Normalne życie Mai skończyło się, gdy zginął jej ukochany brat. Pogrążyła się w żałobie, zerwała kontakty z wszystkimi przyjaciółmi. Liczyły się tylko książki i muzyka.
Prawdziwe życie Kylera może się dopiero zacząć. Gdy skończy liceum, przestanie się przeprowadzać, zmieniać szkoły, gdy uwolni się od toksycznego ojca. Na razie jedyną ucieczką pozostaje muzyka. I prowokowanie otoczenia napisami na koszulkach.
A później nauczyłam się wszystkiego od nowa. Pojawił się ktoś, kto przebił się przez wzniesiony przeze mnie mur. Wziął go szturmem i nie pozwolił mi się z powrotem za nim schować. Wszedł w moje życie, śpiewając lekko zachrypniętym głosem o dziewczynie ulotnej jak papierosowy dym.
W nowej szkole Kyler poznaje Maię. I postanawia się z nią zaprzyjaźnić. Ale czy dziewczyna, która odtrąca od siebie wszystkich, jest na to gotowa? Czy Kyler ma w sobie tyle siły, by nie odpuścić?
I czy to na pewno przyjaźń?
Uratuj mnie to pierwsza część serii The Last Regret, opowiadającej o grupie przyjaciół z liceum, którzy zakładają zespół rockowy. Książka w zmienionej wersji była publikowana na Wattpadzie, gdzie uzyskała ponad milion odsłon.
Pochodzi z Ostrowca Świętokrzyskiego. Debiutowała w 2016 roku powieścią "Uratuj mnie", pierwszą częścią serii The Last Regret, która wcześniej cieszyła się dużą popularnością na platformie Wattpad. Na co dzień pracuje w międzynarodowej korporacji i jeśli nocami nie pisze, ogląda mecze NHL. Od kilku lat mieszka w Warszawie.
Ja wiem, że książki mogą być autorepią, ale to już przesada. I to się powinno leczyć.
2022: jakoś dziwnie kończyć tą część..po raz kolejny. Jednak teraz jest inaczej. Trzy dni temu rozmawiałam z autorką osobiście. Wreszcie jej powiedziałam ile ta seria dla mnie znaczy. Pochodzę do UM jeszcze bardziej osobiście. Dodatkowo dziś autorka napisała, że myśli o napisaniu książki o następnym pokoleniu... to już mnie totalnie doprowadziło do płaczu
Skończyłam po raz enty. Zawsze powtarzałam, że "Uratuj mnie" to duża część mojego serca bądź po prostu ja. Sukiektywnie wiem, że nie jest ona najlepszą książką są lepsze, ale nie dla mnie. Kocham tych bohaterów bądź nienawidzę całą sobą. Płacze z nimi i z nimi się śmieje. Wiele mnie ona nauczyła, dała ogrom nadzieii i pokazała, że to przysłowiowe "kiedyś będzie lepiej" na prawdę istnieje. "The last regret na zawsze będzie częścią mnie, a na zawsze to bardzo długo" Co ja tu więcej mogę powiedzieć...
"A później nauczyłam się wszystkiego od nowa. Pojawił się ktoś, kto przebił się przez wzniesiony przeze mnie mur. Wziął go szturmem i nie pozwolił mi się z powrotem schować. Wszedł w moje życie, śpiewając lekko zachrypniętym głosem o dziewczynie ulotnej jak papierosowy dym"
"Nie potrzebowałam kwiatków. Nie potrzebowałam czekoladek. Nie potrzebowałam pięknych słów i wielkich obietnic. Miałam jego. I nie potrzebowałam niczego więcej. Nawet jeśli był mój na chwilę. Nawet jeśli mielibyśmy tylko ten moment. Ten dzień... Nie żądałam od niego wieczności. Prosiłam tylko o jeden dzień. Bo każdy mógł być ostatnim. "
To jeden z wielu cytatów jaki zaznaczyłam w książce Anny Bellon" Uratuj mnie". Jest to pierwszy tom serii The Last Regret wznowiony przez wydawnictwo Szósty zmysł. I że ja wcześniej nie wpadłam na tę serię. Jeśli używam znaczników w książce, którą czytam to znaczy, że porwała moje serce.
Maia chodzi do liceum i jest "dziwadłem", a mianowicie odgrodziła się od każdego grubym murem i na własne życzenie nie ma przyjaciół. Nawet nauczycielom wystarczy to, że oddaje prace w terminie i nie wykazuje na lekcjach aktywności. Jest ku temu powód. Prawie trzy lata temu zginął w wypadku jej brat i to jest coś z czym Maia nie potrafi sobie poradzić. Gdy pojawia się nowy w szkole, Kayler, świat naszej bohaterki powoli i konsekwentnie zostanie przewrócony do góry nogami. Czy Maia jest na to gotowa?
Od pierwszych stron książka naprawdę mnie kupiła. No ale, jeśli czyta się w niej o miłości do książek i do muzyki to nie może być inaczej. Miałam wrażenie, że autorka dużo pokazała tu siebie. Jej fascynacja np książkami Hoover oraz konkretnym rodzajem muzyki nie jest według mnie dziełem przypadku. Mamy tutaj również poruszane trudne tematy, ból po stracie, znęcanie się psychicznie. Zwłaszcza temu pierwszemu jest tu poświęcone dużo miejsca. I jak dla mnie bardzo dobrze zostało to opisane. Miłość głównych bohaterów też nie zaczęła się tak nagle. Najpierw połączyła ich przyjaźń by powoli i delikatnie przemienić się w coś głębszego. Bardzo mi się to podobało. Narracja jest prowadzona ze strony Kaydena oraz Mai. I wyraźnie jest to w książce zaznaczone. Poza tym powieść posiada wady, jak najbardziej. Czasami sztywne komentarze lub nieporadne przejścia w fabule, ale tym razem to kompletnie nie miało dla mnie znaczenia, bo ta historia jest cudowna. Książkę skończyłam w jeden dzień, więc to o czymś świadczy. Bardzo polecam i chyba skusze się, by dokupić pozostałe części
"W czytaniu najlepsze jest to, że przestajesz żyć swoim życiem, a zaczynasz żyć życiem bohaterów."
Zabierając się za sensację polskiego wattpada miałam jakieś wrażenie, czego mogę się po niej spodziewać, ale bardzo dobrze wiecie, że staram się za bardzo nie sugerować recenzjami innych, bo gusta są różne. I w sumie spodziewałam się, że "Uratuj mnie" będzie raczej niezobowiązującą lekturą, może nie będzie wybitnie genialna, ale po sobie pozostawi w miarę miłe odczucia.
Maia to dziewczyna, która straciła najważniejszą osobę w swoim życiu- jej starszy brat Micah zginął w wypadku samochodowym, po którym jego cała rodzina nie może się otrząsnąć. Najgorzej przeżywa to jednak Maia, która też uczestniczyła w tym przykrym wydarzeniu i teraz obwinia się o śmierć starszego brata. Nowa rzeczywistość nastolatki to pasmo zadręczania się i pewnego zawieszenia, z którego nie może się wyrwać. Kyler podróżuje i mimo możliwość, jakie dostaje, nie jest z tego powodu zadowolony. Chciałby wreszcie zostać gdzieś na dłużej, by móc cieszyć się nowymi przyjaciółmi i tą "dziwną dziewczyną", do której coraz bardziej go ciągnie.
Mam wrażenie, że "Uratuj mnie" jest kolejną schematyczną powieścią w literaturze młodzieżowej, która kierowana jest według utartego schematu i przewidywalnych bohaterach. Tutaj nawet muzyka nie wnosi niczego nowego, co jest sporym zaskoczeniem, bo do tej pory wszystkie książki z motywem muzycznym bardzo mi się podobały. Nie było żadnych większych emocji, niespodzianek czy czegoś zaskakującego, co ratowałoby tę książkę. Do tego podczas czytania ułożyłam sobie dosyć długą listę powieści, które były inspiracją dla tej książki. Główni bohaterowi są mało realni, a z każdego problemu wychodzą obronną ręką, co w realnym życiu nie jest tak łatwe.
Bardzo się zawiodłam i to nie tylko ze względu na to, że książka miała być "sensacją", lecz dlatego, że regularnie czytam opowiadania na wattpadzie (nie wiem jak to napisać xd) i "Uratuj mnie" nie jest niczym więcej, jak powieścią, jakich wiele, w której pełno jest "złotych myśli" niczym z pamiętnika dla nastolatek. Kiedyś już polecałam wam książki z wattpada (link tutaj), które są naprawdę świetnie napisane i pokazują pełno emocji. Tutaj tego zabrakło, wszystko było takie płaskie i bez większego przekazu.
Miałam zamiar przeczytać tę powieść na Wattpadzie, lecz przerwałam, kiedy dowiedziałam, że zostanie wydana. Czyta się przyjemnie ze względu na styl autorki, jednak (przypuszczam, że to niedopatrzenie wydawnictwa) wyłapałam parę błędów, które nie powinny ukazać się w wydanej książce. Do samej fabuły, to nie było tu nic nowego. Utarty schemat, jak to w książkach dla młodzieży. Muszę przyznać, że przeżycie głównej bohaterki naprawdę przemówiło do mnie i współczuję. Dziewczyna musiała dużo przejść. Sięgając po tę pozycję spodziewałam się również czegoś więcej o zespole, miałam wrażenie, że jest tego za mało... Tak samo w niektórych miejscach brakowało mi przeżyć bohaterów, miałam wrażenie, że zachowują się trochę, jak lalki. Brakowało mi ikry w bohaterach. Również podczas czytania zdawało mi się, że rozdział kończy się, wtedy gdy naprawdę się rozpoczynał lub jedna scena urywała się, a druga nagle znikąd się pojawił. Nie czułam również uczucia, które rozwijało się między bohaterami. Pomimo paru niedociągnięć czytało mi się szybko i co najważniejsze nie męczyłam się przy tej książce (a to się liczy, aby miło się czytało :)).
Po kilku ostatnich mocnych rozczarowaniach twórczością polskich autorek, chwyciłam za coś, co wydawało się dziełem zagranicznej osoby. Już w trakcie czytania poczułam, że to chyba jednak polskie autorstwo. Zdradziły to te wszystkie hasełka, które funkcjonują w polskim języku, a których nie da się przetłumaczyć na angielski i odwrotnie. Niemniej poza wieloma infantylnymi dialogami, scenami, które nic nie wnoszą oraz powtórzeniami i 'masłem maślanym' (chwila czasu, pójść się przejść, zejść na dół) właściwie niewiele mi przeszkadzało. Największy problem miałam z traumą, jaką przeszła bohaterka. Jaka Terapeutka mówi, że powinna iść do miejsca, w którym wydarzyła się tragedia? Jaka trauma przechodzi po kilku rozmowach? I to głęboko zakorzeniona trauma. Osobiście doskonale wiem, czym jest PTSD i jak ciężko się tego cholerstwa wyzbyć, i poczułam, że autorka potraktowała ten temat mocni zdawkowo. Po macoszemu. Ale poza tym? Poza tym mnóstwo ciekawych tekstów, wiele świetnych przemyśleń, które sobie nawet spisałam. Bardzo fajny, lekki styl i przyjemni bohaterowie. Zapewne kiedyś sięgnę po drugą część, choć dla mnie to mogłaby być zakończona historia.
This entire review has been hidden because of spoilers.
1⭐️/5⭐️ Zdecydowanie będzie to najgorsza książka przeczytana przeze mnie w tym roku, a może nawet w całym życiu. Głównym wątkiem (oprócz romansu) miała być muzyka oraz tworzenie zespołu. Szkoda tylko, że na palcach można zaliczyć momenty, w których te motywy się pojawiały. A jak już były, to tak jak wszystko inne, zostały spartaczone. Co więcej, w tej książce nie dzieją się żadne ważne wydarzenia, tylko są one później wspominane. Tak jakby autorka nie wiedziała, co ma tam pisać. W ogóle autorka ma strasznie problemy z opisywaniem zdarzeń. Wszystko wygląda tak, jakby miała pomysł na jakąś książkę, ale później nie potrafiła tego spisać. Wątek miłosny jest strasznie zepsuty, w ogóle bohaterowie są nijacy, nie mają charakteru. Dodatkowo autorka naprawdę źle przedstawiła wątek terapii i moim zdaniem jest on bardzo krzywdząco napisany. Chyba nigdy nie czytałam tak nieudanego debiutu.
3.5⭐️ Czytając chyba nie do końca zrozumiałam o co chodzi. Serio były momenty ze ja nie wiedziałam co się dzieje (ale uznajmy to za moją winę). Książka bardzo ciekawa, mam mnóstwo znaczników😅. Nie widziałam tez do końca po co jest ta książka, mam na myśli, że gdy ją czytałam nie wiedziałam czy ona ma jakiś sens. Kayler i Maia jako związek wyglądali idealnie, zero kłótni itd. Pierwsze kocham cię było na początku, a weźmy pod uwagę ze są jeszcze 3 kolejne tomy tej serii. +szkoda, że autorka mino ze jest Polką wybrała miejsce na fabułe za granicą i zagraniczne imiona, ale nie mam do niej o to problemu bo dlaczego by nie mogła? Podsumowując książka jest okej, zapewne przeczytam kolejne tomy jak je gdzieś znajdę.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Z plusów: łatwo się ją czytało, napisana przyjemnym językiem, właściwie nie oczekiwałam po niej wiele więc była w porządku. Minusów jednak było sporo. Pierwszym i dla mnie największym minusem jest naprawdę wiele wątków, a większość z nich słabo rozwinięta. Bardzo mało samego zespołu, rozmowa po latach z wujkiem, która podobno była ciężka przedstawiona na połowie strony :/. Tak samo wątek postrzelenia głównego bohatera przez jego własnego ojca, też przedstawiony bardzo szybko i powierzchownie. Podobna sytuacja z wątkami bohaterki, mało terapii i jej wspomnień dotyczączych brata oprócz wypadku. Mimo wszystko sięgnę po drugą część, nie męczyłam się czytając i myśle, że nada się jako lekka książka na zastój.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Książka jest naprawdę świetna. Nie przesadzam mówiąc to. Jak już pisałam autorka umiejętnie pogodziła humor i sprawy poważne. To przez nią prawie płakałam ze śmiechu, ale i też ze strachu( nie zdradzę wam momentu bo zepsuje wam wrażenia). Zakończenie. Co by tu powiedzieć? Genialne!! Lepsze być nie mogło. Po przeczytaniu książki przez chwilę siedziałam uśmiechając się i patrząc na okładkę( która nawiasem mówiąc jest piękna). Dawno żadna książka tak na mnie nie wpłynęła. Pozwoliła mi uświadomić pewne sprawy i skłoniła mnie do refleksji. Serdecznie wszystkim polecam tą książkę, bo naprawdę warto. Nie pożałujecie swojej decyzji gdy postanowicie ją przeczytać. Obiecuję!
Ogromny sentyment, który mam do tej książki nie pozwala mi ocenić jej inaczej. Jest to moja comfort książka na zła dni, którą połykam na jedno posiedzenie, znajdując w niej normalność w nienormalności, porządek w bałaganie i nadzieję. Czytana nie raz, a jednak za każdym razem wydaje się lepsza.
Moja pierwsza książka. przeczytałam ją w jeden dzień, ale jakieś rewelacji nie ma. Mam do niej ogormny sentyment i uważam, że jest idelana jako taka lekka lektura.
Dlaczego ja to kupilam? Nie wiem, ale moja ulubiona rzecz w tej ksiazce dzięki ktorej zapamietam ja na dlugie lata to tatuaz „pokonaj swoje demony” na cale lapsko XD
Nie ma nic lepszego na przełamanie kryzysu czytelniczego niż egzemplarz recenzencki. Czekałam na niego jak na zbawienie, ponieważ potrzebowałam jakiejś motywacji do czytania. Czegoś, co da mi kopniaka by śledzić linijki tekstu, a fakt, że za kilka dni muszę wysłać wiadomość z linkami do recenzji zawsze działa na mnie motywująco. Maia Hamilton jest główną bohaterką powieści. Jest uczennicą szkoły średniej, która trzy lata temu straciła ukochanego brata, Micaha i od tego momentu stała się szkolnym dziwadłem, bo odsunęła od siebie wszystkich przyjaciół, a na dodatek życie uprzykrza jej szkolna królowa Kelsey Channing. Do tej samej placówki edukacyjnej o Mai zaczyna chodzić Kyler Seymour, który jest synem słynnego profesora ekonomii i to właśnie z powodu pracy ojca, chłopak już osiem razy zmieniał szkołę, a wyrazem buntu są jego fatalne stopnie z zachowania, bo z nauką przedmiotów nawet sobie jakoś radzi. Młody Seymour już od pierwszego wejrzenia jest zainteresowany Maią. Wydaje się, że nie uda mu się przebić przez jej twardy pancerz, którym obrosła po śmierci brata, ale ku zaskoczeniu wszystkich i samej głównej bohaterki Kyler staje się pierwszą osobą, którą do siebie dopuściła. Zarówno Mai jak i Kyler mają za sobą przeszłość, o której nie chcą mówić. Na dodatek oboje próbują uporać się z każdym nowym dniem. Mai walczy by nie rozpaść się po śmierci brata, a Kyler musi znosić ambitnego ojca, który nie szanuje swojej rodziny. Wiele razy miałam ochotę udusić pana Seymoura za to, jakim padalcem jest i jak niszczył swoją żonę oraz dziecko. Odnośnie zachowania Mai to są dwie strony: jedna, która jej broni i uważa, że ma prawo się tak zachowywać jak zachowuje, a druga, która nazywa ją egoistką, bo przecież jej rodzice stracili syna, więc również mają prawo do smutku. W obu postawach coś jest, ale ja skłaniam się ku temu, że jednak Mai była lekką egoistką, bo nie interesowało ją cierpienie innych tylko jej własne. Płakałam przy tej książce, gdy dziewczyna wspominała brata, gdy rozmawiała nim przy jego grobie. Nie umiem sobie wyobrazić, co musi czuć osoba, która straci rodzeństwo. Sama mam młodszego brata i chociaż czasami denerwuje mnie niczym mucha latem to nie jestem w stanie wyobrazić sobie dnia, w którym odchodzi, bo mimo wszystkich waśni to ten młody i irytujący wielkolud jest moim kochanym młodszym braciszkiem. Chociaż książka prowadzona jest dwutorowo, abyśmy mogli poznać perspektywę Mai i Kylera to jednak uważam, że zdecydowanie lepiej autorce wyszła część damska, ale miło było poczuć też emocje chłopaka, bo jego życie również nie rozpieszczało. Nie do końca wiem, co autorka może zamieścić w kolejnej części, bo pierwsza zamknęła się tak, że następnych nie musi być. Będę jednak wyczekiwać drugiego tomu, bo polubiłam te postaci i chętnie się jeszcze raz z nimi spotkam. Czy polecam? Jeśli lubicie młodzieżówki to tak. Pamiętajcie jednak, że pewne sprawy są oczywiste. Czasami też przewracałam oczami lekko zirytowana, bo niektóre rzeczy były aż nierealne. Książka poprawna na długie, zimowe wieczory.
„Wtedy dotarło do mnie, że gdy życie daje nam drugą szansę, nie możemy jeszcze raz przeżyć przeszłości i naprawić swoich błędów. Możemy za to przeżyć resztę życia tak, jak tego chcemy. Tak, by już niczego nie żałować." ~ Anna Bellon, Uratuj mnie, Kraków 2016, s. 171 .
Maya jest cichą i zamkniętą w sobie dziewczyną. Nadal nie może dojść do siebie po tragedii, która spotkała jej rodzinę - śmierci ukochanego brata. Co noc męczą ją koszmary. W szkole unika jakichkolwiek relacji. Nie chce się do nikogo przywiązywać, by znów nie przeżywać takiego bólu. Stara się być niewidzialna. I nawet całkiem dobrze jej to wychodzi. Wszystko zmienia się gdy do szkoły przychodzi nowy uczeń, Kyler.
Kyler znów musi rozpocząć od nowa. To już jego ósma szkoła. Średnio co dwa lata się przeprowadza. W żadnym nowym miejscu zamieszkania nie czuje się jak w domu. Ciągłe przeprowadzki o męczą. Do tego jeszcze dochodzi skomplikowana relacja z ojcem. Jedyną odskocznią od tego wszystkiego jest muzyka. Pierwszego dnia w nowej słyszy śpiew. To Maya.
"Bo przyjaciele, nie są tylko od pocieszania, gdy użalasz się nad sobą. Są od kopnięcia cię w tyłek, kiedy chcesz się poddać."
Znajomość Mayi i Kaylera dosyć szybko przeradza się w przyjaźń mimo wielkich oporów dziewczyny. Wszystko dzięki uporowi chłopaka, który nie potrafi zostawić jej w spokoju. Coraz lepiej się poznają. Kyler pomaga Mayi otworzyć się na świat, na nowych ludzi. Co skutkuje całkiem fajną i zgraną grupką przyjaciół, którzy postanawiają założyć zespół muzyczny o nazwie The Last Regret. Między Kaylerem a Mayą rodzi się miłość, która pomaga im przezwyciężyć największe demony ich życia.
"Umierać od środka to zgubić elementy układanki, która kiedyś była całością."
"Uratuj mnie" to książka o tym jak przyjaźń może pomóc drugiemu człowiekowi. Jak śmierć bliskiej osoby wpływa na innych. Jak nowo poznana osoba może zmienić nasze życie na lepsze.
Gdy zobaczyłam, że książka jest z Wattpada to nie miałam za dużych oczekiwań wobec niej. Gdy trafiałam na takie książki to przeważnie nie podchodziły mi, ale ta pozycja naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyła. Ta historia jest fenomenalna. Wiele dobrych wartości nam przekazuje. Jestem jak najbardziej na TAK!!
Moja ocena to 10/10
Jest to moja 4 książka przeczytana w roku 2020!
Książkę przeczytałam dzięki wyzwaniu #CzytelniczyAlfabet2020 , które znajdziecie na Instagramie! Organizatorem jest @blancixxbestsellers. Gdyby nie to wyzwanie, to penie bym nawet nie wiedziała o istnieniu tej książki. Żeby sobie utrudnić, szukałam autora o inicjałach A.B.. I tak trafiło na Annę Bellon. Teraz przyszedł czas na autora B.C. Znacie może kogoś takiego?
Po latach zmieniło mi się chyba postrzeganie tej historii. Nie zrozumcie mnie źle, dalej uważam ją za wartościową, fajną i przyjemną. Porusza ważne problemy bowiem radzenia sobie ze stratą bliskiej osoby, traumą po wypadku, ale też znęcania się psychicznego i fizycznego. Bohaterowie są uroczy, ich znajomość się rozwija i warto pamiętać, że historia rozgrywa się na przełomie dwóch lat. Jest trochę niedociągnięć i czasami zbyt szybkie przeskoki czasowe (choć dla mnie to akurat fajne, bo dzięki temu zostaje sama akcja), ale mi to nie przeszkadzało. Potraktowałam ją jako miłą i lekką lekturę przy której mogę odpocząć i idealnie sprawdziła się w takiej roli. Dla mnie to udany debiut.
2024: Po latach od ostatniego rereadu stwierdzam, że książka nie jest aż tak dobra jak kiedyś myślałam. Nadal kocham tę historię, bohaterów i trochę przykro mi, że obniżam ocenę, ale inaczej nie mogę. Uratuj mnie już nie rezonuje ze mną tak bardzo jak kiedyś.
Osobiście uważam, że to raczej nie powinno zostać wydane. Tego rodzaju książki powinny pozostać tam, gdzie powstały, czyli na wattpadzie. Mimo wszystko nie jest to złe. Fajna historia, lecz strasznie oklepana i przewidującą.