Hur blev dödsskjutningar bland unga män en del av vardagslunken i ett av världens rikaste länder?
I sitt jobb som advokat har Evin Cetin mött såväl offren som förövarna i det gängvåld som skakat om vårt svenska samhälle. I Mitt ibland oss träffar hon huvudpersonerna själva: dem som beställer morden, dem som lever med ett pris på sitt huvud och dem som rekryterar narkotikans barnsoldater. Genom deras berättelser kastar Cetin nytt ljus på frågan ingen verkar kunna besvara: Vad är det som händer — och går det att stoppa?
Mitt ibland oss är skriven tillsammans med den prisade journalisten och författaren Jens Liljestrand.
Sällan jag blivit så här imponerad av en bok. Den är relativt kort men tar upp många olika teman och vinklar kring narkotikahandeln i Sverige.
Det är en skrämmande och mörk verklighet som målas upp, och fastän jag skulle anse mig relativt insatt i det lär jag mig mycket nytt. Ett av de teman som jag uppskattar speciellt att Cetin tar upp om är de barn som utnyttjas som, enligt Cetins egna ord, agerar barnsoldater i narkotikahandeln. Det är människohandel det handlar om. Barnen är vanligen i 12-14 års åldern, ibland så unga som 8-10år. Det är en grym verklighet.
Ett annat tema som sällan lyfts upp är ”den vita världens” skuld i detta. Svenskar knarkar enormt mycket. Skulle det inte finnas en enorm efterfrågan skulle det inte heller finnas en marknad. Ett citat som fastnar är följande: ”Vi gör det för överlevnad. De gör det för att njuta.” Det pratas allt för mycket om att försöka knäcka gängen, och alltför lite om att knäcka användarna. Skulle inte helg- och festknarkarna finnas skulle inte heller barn behöva rekryteras till denna vidriga industri.
Jag gillar även att Cetin bevarar tron på de människor, barn och unga, som hon möter, utan att skyla de brott och den vridna världs- och människosyn som de besitter. Ingen vinner på att ondska, onda handlingar, sopas under mattan och enbart skylls på dåliga förutsättningar.
Sist och slutligen kommer vi fram till den återkommande frågan: vad är ett människoliv värt? Kan vi döda varandra? Är livet heligt? Om vi inte står upp för rätten till liv, det mest grundläggande, då kommer vi ha ett samhälle där man ”klipper” de som man inte gillar. Där finns ingen försoning och upprättelse. I ett sådant samhälle finns inget ”rätt” och ”fel”. Där finns bara brustna människor som tar till hat.
Tror vi att varje människa är en unik avbild av Gud, som har skapats med ett värde, som vi ska värna om? Om vi inte tror det så är det kanske chill om vi knäpper varandra.
4,5* Jestem zmiażdżona i chce mi się płakać, choć nie jestem niczyją matką... Przeczytałam ten reportaż i po raz kolejny nie widzę żadnej szansy dla ludzkości. Klasizm, hipokryzja, pogarda, czy z tym w ogóle coś da się zrobić,? skoro nawet Ci mityczni "tolerancyjni" Szwedzi nie dają rady i wspierają ten system. Opowieść o zamieszkujących biedne, imigranckie przedmieścia Sztokholmu młodych chłopakach na starcie pozbawionych szans stania się zdrowymi komórkami szwedzkiego społeczeństwa. O ich frustracji, gniewie, ale też bezsilności i po prostu zwykłym pragnieniu lepszego życia, które to pchają ich do zajmowania się handlem narkotykami, jedynym zajęciem, dzięki któremu szybko mogą się dorobić i zbudować poczucie godności, sprawczości (jakie to potworne!). O werbowaniu dzieciaków do narkobiznesu. O chciwości, brutalności i przemocy, walce o prestiż i władzę, która powoduje, ze dawni przyjaciele "z podwórka" stają się śmiertelnymi wrogami i są w stanie nawet zastrzelić drugiego (to mnie poruszyło chyba najbardziej). No i ta hipokryzja, wstrętna hipokryzja "normalnego społeczeństwa" które z jednej strony odwraca wzrok, z drugiej kupuje u nich dragi... Autorka oddała głos tym chłopakom, którzy opowiadają o swoim życiu i ich działalności w narkobiznesie, często z ukrycia, bo za ich głowy wyznaczono nagrody. Trochę mi to rozjaśniło w głowie, ciekawy był też "wątek genederowy" (głównie chłopaki tworzą to środowisko, a dziewczyny, cóż, hmm, są kurierkami i bardzo często przenoszą narkotyki w pochwie lub odbycie, także poza granicę kraju oraz do więzień, w których również kwitnie handel narkotykami). Z drugiej strony zabrakło mi trochę szerszej perspektywy: danych, liczb, statystyk (np. nie wiem czy i ilu np. chłopców z "rdzennych" szwedzkich rodzin i z jakich środowisk też jest zamieszanych w ten proceder, bo trochę mi trudno uwierzyć, że nie ma ich tam wcale). Wstrząsające, potrzebne... ale nie pozostawia złudzeń.
Doskonały reportaż, dający wgląd w fundament kryzysu bezpieczeństwa w Szwecji i wskazujący na winnych tego stanu rzeczy. Świetnie napisane, wyczerpuje temat, 10/10
Czytając ten reportaż, co chwilę pojawiało się w mojej głowie pytanie: jak mogło do tego dojść w kraju, który przez lata konsekwentnie budował swój wizerunek socjalistycznego raju opartego na zasadach równości i bezpieczeństwa? Szwedzkie przedmieścia pokazują, że wszystko to może zostać zburzone w zaledwie parę lat. Przyznaję, że przyprawia mnie to o pewien zawód, zważywszy na fakt, że Szwecję często stawia się w Polsce jako przykład. Cieszy, że w książce nie poprzestano na przejmujących obrazach biedy i desperacji. Oczywiście, wskazuje się bezsensowność przemocy, na czasem prymitywne pobudki gangsterów i okrutne wykorzystywanie dzieci. Wszystko to oczywiście mocno działa na wyobraźnię, ale stanowi jedynie powierzchnię problemu. Reportażystka natomiast idzie o krok dalej i za każdym razem dopytuje, dociska swoich rozmówców na ile to możliwe, w wyniku czego otrzymujemy pełniejszy obraz. Odkrywamy, jaką rolę odgrywa państwo i jego elity, a na samym końcu – że niestety tragedia szwedzkich przedmieść niektórym się po prostu opłaca.
W literaturze faktu bardzo lubię połączenie wyznań osób bezpośrednio zaangażowanych w omawiany problem z danymi statystycznymi, wypowiedziami ekspertów i próbą obiektywnego odniesienia się do historii i słów rozmówców. Niestety jest to kolejny reportaż w którym znalazłam tylko pierwszy element tego połączenia, a szkoda bo oczekiwania przed lekturą były duże. Nie zmienia to faktu że przytaczane historie były druzgocące, a autorka dobrze poradziła sobie ze spisaniem ich, tworząc naprawdę dobrze (o ile można tak powiedzieć) czytającą się książkę. Niedosyt pozostał :((
Przez wszystkie recenzje Niech twoja matka płacze przewijają się określenia: wstrząsająca, szokująca, ciężka. Mam wrażenie, że to trochę podobna reakcja jak przy wybuchu wojny w Ukrainie. Dopóki giną ludzie daleko, traktujemy to jak fikcję, nie czujemy realnego zagrożenia. Ale kiedy coś dzieje się blisko – w społeczeństwie podobnym kulturowo – wtedy dostajemy obuchem w głowę i szeroko otwieramy oczy. Ja nie byłam zaskoczona, czytając reportaż Evin Cetin i Jensa Liljenstranda. Wszystko, o czym piszą, znam z amerykańskich seriali i książek. To nie znaczy, że to, co dzieje się w szwedzkich miastach, nie jest straszne, smutne i nie powinno nas obchodzić. Przeciwnie. Dlatego cieszę się, że autorzy pokazują inną perspektywę, stawiają diagnozy i szukają rozwiązań.
To książka o tym, co się dzieje, kiedy system odcina część społeczeństwa od szans, edukacji, bezpiecznego dzieciństwa i godnej pracy. Jeśli traktujemy ludzi jak bezimienną masę i nie dajemy im realnych możliwości, nie powinniśmy się dziwić, że znajdą sobie inne sposoby, żeby osiągnąć poziom życia, który im blokujemy. Jeśli oglądaliście The Wire (najlepszy serial wszech czasów), rozpoznacie wszystko: hierarchię gangów, „awanse zawodowe”, dzieci na usługach dorosłych, uzależnionych na usługach gangów, strzelaniny, cierpienie niewinnych. To nie jest coś nowego – to efekt współczesnego niewolnictwa i gettoizacji. Wydaje mi się, że dysonans poznawczy i szok wynika stąd, że w Polsce wciąż idealizujemy Skandynawię – jako miejsce równości i sprawiedliwości. A tymczasem systemowy rasizm w Szwecji ma się świetnie, tylko jest tak zinternalizowany, że aż przezroczysty. No ale przecież rasizm do Stanów też przywieźli Europejczycy, więc może nie powinniśmy być aż tak zaskoczeni. To, co mną naprawdę poruszyło, to wyraźne rozwarstwienie społeczeństwa na dwa światy: biały i imigrancki. Funkcjonujące równolegle, ale odbite w negatywie. Do tego dochodzi temat zaburzeń neurorozwojowych – ogromna liczba bohaterów identyfikuje się jako osoby z ADHD. Nie wiem, czy to świadomy dobór autorki, ale jasno pokazuje, że brak diagnozy i systemowego wsparcia w odpowiednim momencie może być początkiem drogi w stronę uzależnień i przestępczości.
Bardzo doceniam, pracę jaką wykonała Evin Cetin. Zmieniła swoje życie, ryzykowała, nie potraktowała swoich rozmówców jak statystyki, tylko wysłuchała ich jak ludzi. I że nie epatuje przemocą – brutalność tego świata wybrzmiewa wystarczająco mocno w decyzjach, języku i emocjach bohaterów. Cetin nie udaje też, że jest w stu procentach bezstronna. I dobrze. Trudno oczekiwać obiektywizmu od prawniczki, która wielokrotnie reprezentowała rodziny ofiar. Nawet jeśli nie mówi tego wprost, oceny są obecne – i uważam, że to uczciwe. Tak, łatwo zrzucić winę wyłącznie na system. Ale autorka nie odbiera sprawcom odpowiedzialności. Bo nie każdy z tej społeczności zostaje przestępcą – to nadal wybór. Mam jedną wątpliwość: bardziej surowe podejście Cetin do kobiet uwikłanych w narkobiznes. Sama przyznaje, że ocenia je ostrzej. Rozumiem, skąd może się to brać – z jej własnej drogi, wysokich wymagań wobec siebie i może trochę z głęboko zakorzenionego przekonania, że kobiety są „z natury” lepsze, więc ich złe czyny zasługują na większe potępienie. Tyle że to przekonanie jest mieczem obosiecznym - kobiety są traktowane łagodniej przez służby i sądy (co przestępcy umieją wykorzystać). Nie jest to coś, co przeszkodziło mi w odbiorze książki, przyjmuję, że miała ona dotyczyć chłopaków, bo to do nich się strzela. O dziewczynach trzeba by napisać oddzielny reportaż.
I na koniec: choć ta książka obnaża niesprawiedliwości i pokazuje systemowy impas, nie zostawia mnie w poczuciu beznadziei. Pokazuje, że realna zmiana nie musi przychodzić z góry. Że tam, gdzie zawodzi system, ogromne znaczenie może mieć jedna wyciągnięta dłoń. Że ludzie, którzy wyrwali się z przemocy i zbudowali coś nowego, to najczęściej ci, w których ktoś kiedyś uwierzył. Dlatego nie oglądajmy się na polityków, ale pamiętajmy żeby zawsze widzieć w drugim człowieku człowieka – niezależnie od koloru skóry, pochodzenia czy religii. Budujmy mosty, a nie zasieki.
Världens bästa bok. Läs den. Evin och Jens i sitt gemensamma projekt sätter fingret på den hemska och fruktansvärda värld som gängkriminalitet, narkotikaförsäljning och barnsoldater ger uttryck för.
Vi som partipolitiker; jag själv är en av dem; har ett ansvar. Fattigdom och bekämpningen av detta måste sättas fokus på i en helt annan utsträckning än som gjorts hittills. Tack alla poliser som gör det möjligt att skapa framtidstro.
Tack för den här boken. Den borde sättas upp som studiecirkel.
To nie jest moja pierwsza styczność z tematem przestępczości w Szwecji. Dużo juz o tym sluchalam, czytalam i oglądałam po szwedzku. Nigdy po polsku. Chyba wlasnie ta możliwość przeczytania tego w ojczystym języku sprawiła, że odczuwałam te wszystkie emocje i slowa milion razy bardziej. Bardzo dołujący obraz Szwecji, którą zawładnął narkobiznes. Ofiarami są dzieci, młodzi mężczyźni, dla ktorych wyczynem jest dożyć 25 lat… w glowie mi sie to wszystko nie mieści.
A rola kobiet w tym światku? Za mocne…
Momentami rzeczywiście brakuje poglebienia tematu jak zarzucaja inni recenzenci, ale trzeba pamiętać, że to byla książka napisana przez Szwedow dla Szwedow. Tam nie trzeba tlumaczyc tego co sie dzieje. Wszyscy to widzą codziennie w telewizji i w gazetach. Każdy wie dlaczego to się dzieje, ale nikt nie jest w stanie tego powiedzieć na głos.
ciekawe, szczególnie dla czytelniczek-matek chłopców, może trochę za sucho, za mało emocji, spodziewałam się czegoś jak u Vann'a, mimo wszystko polecanko
En otroligt viktig bok som sätter fingret på ett viktigt samhällsproblem, nämligen narkotikahandel och hur den skördar liv. Jag fastnade för ett citat som en av bokens intervjuade personer uttryckte som en förklaring till varför han sålde narkotika.
"Vi gör det för att överleva. De gör det för att njuta."
Tycker om hur boken är skriven med stycken som är citerade ifrån intervjuerna som Evin Cetin har gjort. Men även hur författaren Jens Liljestrand har sytt ihop Evins intervjuer, upplevelser och erfarenheter. Så sättet den är skriven gör att den blir ”roligare” att läsa men det ger även en känsla av att innehåller i boken inte är överdriven eller skriven som ett försök att förstå vardagen för dessa personer. Den gav mig ett bredare perspektiv på ämnet!
Känns svårt o rejta en icke skönlitterär bok med stjärnor. Tycker i alla fall att den är väldigt läsvärd och tar upp ett väldigt intressant perspektiv på en av samhällets största problem. Alla borde läsa den!
Otroligt svårt att kritisera en samling av flera sanna livshistorier. Men det här är nog en av de mest relevanta böckerna jag någonsin har läst. Alla olika perspektiv tillsammans skapar en bild av det nuvarande svenska samhällets största problem. En viktig bok som alla borde läsa! 4 av 5.