardzo powierzchowny.. Na każdym kroku jest podawana informacja, że wszędzie gdzie jechał rozmawiał on z miejscowymi mieszkańcami, mniejszościami narodowymi, prowadził z nimi często długie dyskusje na tematy społeczne, polityczne i światopoglądowe, często przeciągające się na długie godziny, a nawet noc - poza tą informacją niczego się jednak nie dowiadujemy - podawana jest bardzo oględnie opinia autora na jakiś temat i na tym relacja się kończy.. (co ci ludzie z którym rozmawiał sądzili, mówili - w zasadzie dokładnie nie wiemy, nie dowiadujemy się). Nie za bardzo jednak wierzę, że autor te wszystkie rozmowy tak naprawdę odbywał.. (a na pewno nie w takiej ilości jak to opisuje). Autor nie wysilał się też w ogóle aby sprawdzić podawane informacje, po prostu pisał to, co gdzieś usłyszał albo co sam myślał (nie zgadzają się często podstawowe fakty; "naprostowywane" jest to w przypisach - swoją drogą przeszkadzało mi bardzo, że przypisy znajdują się na końcu książki a nie u dołu czytanej strony - przerzucanie co chwila kartek było naprawdę męczące). Zawiedzeni będą wszyscy którzy się spodziewają po tej książce dokładnego opisu przedwojennej Polski - tutaj tego niestety nie ma.. - ani dokładnych i precyzyjnych informacji na temat odwiedzanych budynków i zabytków (większość jest wg autora mało ciekawa, zbudowana z drewna, wszędzie taka sama, albo z "okropnej czerwonej cegły"), ani prawie żadnych informacji o miejscowej kulturze, zwyczajach, nie ma też np. nic na temat jedzenia.. najmniejszej wzmianki jakie dania autor jadł w Polsce, a przecież polska kuchnia jest raczej dość oryginalna.. W wiele podawanych przez autora zdarzeń też po prostu nie wierzę, myślę że autor je po prostu zmyślił dla większego dramatyzmu w książce (np. sytuacja z cyrkowcami czy z żubrami). Inna sprawa to jego opinie na temat nazizmu, czy Żydów - naprawdę ciężko mi było to czytać, wiedząc co wydarzyło się zaledwie kilka lat potem.. Podsumowując - książka ta jest odpowiednikiem podróżniczego bloga z czasów nam współczesnych, i tak też, z przymrużeniem oka, należy ją traktować. Ocena jak dla mnie to max 3/5, myślę, że jest dużo lepszych książek o podobnej tematyce..
Trudno mi sobie wyobrazić, że turysta podróżujący rowerem, choćby i turysta angielski i w międzywojniu, regularnie bywał zapraszany na debaty do ministerstw i w najwyższe kręgi władzy. Myślę, że w pogłoskach, że pan Newman był brytyjskim szpiegiem, Jamesem Bondem na rowerze, jest jakieś ziarnko prawdy.
Wiedza autora o polskiej historii i kulturze jest bardzo mizerna; regularnie pali bzdury, przy których średnio obyty Polak łapie się za głowę. Jednak w jego opiniach o problemach społecznych, demograficznych jest mnóstwo racji. Stara się zachować obiektywność, podkreśla rzeczy, które mu się w Polsce podobają, nie boi się krytykować tych, które na krytykę zasługują.
Generalnie rzecz biorąc podobało mi się. Pan Newman wydał się człowiekiem otwartym i sympatycznym. Chociaż bardziej polubiłam George'a !
Bardzo mam mieszane wrażenia po tej książce. Z jednej strony niezmiernie ciekawe jest spojrzenie na własny kraj z perspektywy obcokrajowca i zaskakujące jest to, jak wiele trafnych przemyśleń na temat Polaków do dziś pozostało aktualnych. Podobał mi się też język i humor narratora (ukłony w kierunku tłumaczki). Jednak podświadomie, przez całą lekturę, czułam bezsens tego przedsięwzięcia- po co czytać reportaż, który przestał być aktualny niemal sto lat temu? Stąd też wynika mój główny problem z tą książką, niezmiernie się wynudziłam, zwłaszcza od połowy, gdy podróż biegnie już przez tereny nienależące obecnie do Polski. Irytowało mnie to, że informacje, które podaje autor dawno się już zdezaktualizowały. Rozumiem, że dla niektórych osób ten właśnie element, II RP będzie najmocniejszą stroną tego reportażu, ja jednak nie potrafiłam czerpać z tego frajdy.
Reportaż z wyprawy rowerowej Pana Newmana po Polsce okresu międzywojennego. Lekka i przyjemna lektura, pisana prostym językiem, czasami wręcz infantylnym. W książce zawarte sporo opisów życia ludzi z omawianego okresu, ale również sytuacji geopolitycznej jaka wtedy panowała w tej części Europy. Autor popełnił niestety wiele błędów merytorycznych, wynikających zapewne z braku konfrontacji swojej wiedzy z faktami, lub też brakiem dostępu do takowych. Często prostowane są one w przypisach książki, z których wiele można się dowiedzieć. Rozbawił mnie fragment, w którym Newman nie widział zagrożenia ze strony totalitarnych Niemiec w '34 :) wiadomo czym to się skończyło. Ocena 3.5, można się przenieść w czasy II RP, na czym najbardziej mi zależało.
The book brings the 2nd Polish Republic back to life through the eyes of a foreigner. Newman's narration is simplistic, and his naïve perception of political issues of pre-war Europe raises an eyebrow. On many occasions, he introduces annoying chats with his bike (named George !!!!!), which begs for a question who is he writing for. Newman is a product of his time with all prejudices of the falling British empire. As such, the book is as much about Poland as about the British imperial sense of superiority and their impotent attitude towards the totalitarian German regime. Despite all the shortcomings, it's still worth reading.
The author representing (in his opinion) the only true civilisation travels through a land of not very interesting Polish, Lithuanian and Jewish savages, a land with no proper roads, no proper culture and no decent partners to political discussion. When he finally gets to nazi Prussia he enjoys much more and appreciates its level of advanced civilization. He sees the bright future of Germany after sorting out an annoying Polish problem and he states that the rumours about the totalitarian nature of 1938 Germany are spread and overdrawn by the Jews. Well, Mr Newman, I wonder if you verified your crap opinion after you know what.
Bardzo ładne. Lekkie, sympatyczne i w całej swojej stereotypowości niewinne zapiski z podróży, którą Bernard Newman odbył w 1934 r. dookoła II RP. Może i chłop szereg razy minął się z prawdą, ale polscy redaktorzy przy pomocy kilkuset przypisów ładnie wszystko posprzątali. Jego teorie geopolityczne też rozczulają nietrafnością (nazistowskie Niemcy otrzeźwieją, sowieci nie będą atakować Polski), ale cóż, podobne bajdurzenia można znaleźć dzisiaj na dowolnym portalu z ekspertami od geopolityki.
Na co dzień nie czytam reportaży z uwagi na fakt, że to nie mój klimat. Jednak do tego skusił mnie temat. KOCHAM ROWERY I PODRÓŻE!!! 💜💜💜 Naszą uwagę (przynajmniej moją) przyciągnął tytuł (...po kraju, którego już nie ma...). Sposób w jaki autor opowiada, pokazuję, opisuje własne fotografie i przygody. Czujemy się tak, jakbyśmy koło niego siedzieli i słuchali "na żywo" całej historii tej wyprawy. Elementem, który skradł moje serce, był sposób w jaki on "rozmawiał" ze swoim rowerem. Był jego przyjacielem, towarzyszącą duszą, osobą, kompanem. Kimś ważnym, w jego życiu.
Świetna lektura. Z jednej strony tradycja brytyjskiej literatury podróżniczej, w późniejszych latach kontynuowanej przez Thubrona, Darlymple, czy Palina, z drugiej angielski humor, który kilka razy sprowokował mnie do głośnego śmiechu, a z trzeciej wreszcie niesamowity obraz Polski jakiej juz nie ma.
Chyba najmocniejsze wrażenie zrobiła na mnie myśl, którą miałem przez cały czas czytania tej książki - pięć lat pózniej to wszystko przestało istnieć.
There was a brief moment between the World Wars that Poland was full of hope and optimism.
This era is fascinating to me, as it’s the time of my grandparents. Knowing the tragedy of World War II is just around the corner, this travelogue is an invaluable and accessible resource for chronicling the moment where the future seemed so bright.
However, I found the author’s attempts at humor to be tiresome. It’s even less funny after reading his thoughts on Jewish people. Yikes.
Przeczytałem, gdy zobaczyłem ją u znajomej. Ciekawa relacja z podróży po polskiej prowincji przed wojną. Zadziwia mnie łatwość nawiązywania kontaktów przez autora pomimo braku znajomości języka. Sporo niedokładności historycznych
Bardzo ciekawa pozycja, do tego napisana bardzo przystępnym językiem. Poznajemy regiony RP z okresu międzywojennego z uwzględnieniem historycznych wydarzeń i uwarunkowań, pokazuje różnorodność naszego kraju w tamtym okresie. Polecam z całego serca.
Na początku czyta się ciekawie, potem zaczyna nużyć. Dużo nudnych opisów architektury, dużo ciekawsze były spotkania z ludźmi i subiektywnie przedstawione tło polityczne w przededniu wojny. Anegdoty zabawne choć często niewygodne.