Najlepsza powieść Marii Rodziewiczówny, nagrodzona w 1888 r. w konkursie "Kuriera Warszawskiego". Umiejscowiona na Żmudzi historia zaściankowo-dworska, podobna w klimacie do wydanej niemal jednocześnie epopei Nad Niemnem Elizy Orzeszkowej. Jak tam, życie bohaterów obraca się wokół jednej tylko sprawy: utrzymania ziemi, dziedzictwa i tożsamości narodowej, a jedynym miernikiem wartości człowieka jest jego stosunek do pracy. Pojawia się też - wielokrotnie w twórczości Rodziewiczówny powielana - koncepcja bohatera. Jak romantyczny poeta - jest samotny, zamknięty w sobie i nie rozumiany przez świat. Jak pozytywistyczny ideał - jest silny, pracowity i wytrwały. Jak każdy - tęskni za miłością i tylko przed nią nie zdoła się obronić.
Bardzo miłe zaskoczenie. Niby powieść pozytywistyczna, więc można by spodziewać się ciężkości i moralizatorstwa, a tu mamy lekkość i nienachalnie wplecione elementy wspomnianego nurtu. Opowieść bardzo plastyczna, ciepła, nostalgiczna i o dziwo można nawet się pośmiać.
edit: dodaję, że to się czyta jak baśń o Kopciuszku Marku Czertwanie😁
I'm so sick and tired of mediocre and meh reads that I've decided to reach for some long-forgotten Polish classics. Yes, they are mostly corny romances. Yes, they are in large part romanticised and over-dramatic. Yes, they show strong and honourable heroes and their beautiful and loyal heroines. But they are also heart-warming, smile-inducing and making me sigh. Exactly what I needed right now...
Because, tell me, how can I not love Marek Czertwan - an archetype of a 'gentle giant'. He comes from impoverished landed gentry and yet he's not ashamed of hard, manual work. He's educated and yet not vain or spoilt. He's as righteous as they come and, what's the most important, he loves his land and his woods with the ancient oak tree - Dewajtis - his confidant and a witness of all important events from Marek's life. My heart ached when this fierce and loyal man had to face so many misfortunes and miseries. Irena Orwid, whose land Marek was overseeing, is, IMHO, one of the best portrayed and strongest heroines of the whole Polish literature. Maybe because she was raised in America and not accustomed to false modesty and being looked down at. Maybe because she was level-headed and was able to make a distinction between true virtue and deceit.
The strongest points of Dewajtis - apart from those slightly too perfect MCs ;) - are the descriptions of nature: landscapes, animals, herbs and trees. I felt the lushness of the crops, the buzzing activity of bees, the monumental grandeur of Dewajtis and the ever-present danger of the river... The other thing I loved was the colourful and unforgettable cast of side characters: Rymko Ragis, aunt Aneta Czertwan, Julka Nerpalis, Hania Czertwan, Clark Marwitz and the menagerie of Rymko's domesticated animals.
All in all, the book has many flaws (idealised MCs, overly dramatic events, romanticised love of land, language, religion and traditions) but it's also an ideal read when you need to cry your eyes out, cleanse your tired soul, dream of noble heroes and simply smile at the end. Perfection!
Marek Czertwan złożył ojcu obietnicę na łożu śmierci, że zajmie się pewnym żmudzkim majątkiem w Poświcie. Ten majątek pozostał po zaginionym przyjacielu ojca - Kazimierzu Orwidzie. Młody mężczyzna nie jest zadowolony z takiego obrotu sprawy, ponieważ miał całkowicie inny pomysł na życie, ale z drugiej strony nie złamie obietnicy, którą złożył ojcu. Kiedy dowiaduje się, że gdzieś w Ameryce znajduje się prawowita spadkobierczyni majątku (Irena Orwid) to chce jej przekazać majątek w Poświcie i pójść w swoją stronę.
Bardzo ładnie napisana powieść, ale jak dla mnie rozkręca się trochę zbyt długo. O dziwo tylko tyle mam do powiedzenia na temat tej książki. Po prostu więcej wad nie widzę, ale i furory nie zrobiła. Zostawiam 3 gwiazdki.
EDIT Dobra jednak 3, zaszalałam z tym podnoszeniem oceny książce pod wpływem serialu ;)
EDIT - pod wpływem serialu zmieniam na 4 ;) Wiem że to ocena książki i w książce są te wady - niektóre z nich te fabularne serial pięknie pozmieniał ale tak jakoś bardziej lubię tę historię po serialu
#klubpolskiejksiążkiklasycznej
Takie naciągnięte trzy gwizdki - doceniam piękny wątek Dewajtisa i miłości do ziemi, ojczyzny, wierzeń żmudzkich. Ulubione postaci to Rymko Ragis i Aneta
Natomiast na nie - kilka scen, pośpiech w budowaniu wątków, ilość dramatów, wiele rozwiązań fabularnych, wątek romantyczny, egzaltowany styl
Mimo to samo doświadczenie lektury czytania w większym gronie i wymieniania się uwagami - super sprawa
Mocne 3-3.5. Cieszę się, że przeczytałam tę książkę, ponieważ lektura sprawiła mi dużo przyjemności - piękny język, trochę baśniowy klimat, motyw przyjaźni, natury, zwierząt i miłości do ziemi.
Gera knyga! Jeigu trumpai - mirštantis tėvas vyriausiam sūnui palieka vykdyti pažadą, kurį jis davė draugui. O sūnus geras, neatsikalbinėja ir savo gyvenimo negyvena. Jam, matyt, patinka kentėti. Net tada, kai viskas išsisprendžia jis dar kažkiek pakenčia. O tada - dar ir jau taip normaliai, kad galvoje galiausiai prašviesėja. Tai čia be spoilinimo. Daug realistiškos buities, kurią aiškiai iš arti žinojo pati autorė - ką reiškia žemė, laukai, ežerai ir jų išlaikymas. Didelė šeima su skirtingais norais. Greitų pinigų ir lengvo gyvenimo noras. Pyktis. Baimė būti laimingu ir baimė prarasti. Žemės pardavinėti svetimiems negalima. Kaip ir miško. Ypač man smagus (čia po Ugnim ir kalaviju Sienkiewicziaus) lietuvio vyro vaizdavimas. Jis (teigiamas, be abejo) yra aukštas, labai stiprus, labai tylenis, labai dorovingas. (Riteris Podbipienta - labai labai aukštas, neįtikėtinai stiprus, dorovingas ir tylenis - nejaučiat sutapimų?). Dabar skaitomose, beje, Džiunglėse lietuvis irgi toks - aukštas tylenis stipruolis. Tai sakau taip, taip, žinoma, mes tokie :-D O ką Dievaičio moterys? Moterys jam stiprios, savarankiškos, atsakingos, pareigingos, mokslingos, dorovingos. Taigi taigi. Rekomenduoju - labai smagiai susiskaitė. Kai kur prasišvietė "Puikybė ir prietarai", bet grubiau. Skaičiau lietuviškai, bet tikiuosi ateityje perskaityti ir lenkiškai - jaučiu Marijono kančios ten bus daugiau :-)
Nie wiem jak ocenić. Nie jest to literatura noblowska, najwyższych lotów, kwiat pisarstwa polskiego. Rozwiązania wątków przewidywalne, bohaterowie nieraz robią głupie rzeczy, żeby tylko wspomóc fabułę, innym razem są czarno-biali jak z podręcznika. A jednak czytałam z emocją, nie mogłam się oderwać. Odpoczywałam w opisach przyrody, smakowały mi moralne postawy, wczytywałam atmosferę, taką, w jakiej sama bym chciała żyć. Książka pisana pięknym językiem, który to język różni się u różnych bohaterów. Humor, żart, lekkość. Trochę przypomina mi to "Nad Niemnem" i "Noce i Dnie". Taki typ literatury, dokładnej, spokojnej, czystej, trzeba lubić - nie jest to gust współczesnego czytelnika.
Umierający ojciec dzieli swój spadek między swoje dzieci. Jego najstarszemu synowi Markowi przypada niewdzięczna rola opieki nad posiadłością w Poświcie, która czeka na powrót rodziny dawnego przyjaciela ojca (oraz nad niewdzięczną matką i łatwo wpadającym w długi młodszym bratem). Marek się nią zajmuje, a potomkinią Poświcia okazuje się młoda kobieta wychowana w Ameryce. Gdy tylko się pojawia, łatwo zgadnąć, w jakim kierunku potoczy się historia.
Spodziewałam się czegoś więcej. Fabuła była do bólu przewidywalna, a postacie schematyczne; czułam, że czytałam lub oglądałam już podobne historie wiele razy. Brakowało tu czegoś, co przyciągałoby do powieści. Być może podobałoby mi się bardziej, gdyby było więcej dzieciństwa Marka, a zwłaszcza jego zabaw wokół dębu Dewajtis. I gdyby bardziej zgłębiona została trauma Marka z nim związana. Postacie Marka i Ireny są idealistyczne aż do przesady, narratorka wyraźnie przedstawia, jak powinniśmy ich postrzegać.
Historia prosta, przyjemna, komfortowa z nutą dramatu. Natomiast prawdopodobnie szybko o niej zapomnę.
Tytułowy Dewajtis dębem był, dla totalnych mieszczuchów - drzewo to takie, ogromne, liściaste, jesienią żołędzie na ludziki z niego spadają (nie mylić z kasztanem, kasztany to te od matur). Tlen produkuje, a kiedyś to i zababonów trochę. Rósł on sobie na Żmudzi, gdzie wychowywał się również główny, niedendrologiczny bohater tej książki, Marek Czertwan. Chłopisko to było rosłe, ale zamknięte w sobie i małomówne. Nie przysporzy mu to przyjaciół, oj nie. Będzie się pan Marek z różnymi problemami borykał, a z jakimi, tego dowiecie się już z książki.
Maria Rodziewiczówna jest autorką jednych z pierwszych przeczytanych przeze mnie romansów. Wyszperane cichaczem z półki mamy pozwalały mi przenieść się w bajkowe i malownicze wiejskie zagrody i obejścia oraz piękne pańskie dwory. Miłość też tam oczywiście była, ale jak to już czasem w romansidle bywa, nie od razu szczęśliwa i nie tak zaraz od pierwszego wejrzenia.
"Dewajtis" to jedna z pierwszych książek autorki, którą przeczytałam i mam do niej wielki sentyment. Przeczytana ponownie po latach niewiele straciła na swym uroku, polecam każdej kobiecie szukającej odmiany od współczesnych historii miłosnych. Jeżeli dość archaiczny język Wam nie straszny, czytajcie niewiasty, bo warto poznać historię Marka, Ireny i starego dębu! 7/10
Główny bohater, Marek Czertwan, związany przysięgą daną umierającemu ojcu, musi zająć się żmudzkim majątkiem Poświcie. Niechciana spuścizna rujnuje życiowe plany młodego szlachcica, lecz wiadomość o odnalezieniu w Ameryce córki przyjaciela ojca, prawowitej spadkobierczyni ziemi, czyli Ireny Orwid, ożywia utracone nadzieje na pójście własną drogą. Los jednak tak łatwo nie odpuszcza. Wyzyskiwany przez rodzinę i chciwych sąsiadów Marek wszelkimi siłami broni ziemi i dorobku. Ukojenie niosą mu prastary dąb Dewajtis, symbol trwałości i międzypokoleniowych więzi, oraz malownicza, niemal baśniowa kresowa przyroda. 🍁 Na twórczość Marii Rodziewiczówny przyczaiłam się już jakiś czas temu, głównie na „Wrzos”, ale finalnie rozpoczęłam swoją przygodę z jej twórczością od „Dewajtis”. Historia może brzmieć jak tandetny melodramat, osadzony w pięknej wsi wesołej, wsi spokojnej… tyle, że tak nie jest. Owszem, czuć atmosferę wsi, a bohaterowie niczym w „Chłopach”, żyją według pór roku. Przez całą książkę mocno czuć ducha pozytywistów – walka, patriotyzm, praca u podstaw i honor, chociaż Marek posiada również wiele cech typowego romantyka. A skoro już w temacie Marka jesteśmy, to wspomnę, że jest to postać genialna. Spokojny, szczery człowiek, który aby wyjść z kłopotów (o które wcale się nie prosił) musi polegać przede wszystkim na swojej inteligencji i rozumie. Jedyne co może przeszkadzać, to język autorki, który nie tyle co jest archaiczny, co powieść jest napisana w stylu trochę za spokojnym. Nie zrozumcie mnie źle, dzieje się sporo, jednak przez sposób napisania, nie mogłam wczuć się w akcję tak bardzo, jakbym tego chciała. Nie jest to problem za długich opisów, ale chyba ogólnego braku dynamizmu. 🍁 „Dewajtis” to wymagająca, ale interesująca powieść, która tak samo jak serial, przenosi w świat XIX-wiecznej Polski. Dodam, że moje wydanie zawierało jeszcze wywiad z aktorami serialu.💖
What I liked: - The setting - As with Między ustami a brzegiem pucharu, also here I loved when and where Maria Rodziewiczówna set her book. It showed even more of the Polish landed gentry life. We had beautiful landscapes, fields full of crops, a dangerous river, and the ever-present, ancient oak tree - the Dewajtis itself. The oak has a symbolic role: it's been a witness to historic events, former glory, heroic battles etc. But it's also Marek Czertwan's confidant and best friend that can calm his inner demons and reassure him with its quiet presence. The historic setting is, of course, the Partitions period, with the impoverished Polish gentry tightly clinging to the land they were entrusted with. They sow and they harvest, they cultivate useful plants and rear livestock. They trade, they learn, they are not afraid of manual labour and trading and doing their best to keep the land whole and in good condition... At least some of them do... - The MCs - As idealised and romantices as they were, I loved Marek and Irena Orwid with all my heart! He's the noble landlord, accustomed to hard work and loyal to his father's dictates and his own sense of obligation. She's one of the bravest, strongest and senible female characters I've encountered in Polish literature. She's fierce, fair, hard-working and deeply respectful of Marek and his demeanour. - The secondary characters - Rymko Ragis, Aneta Czertwan, Hanna Czertwan, Julka Nerpalis, Clark Marwitz, Łukasz Gral... I could befriend them all! Such a wonderful, colourful array of people. - The language - Typically 19th-century style! Somewhat old-fashioned? True. Very effusive or turgid? Also true. But oh so Slavic and romanticed! The love of the land, the keeping of Polish traditions, culture and language, the quiet patriotism, the pride of being noble and righteous. Oh, how I needed it right now! :)
What I didn't like: - Exaggeration - There's too much of everything here ;) The MCs are too perfect. The attitudes and behaviours too good or too evil. The depiction of Polish countryside is too beatiful. The Dewajtis is too symbolic. But you know what? I don't mind it! ;) I knew full well what I was getting myself into, I expected it to be overwhelming and OTT and I loved each and every second of the audiobook :)
Przyznam szczerze, że gdybym nie zobaczyła w telewizji zwiastuna serialu, nie sięgnęłabym po tę książkę, jednak coś mnie zaintrygowało w nazwie, w samym słowie „Dewajtis”. Książka nieskomplikowana, lecz zapadająca w pamięć. W mojej głowie jawi się jako pełna zachwytu nad pięknem przyrody, miłością do ziemi i obrazem wsi spokojnej, w której dni mijają na pracy, gdzie człowiek zwalnia i cieszy lub też smuci się daną chwilą, ale nie biegnie bez tchu przez życie, jak obserwujemy to we współczesnym świecie. Powieść oczarowała mnie. Szkoda, że nie przerabialiśmy tej lektury w szkole, bo wiem, że byłaby jedną z moich ulubionych.
nie spodziewałam się że będzie się to tak fajnie czytać. wątek z amerykanką jak w ranczu? typ gada ciągle z drzewem? remko ragis in his disney princess era? końcówka dosłownie jak z jakiegoś współczesnego dramatu? zajebiste
Nazwisko Marii Rodziewiczówny nie jest mi obce, od wielu lat miałam plan przeczytać jakąkolwiek książkę pisarki. Ciągle jednak inne były ważniejsze, dopiero propozycja od wydawnictwa Replika przyspieszyła realizację tego planu. Jestem po lekturze i szczerze żałuję, że tyle lat zwlekałam z poznaniem książek Rodziewiczówny. "Dewajtis" to książka stawiająca nam współczesnym pewne wyzwania, inny język, inne zwyczaje, nawet inne granice naszego państwa. Ale jest to tak wciągająca historia, że po początkowych trudnościach zostałam wciągnięta w wydarzenia i zapomniałam o czasie dzielącym mnie od bohaterów. Marek Czertwan to człowiek cichy, szczery, ale przede wszystkim gospodarny i rozumny. Niesety dzieją się też wokół niego złe rzeczy, ale dzięki swej mądrości potrafi wszystkiemu podołać. Dla mnie to bardzo wyraźny, dobrze wykreowany bohater, choć wydaje mi się, że w tamtych czasach zupełnie inaczej podchodzono do przedstawienia bohaterów i wydarzeń. Autorka pisała można powiedzieć, to co widziała, jej książka mogłaby pewnego rodzaju manifestem, zwróceniem uwagi na życiową mądrość. Podejmując się lektury "Dewajtis" podjęłam bardzo dobrą decyzję, była to piękna, mądra i czasem nawet wzruszająca historia, która uświadomiła mi, że i kiedyś nasz język będzie niezrozumiały dla następnych pokoleń. Z książki bije ciepło, miłość i wiara w walkę o swoje szczęście. Nie ma nic tu za dużo, ani za mało. Opisy przyrody nie męczą, dialogi nie są przesadzone, wszystko do siebie pasuje. Nie bójcie się sięgajcie po zakurzone klasyki, to przecież one przecierały szlaki do dziejszego książkowego świata. Dobrze byłoby wrócić do tamtego poziomu literatury. Myślę, że kiedyś sięgnę po kolejną książkę Marii Rodziewiczówny.
Żmudź, koniec XIX wieku, chyba. Jesteśmy w miejscu, dla którego reszta świata mogłaby nie istnieć. Można tu żyć w rytmie przyrody, nie uświadczając pociągu, fabryki, gazety. I to mi się u Rodziewiczówny przewrotnie podoba: ta afirmacja zaścianka, głębokiej prowincji, gdzie polityka i nowoczesność nie docierają. Stare dęby (tytułowy Dewajtis), rzeki, lipy, niegodziwi Żydzi (w "Czaharach" Żyd też był sprawcą lokalnego zła), ciężka praca, miłość, honor, wierność - słowem, konserwatywna utopia.
Wszystko zaczyna się od zgonu seniora rodziny i jego ostatniej woli, cokolwiek ciężkostrawnej dla Marka Czertwana, syna z pierwszego małżeństwa umierającego. Choć istotny wątek powieści: utrzymać ziemię w polskich rękach, nie dać się wynarodowić, dziś trąci myszką, to z powodzeniem przełknąłem go jako haracz, który Rodziewiczówna spłaciła męskim opiniotwórczych bonzom ówczesnego literackiego światka.
Ciekawe, że "Czahary" też zaczynają się pogrzebem. W "Dewajtis" jest fajnie poprowadzony wątek romantyczny: mamy tu polską emigrantkę z USA, która języka dopiero się uczy i wnosi w ten patriarchalny świat ożywienie. A on i chciałby, i boi się.
Są dramatyczne zwroty akcji, kilka dających się polubić postaci (stary Litwin Ragis, dupek Witold, przyrodni brat głównego bohatera, macocha niedobra, wierni parobcy, nikt się nie upija, nie cudzołoży, fajny świat! I cudnie czytający Leszek Teleszyński (słuchałem audiobooka).
Niestety nie znalazłem w tej powieści nic dla siebie. Dzieło to, według mnie, nie zestarzało się za dobrze, głównie za sprawą nacjonalistycznego przekazu. Widoczny jest również antysemityzm autorki. Fabuła jest dla mnie zbyt prosta i naiwna, ale rozumiem, że może mieć ona dla innych pewien urok. [SPOJLER] Rzeczą, którą natomiast chciałbym pochwalić, jest kreacja postaci Ireny. Nie spotkałem się jeszcze w literaturze XIX wiecznej, żeby to kobieta oświadczyła się mężczyźnie (o ile kiedykolwiek się z tym spotkałem), i bardzo pozytywnie zaskoczyłem się tą innowacją.
This entire review has been hidden because of spoilers.
książka zauroczyła mnie od pierwszego rozdziału. czytało się łatwo i przyjemnie, pomimo archaicznego słownictwa, które czasami wymagało ode mnie użycia słownika. marek czertwan skradł moje serce swoim charakterem i dla mnie jest to najlepiej opisana i wyszlifowana postać w całej książce. parę wątków jest niedokończonych, a niektórym postaciom przydałoby się jeszcze sporo linijek dialogów i opisów, bo czuć mały niedosyt, ale nie odebrało mi to przyjemności z czytania.
Na początku ciężko mi się było wdrożyć, ale po kilku pierwszych rozdziałach, a w zasadzie od kulminacyjnego punktu całej historii, dosłownie płynęłam po kartkach książki. Cudowna historia, na pewno nie tego spodziewałam się po powieści pozytywistycznej. Urzekła mnie całą sobą - bohaterami i okolicznościami.
Szkoda, że tak, dobrych powieści okresu pozytywizmu nie proponuje się w szkole. Wszyscy skupiają się na twórczości Elizy Orzeszkowej, Bolesława Prusa czy Henryka Sienkiewicza zapominając o innych pisarzach tego okresu.
Przyznam szczerze, że o tej książce dowiedziałam się w momencie emisji serialu "Dewajtis" w TVP1. Historia tak mnie zainteresowała, że musiałam przeczytać również książkę. I z całą pewnością stwierdzam, że to najlepsza powieść pozytywistyczna jaką przyszło mi czytać.
To nie jest obiektywna opinia, to po prostu jedna z tych książek, które ja KOCHAM! Jest to ulubiona książka z młodości mojej mamy i już dawno planowałam ją przeczytać, ale jakoś nigdy do tego nie doszło. Kiedy wyszedł serial razem z mamą oglądałyśmy każdy odcinek, a ja wiedziałam już wtedy, że po prostu MUSZĘ przeczytać tę książkę. Zdecydowanie nie zawiodłam się. Trafia do moich ulubieńców ❤️