Jump to ratings and reviews
Rate this book

Grubancypacja. O grubości bez przepraszania

Rate this book
Jak się żyje po drugiej stronie kultury diety?

Urszula Chowaniec i Natalia Skoczylas – niezmordowane pogromczynie mitów i aktywistki walczące o równe traktowanie – snują wielowątkową opowieść o tym, że bycie grubą osobą to żaden wstyd.

Ta książka to grubancypacyjny elementarz, dzięki któremu:

- spojrzysz inaczej na to, jak myślimy i mówimy o grubości,

- dostaniesz narzędzia do zmiany postrzegania ciała,

- dowiesz się, jak wygląda rzeczywistość osób doświadczających systemowej dyskryminacji z powodu rozmiaru ciała.

336 pages, Paperback

First published February 26, 2025

16 people are currently reading
146 people want to read

About the author

Ratings & Reviews

What do you think?
Rate this book

Friends & Following

Create a free account to discover what your friends think of this book!

Community Reviews

5 stars
30 (28%)
4 stars
39 (37%)
3 stars
27 (25%)
2 stars
7 (6%)
1 star
1 (<1%)
Displaying 1 - 21 of 21 reviews
Profile Image for cyannie.
574 reviews67 followers
March 18, 2025
super. bardzo ciekawa, odwolujaca sie do naprawdę fascynujących badań, a przy tym świetnie napisana
Profile Image for Lexie K..
63 reviews3 followers
March 28, 2025
4/10

Za każdym razem jak miałam powiedzieć "zgadza się! zajebiście że poruszacie ten temat" to autorki dodawały do niego coś, co absolutnie sprawiało, że czułam się zażenowana. Znacie ten moment kiedy ktoś mówi o super ważnej rzeczy i zamiast iść w to dalej, to dodaje do tego coś absurdalnie mało istotnego, że w szumie informacyjnym, ta wspaniała pierwsza treść ginie? To jest właśnie to odczucie.

Uwielbiam też, gdy ktoś mówi, że każdy ma prawo czuć się pięknie, wartościowo i wyjątkowo- do momentu aż nie zaczyna umniejszać innym, by móc tak się poczuć (chociażby przez nazywanie branży dietetycznej i treningowej nawiedzonymi oprawcami). Jest to całkiem zbyteczne, bo laski w każdym rozmiarze są piękne i nie muszą nic zmieniać, by wpasowywać się w narzucone kanony (a i bycie kanonicznie ładnym to nie grzech).

Podoba mi się również research ale też do momentu w którym dowody anegdotyczne mają wyolbrzymione znaczenie (tak, dieta i przebywanie na deficycie może wzbudzać agresje, ale zamiast realnie iść za przedstawieniem tego mamy na przyrost poruszony w fragmencie o eksperymencie dietowym przykład mężczyzny odcinającego sobie palce z frustracji).

Warsztatowo nie jestem fanem książki ale mimo wszystko polecam ją przeczytać- zwłaszcza jeśli nie słyszeliście nigdy o kulturze diety ale nie sięgnę po nią następny raz.
Profile Image for Tala&#x1f988; (mrs.skywalker.reads).
501 reviews139 followers
August 19, 2025
nie jest to pozycja idealna, ale bardzo potrzebna, chociaż patrząc na niektóre opinie tutaj, lektura tej książki może nie pomóc
Profile Image for Bartek.
118 reviews22 followers
May 13, 2025
Jest taka narracja o Łukaszu Sakowskim, podsycana chyba przez samego jej bohatera, że był sobie kiedyś zwykłym blogerem popularyzującym naukę, aż do momentu, w którym postanowił zająć się otyłością. I kiedy napisał parę notek popularyzujących naukowy stan wiedzy o otyłości, zleciało się woke lewactwo i rozpoczęło na nim lincz. To zmieniło podejście Łukasza do życia i sprawiło, że zainteresował się lewicowym niszczeniem nauki i cancel culture.

To prawie na pewno nieprawda. Sakowski to nienawistny buc, który tak doskonale odnajduje się w fatfobii, transfobii i skrajnie prawicowej walce z wymyślonym łołk, że niepotrzebny był mu żaden moment przełomu. To jest zresztą popularny motyw w transfobicznych autobiografiach: "Ja tylko niewinnie spytałam, czy musimy na strajkach kobiet mówić o osobach z macicami, i spotkałam się z kampanią nienawiści" – pisze osoba, która chwilę później rzuca żarcikiem o identyfikowaniu się jako helikopter bojowy. Nie wierzę w te metamorfozy. Ale muszę przyznać, że podczas czytania "Grubancypacji" miałem co najmniej raz taki "moment Sakowskiego", w którym chciałem porzucić swoją inkluzywną lewicowość i zostać krzyżowcem.

Jestem gruby od zawsze, przez większość życia otyły. Walczę z otyłością od dzieciństwa. To z jednej strony sprawia, że bardzo wiele z tego, o czym piszą autorki, mocno we mnie rezonuje. Dyskryminacja, fatfobia, wyśmiewanie, protekcjonalne czy wręcz wrogie traktowanie przez lekarzy, nieskuteczność rozwiązań. To, gdzie się z nimi zdecydowanie rozmijam, to zaprzeczanie zdrowotnym skutkom otyłości. Autorki potrafią wziąć "epidemię otyłości" w cudzysłów, pisać o wpisaniu jej na listę chorób w tonie teorii spiskowej, a zabiegi bariatryczne nazywać "operowaniem zdrowych organów". BMI ma rasistowskie korzenie. Związki otyłości z rakiem są załatwione jednym zdaniem: być może to dlatego, że nowotwory u osób otyłych są później wykrywane z racji nietraktowania ich poważnie przez lekarzy (nie, nie ma do tego naukowego przypisu).

W życiu udało mi się odstawić dragi, papierosy i mięso. Ale nigdy nie udało mi się skutecznie schudnąć. Próbowałem wszystkiego, oprócz bariatrii (teraz duże nadzieje wiążę z semaglutydem, któremu autorki pracowicie wypisują z ulotki skutki uboczne). Krótko mówiąc, przejebane. Tkwimy w tej otyłości, nie dajemy jej rady, a zewsząd słyszymy tylko dobre rady o "wzięciu się za siebie" albo "zmianie nawyków żywieniowych". Większość tej książki to więc naprawdę miód na moje serce. Inkluzywność wobec osób grubych, dostosowanie różnych usług – przynajmniej częściowo – do ich potrzeb, walka z dyskryminacją. Temu wszystkiemu przyklaskuję. Ale podlewanie tego medycznym denializmem jest naprawdę zbędne.
Profile Image for Julia.
82 reviews
April 19, 2025
Bardzo polecam te książkę szczególnie osobom, które uważają że istnieje coś takiego jak ‚promocna otyłości’

Nie mogę się nie przyczepić bo od tego są recenzje ale zacznijmy od plusów. Bardzo empatycznie otwierająca głowę i pokazująca nową soczewkę perspektywa i przez to bardzo potrzebna.

Niestety każda krytyczna rzecz w tej książce została rozmyta przez przykłady które autorki przywołują - nie trzeba mieć badań na to że ciągle poczucie głodu odbiera kreatywność i prowadzi do rozdrażnienia a z jakiegoś powodu ogromna część książki poświęcona jest badaniu które to udowadnia. Z kolei gdy dochodzimy do momentów prawdziwej krytyki to autorki jako rozwiązania oferują nam oglądanie większej ilości grubych osób - no i ok reprezentacją być może jest ważna ale to w ogóle nie odpowiada na jakiekolwiek systemowe problemy które opisują. Te drugie próbują nieskutecznie rozwiązać nawoływaniem lekarzy do edukowania się jak leczyć grube osoby.

Szkoda, bo książka ma ogromny potencjał i zdecydowanie otwiera spojrzenie na wiele rzeczy jednakże te najważniejsze punkty zostają rozmyte właśnie przez przywoływanie przykładów rodem z postów na Instagramie.

Dodatkowo bardzo chaotycznie napisana i nie wiadomo co odnosi się do czego. Język momentami próbuje być bardzo rzetelny a momentami ogromnie instagramowy co znowu nie do końca skleja się w jedną spójną całość.

Mimo to ogromnie polecam jako nową soczewkę na istnienie w świecie. Cieszę się że powstała i oby jak najwięcej osób ją przeczytało.
Profile Image for mariqua.
1 review1 follower
April 12, 2025
grubix
Książka opowiadać ma o rzeczach ważnych, jak zakładam, czy to jednak robi? I tak i nie – już wyjaśniam. Szczerze, zauważyłam to dopiero czytając komentarz jednej z osób, ale jest to idealne podsumowanie tej książki: za każdym razem gdy autorki poruszają temat ważny, dogłębny, poważny, zamiast zagłębić się w niego to walną taką firmóweczkę, tak płytkie stwierdzenie, że wszystko co powiedziały wcześniej przestaje się liczyć. Autorki zdają się zagłębiać, popierać wieloma badaniami tylko to, co pasuje do ich narracji. Jasne, można powiedzieć, że o to chodzi w tej książce ! Mówimy o grubości to jasne, że będziemy szukać rzeczy, które ją popierają ! Ale no kurde no nie, nic nie jest czarno białe i brak JAKIEJKOLWIEK self reflection nad tym co autorki uważają jest po prostu głupi, daje wrażenie uczucia wyższości, pyszności, która nie wiem skąd się bierze. Dodam, że to nie jest tak, że nie zgadzam się ze WSZYSTKIM co autorki mówią. Szczególnie w medycznym aspekcie: nie, bycie grubym nie jest odpowiedzialne za wszystkie choroby świata, a bycie szczupłym remedium na to; nie powinno się udzielać rad komuś kto o to nie prosił; lekarze nie powinni umniejszać czyjegoś cierpienia, dlatego że jest ulany i tak dalej. Dużo tematów jest liźniętych: homofobia, seksizm, rasizm jednak … jednak też nie, jakby autorki uznały wspomnimy je, żeby nie było. Czy problem fatfobii dotyka szczególnie kobiet ? No tak, to raczej oczywiste – czy dowiemy się czegoś więcej ? W sumie, to średnio. Jednak przyznać autorkom trzeba, że poszedł w te książkę duży reaserch (z tego co widzę po 17 stronach bibliografii w wersji pdf), ale jak wspominałam, reaserch tylko jednej strony, tylko taki, który popiera zdanie autorek. Ostatnią rzeczą jaką wspomnę we wstępie – nie wiem co mam z niej wyciągnąć. Naprawdę ! Po prostu nie wiem ! Co wydaje mi się najbardziej prawdopodobnym morałem – traktuj osoby grube z szacunkiem, tak jak każdą inną normalną (?) osobę, zasługują na szacunek bez względu na to kim są. I jest to prawda, jak każdy człowiek osoby grube zasługują na szacunek. Jednak powtarzającym się w tej książce motywem jest – bycie grubym nie ma żadnych negatywnych konsekwencji samo w sobie, to społeczeństwo sprawia, że jest źle, że te osoby cierpią, one nie odpowiadają za to, że stały się grube. Co jest po prostu nieprawdą, są jakieś podstawowe prawa termodynamiki, przyjmowanie kalorii, metabolizm, zużywanie ich i tak dalej. To w większości nie są grube kości, to nie geny, a styl życia. Jasne, ciągły hejt na kogoś popchnie go pewnie w zaburzenia odżywiania w jedną albo drugą stronę – obie złe, jednak jedna (co przyznam autorkom) jest drogą pożądaną przez szeroko pojęte społeczeństwo (bycie turbo chudym). Ale jak poruszamy negatywy bycia anorektykiem, dlaczego nie ma żadnych minusów bycia grubym ? Przez całą książkę miałam wrażenie, że zdaniem autorek grube osoby po prostu .. się pojawiają. To nie wydarzenia, dieta, trauma i tak dalej popychają je w stronę zbyt dużego przyjmowania pokarmu tylko … tak się po prostu zdarzyło i koniec. To TY jako osoba mieszcząca się na siedzeniu w samolocie masz się dostosować, nie ja – osoba którą bolą kostki przez moją wagę. Brak tu szczerego spojrzenia w lustro i przyznania przed samym sobą, nie jestem osobą zdrową, to nie jest normalne, co nie zmienia faktu, że nie chce słuchać komentarzy i rad przypadkowych osób na ulicy – tym moim zdaniem powinna być ta książka, przewodnikiem, analizą szacunku i podejścia do takich osób przez społeczeństwo. Oczywiście, to pojawia się w książce, ale przytoczenia naukowe o medycznych, biologicznych aspektach przejmują ogół narracji. Jednak jak można nie patrzeć na coś związanego z ludzkim ciałem w sposób biologiczny ? Jako studentka lekarskiego, nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić – to chyba już zboczenie zawodowe.
A skąd bierze się ocena gwiazdkowa ? Odjęłam jedną za język – bardzo prześmiewczy, co tego wrócę przy cytatach; odjęłam drugą gwiazdkę – za sposób wspomnienia o Roxane Gay; odjęłam pół gwiazdki – za ciągłe powtarzanie tego samego, jeśli ta książka miałaby być jedzeniem byłaby masłem – nie dlatego, że jest tłuste a dlatego jakie jest mdłe - gubiłam się, co jest z którego rozdziału, co dotyczy czego, jeden temat można rozwinąć na wiele sposobów, a nie ciągle mówić to samo.
W tej recenzji będę opierała się głównie na cytatach i moich komentarzach do nich. Postaram się unikać takich, które trudne będą do zrozumienia bez kontekstu.

• Do roli przytyła 15 kilo, stosując dietę oburzających 4 tysięcy kalorii dziennie
• Cóż, 4 tysiące kalorii to JEST dużo, więc nie mam pojęcia dlaczego użyte jest tutaj prześmiewcze ‘’oburzających’’, to po prostu jest dużo za dużo kalorii dziennie, a przytycie 15 kilo w, jak zakładam, krótkim czasie, może w bardzo negatywny sposób wpłynąć na organizm …

• Wąskie przejścia czy fotel z podłokietnikami
• Jestem osobą chorą, plain and simple, sama zauważam w sobie, że bardziej skurczone mam mięsnie po lewej stronie – dlatego muszę uważać by trzymać ręce na tym samym poziomie, podłokietniki w tym mi pomagają i ja mówię serio, jeśli ktoś serio nie mieści się w standardowym miejscu to sory, ale problemem chyba nie są siedzenia

• Powtórzmy więc: nie każda grubość bierze się z traumy
• Czy to prawda ? No tak, jednak dziwne, że ten aspekt nie będzie w ogóle poruszony – nawet w przypadku Roxane Gay, ale do tego jeszcze wrócimy

• Wygląda na to, że według przemysłu odzieżowego klientki o takich potrzebach [rozmiar powyżej 64] nie istnieją
• Starałam się zrobić reaserch, dotyczący rozmiar – waga, nie jest to takie od razu proste bo idiotyczne AI googla mówi mi, że ktoś o rozmiarze 64 ważyć może 64 kilo. Z porównywania różnych numeracji (co generalnie rzecz biorąc, jest koszmarnie trudne nawet dla kogoś o wadze normalnej) wychodzi, że rozmiar 64 przekłada się na rozmiary 4XL-5XL czasem 3XL. Tłumacząc to tak, doskonale widać dlaczego autorki postanowiły tego tak nie tłumaczyć, bo od razu to źle wygląda. Więc przeliczając dalej jeśli chodzi o obwody: pierś 120 cm; talia 100 cm; biodra 125. Tutaj jednak trzeba się na trochę zatrzymać, przy jakiej wysokości ? Przecież mega napakowany gość, też będzie musiał kupować ubrania 4XL, ale ta książka zdecydowanie nie mówi o osobach napakowanych, co więcej w pewien sposób je krytykuje, mówiąc, że trening nic nie daje (będzie później). Ten reaserch zrobiłam dla wiedzy własnej, bo autorki w ogóle się nad tym nie pochylają. Tutaj akurat rzucają numerkami i zatrzymują się, wyjątkowo nie wchodząc głębiej.

• Chcę naprawdę żyć swoim życiem. Nie chce po prostu istnieć. To właśnie robię teraz. Chcę się bawić, czuć się dobrze ze sobą i żyć.
• To jest akurat bardzo istotne, w odniesieniu do wszystkich – nie czekaj by się cieszyć, bo może nie być na to czasu. Ale jak jesteś osobą, która nie mieści się na siedzeniu to może to być trudne, mówiąc bez szyderczości. Jednak we wszystkim trzeba znać umiar.

• Póki nie zmienisz nastawienia i nie zaczniesz siebie akceptować, to nawet w szczuplejszym ciele nie odnajdziesz ulgi.
• Czy to prawda ? Jak najbardziej ! Akceptacja siebie jest niesamowicie istotna. Ale w tym przypadku, pełna akceptacja siebie trzyma cię w miejscu. Autorki zdają się chcieć przekazać: jeśli chcesz schudnąć to się nie akceptujesz, to się nienawidzisz, my się kochamy i chcemy być grube – akceptujemy się i nie chcemy schudnąć, TY się nienawidzisz, ale to nie przez ciebie, to przez społeczeństwo, niedziałające diety, niedziałające treningi, zaakceptuj się nie próbuj się zmienić, bo na zmianę nie ma możliwości

• Kult szczupłości prowadzi do dramatycznej kalkulacji tego, co się bardziej opłaca: podjąć wysiłek często przeciwko sobie i swojemu zdrowiu i dopasować się czy wzmocnić siebie emocjonalnie ze świadomością, że stygmatyzujące sytuacje dalej będą się pojawiać.
• TO kult szczupłości odpowiada za to, że źle się czujesz, to nie twoja wina ! Ta jednostronna narracja – wysiłek zły, zdrowie psychiczne dobre jest … bardzo dziwny ? Wysiłek pomaga, wysiłek może pomóc nawet w cukrzycy i to nie jest hiperbola ! Wysiłek jest często przeciwko sobie ? Jasne, jak potrzebujesz co chwilę usiąść bo bolą cię kostki od dźwigania tej wagi to jasne, ale wysiłek jest bardzo ważny – dla osób chudych i grubych. Ten bardzo w pewien sposób patronizujący ton autorek: to co oni mówią jest złe, to co ja mówię jest dobre zawsze jest bardzo niebezpieczny !!!

• ,,byli otyli’’, czyli osoby, które schudły i w związku z tym ,,uważają, że większość ludzi też tak powinna umieć’’, bo to kwestia ,,silnej woli, samozaparcia czy pracowitości’’. Czyli cech, które uchodzą za warte posiadania.
• Po raz kolejny ton wypowiedzi jak do dziecka. Nie ma garstki ,,byłych otyłych’’, wtedy można by mówić o tym, że to kwestia przypadku, genów i tak dalej. Takich osób jest dużo, a jak się coś chce – to zwykle się to osiągnie. Poza tym … co to znaczy ,,uchodzą za warte posiadania’’, jakby autorki poddawały w wątpliwość – czy aby na pewno są warte posiadania ?

• Powracająca waga to jednak nie jeden epizod, to ciągła walka organizmu o przetrwanie.
• Koleżanka zapomniała, że nie musi walczyć o przetrwanie, krytykując wypowiedź jakiejś influencerki (branie na poważnie wypowiedzi influencerki jest idiotyzmem samym w sobie, ale słuchają się ich masy ludzi więc rozumiem) jednak organizm walczący o przetrwanie brzmi, jakby rzeczona osobowość medialna walczyła 15 kilo. Twoja grubość ochroni cię w przypadku apokalipsy zombie może bo będziesz miała zapasy na miesiące.

• Tak w ,,Głodzie’’ pisze Roxane Gay – i mamy przytoczony jej cytat …
• I tu zaczynamy jazdę. Książka Roxane opowiada o tym, jak została w wieku 12 lat zgwałcona przez kilku mężczyzn, a jej waga stanowiła dla niej pewnego rodzaju barierę ochronną. Cytat tego nie dotyczy. Przytoczony cytat ma popierać tezę autorek, ponownie, o tym że grubym osobom cośtam. Jeszcze bardziej dołujący jest fakt, że w żadnym przypadku nie odwołują się do tego, że dla Roxane była to reakcja na straszną traumę. Dlaczego ? Zaprzeczałoby to temu co autorki starają się przekazać. Używanie jej w tej książce jest po prostu obrzydliwe, okropne w stosunku do niej i jej przeżyć. Oto co Roxane pisze w OPISIE swojej książki Głód: “I ate and ate and ate in the hopes that if I made myself big, my body would be safe. I buried the girl I was because she ran into all kinds of trouble. I tried to erase every memory of her, but she is still there, somewhere. . . . I was trapped in my body, one that I barely recognized or understood, but at least I was safe.”

• Osoby, które robiły gruby coming out
• Czy słowo coming out pasuje ? Błagam, cały sens w coming out’cie jest taki, że mówi się o czymś czego nie widać, a jakby … bycie grubym widać, to jest po prostu fakt. Nie możesz ważyć 200 kilo i uważać się za osobę chudą – to jest po prostu nieprawda

• Jesteśmy gotowe zaoferować innym zrozumienie i akceptację, ale nigdy, przenigdy nie chcemy się znaleźć w ich sytuacji
• Bez urazy, czy to nie jest normalne ? Dlaczego mam chcieć znaleźć się w sytuacji kogoś kto jest turbo gruby i nie może siedzieć w samolocie, albo doświadcza werbalnych nieprzyjemności z powodu swojej wagi ? Nie zmienia to faktu, że mogę być w stosunku do tych osób … normalna ?

• Sprawdzamy na Instagramie #bodypositive, wyświetlają się nam zdjęcia wymodelowanych brzuchów i pup, bardzo różnych od naszych. Ale nie wszystko marność !
• A co w tym jest złego? Nie wyświetlają się TYLKO takie zdjęcia, a osoby zdrowe i wysportowane mają się nagle… wstydzić tego jak wyglądają ? Wstydzić tego że nie wylewają się na boki ? I ponownie, umniejszający, wyśmiewający zwrot ,,Ale nie wszystko marność’’, trzymajcie mnie ludzie.

• Istniał też wycinek ich działalności, który, nie ukrywamy, budzi wesołość ukrytych w nas nastolatek (…) dręczenie lokalnych instytucji odchudzania (…) Naszym celem było odebranie osobie prowadzącej pewności i odstraszenie klientów.
• Autorki przywołują cytat działalności FU (Fat Underground) i tak mi to nie siedzi, cały czas mówią – nie dręczcie nas werbalnie, nie atakujcie, nie komentujcie … a tutaj PRZYZNAJĄ, że cieszą się jak ktoś dręczy inną osobę – i na pewno nie ukrytych w nich nastolatek, tylko ich teraz, jakie to są hipokrytki

• Produkcja dba (…) żebyśmy (…) nie przeoczyły trudności z higieną, uszkodzeń ciała wywołanych długotrwałym przebywaniem w pozycji leżącej.
• Cytat odnosi się części książki poświęconej serialowi Historie wielkiej wagi, czyli opisującemu osoby ważące ok 300 kg. Nie ma w nim żadnego, ŻADNEGO wspomnienia o tym że, ważenie 300 kurde kilo jest skrajnie nienaturalne. Czy fakt, że te osoby nie są w stanie się poruszać bez wózka, nie mieszczą się w łazience, nie są w stanie nawet całe wytrzeć się ręcznikiem nie jest niepokojący? Absolutnie zerowy self-awarness, tylko: biedne grube osoby wykorzystywane przez telewizje, ale czy same się nie zgłosiły do tego programu? Dla nich operacja bariatryczna może być jedynym ratunkiem przed nieuchronną śmiercią.

• Problemy zdrowotne powszechnie rozwiązujemy łykaniem ibuprofenu i przyjmowaniem antybiotyków na katar
• Przyczepię się, ale patrząc na dezinformacje autorek mogę – nikt nie jest w stanie brać antybiotyku na katar, bo wszystkie antybiotyki są na receptę. Śmieszna hiperbola? Może, ale ma coś pokazać – i nie podoba mi się to.

• W codziennej dyskusji o ,,powinnościach’’ grubych osób i ,,leczeniu’’ ich z grubości kompletnie pomijamy tę część definicji WHO, która mówi, że zdrowie to także dobrostan
• Tak, a ta definicja krytykowana jest ze względu na jej idealistyczne podejście – bo pełny dobrostan jest nieosiągalny

• Wcześniej pracodawca z powodu wagi opłacał mu zajęcia ruchowe i fitness, jednak nie poskutkowało to zmniejszeniem masy ciała w dłuższej perspektywie (co za zdziwienie).
• Kolejne szydercze wspomnienie, kolejna przytoczona sytuacja mająca potwierdzać narracje autorek. Ale w tym przypadku nie mają PRAWA mówić, że to status społeczny wpływa na wagę – gość miał opłacane zajęcia przez pracodawcę, co nie poskutkowało zmianą wagi. Czyja to jest wina w tym momencie? Kapitalizmu? Społeczeństwa? Miał podane na złotej tacy sposoby i możliwości, nie skorzystał – to JEGO WINA. Dlaczego w całej tej książce, nie ma podanego ANI JEDNEGO SPOSOBU na zrzucenie wagi, który zdaniem autorek by działał? Bo nie zgadza się z tezą ,,bycie grubym jest spoko, to nie twoja wina, społeczeństwo jest złe a ławki to już w ogóle’’

• Przywołana jest wypowiedź Artura Dziambor, który w momencie mówienia jej był posłem Konfederacji. Wypowiedź mówi, że dyskryminacja ludzi ze względu na płeć, wiek i kolor skóry nie istnieje, ale ze względu na atrakcyjność już tak.
• Jakie chorągiewki! Powołują się na wypowiedź gościa z kurde KONFEDERACJI, w ogóle nie odwołują się do pierwszej części wypowiedzi (którą pozostawię bez komentarza, idiotyzm)… a potem piszą: Zawsz miło, kiedy ktoś dzieli się swoim wow! Moment, w którym odkrył, że coś się faktycznie dzieje, bo dotknęło akurat jego, ale nie będziemy się dłużej nad tą wypowiedzią znęcać. Po drugie to się w ogóle nie znęcają nad tą wypowiedzią!

• Nie można, będąc szczupłą osobą, udawać, że doświadcza się dyskryminacji ze względu na grubość, choć i takie fikołki umysłowe widujemy niekiedy w mediach społecznościowych.
• Prawdziwe fikołki umysłowe to autorki robią, a to śmieszne bo pewnie nie byłyby w stanie ich zrobić. Osoby chude też mogą doświadczać dyskryminacji z powodu swojej wagi, co lepsze – autorki mówią to nawet gdzieś na początku książki.

• Jest wiedzą powszechną, że duży rozmiar ciała i cukrzyca typu 2 mają silne korelacje, jednak pytanie, czy to tkanka tłuszczowa i problemy metaboliczne wywołują cukrzycę, czy możę wysoki poziom insuliny w organizmie prowadzi do przybierania na masie i cukrzycy.
• Tu przytoczę po prostu część opisu cukrzycy typu 2 z medycyny praktycznej, bo dopowiada na wszystkie zawarte pytania w tym idiotycznym cytacie: drugi czynnik powodujący cukrzycę - otyłość - jest przyczyną insulinooporności; trzustka, aby utrzymać stężenie glukozy we krwi w normie, musi produkować coraz więcej insuliny. Po kilku-kilkunastu latach takiego stanu komórki ß trzustki ulegają wyczerpaniu i produkują coraz mniej insuliny. Jest to okres, kiedy stężenia glukozy we krwi ulegają zwiększeniu, co prowadzi do rozpoznania cukrzycy typu 2.

Podsumowanie: Bardzo mi przykro, że limity słów istnieją i nie mogłam powołać się na wszystkie 87 zaznaczonych cytatów. Czy da się być osobą grubą, a zdrową? Jasne że tak! Spójrzmy chociażby na zawodników sumo – nikt nie powie, że nie są wysportowani, bo są! Potrafią robić szpagaty, są w ciągłym ruchu, dużo trenują… a dlaczego są grubi? Nikt nie uwierzy, bo mają specjalną dietę! To nie ich geny, to nie społeczeństwo mówiące im ale jesteś ulany wariacie. Wspominane są podzielone na części ławki, to jak nie da się położyć tam toreb (po pierwsze można obok po drugie torby powinny stać na ziemi i nie zabierać miejsca), to jak można oprzeć o nie tylko tyłek (jeśli się nie mieścisz na ławce to problemem jesteś chyba ty). Wspominanie popularnego argumentu o miejscach w samolocie. Sory, zajmujesz dwa miejsca płacisz za dwa – sam się doprowadziłeś do tego stanu. Dlaczego mam płacić tyle samo, jeśli twój brzuch wlewa się na moje miejsce, dlaczego nie mogę mieć problemu o to, że zabierasz moją przestrzeń? Kolejna rzecz, niby detal ale jednak, leki w reklamach wspominane mogą być JEDYNIE w przypadku leków nie wydawanych na receptę, jednak w książce te wspominane jako zło, są lekami wyłącznie na receptę. Przytoczone są cytaty ludzi mówiących o tym, że muszą zrzucić wagę dla lekarzy, jednak gdzie tu jest przepraszam roblem? Czy lekarz ma przeprowadzić operację na każdym, bez względu na ryzyko? Ponownie, absolutny brak zrozumienia – duże ilości tłuszczu po prostu przeszkadzają, wiąże się to z dużym ryzykiem zakażeń i tak dalej. ,,Zamiast uczyć się jak nas operować" może naucz się jak dbać o zdrowie, naucz się jak nie przeszkadzać innym. Trudno mi w tym momencie nie rzucać przekleństwami, bo jest to skrajny debilizm i powoływanie się na coś takiego, czyni wielką szkodę temu wątpliwemu dziełu. Ta książka pełna jest jednocześnie małych szczególików a jednocześnie generalizacji. Nie ma w niej zupełnie spojrzenia – może czasem, to ja jestem problemem? Może czasem, to moja wina? W stronę autorek, spójrzcie na siebie, fakt zrobionego niesamowitego reaserchu nie zmienia faktu, że próbujecie ukryć pod tym, szyderstwo i niezadowolenie. Poruszanie ważnych kwestii nie zmienia faktu ukrywania innych, równie istotnych kwestii, które nie wpasowują się w waszą narrację.
Profile Image for oscar wilde to nawet nie jest on.
136 reviews124 followers
Read
April 1, 2025
Jeśli chodzi o zagłębienie się w tej tematyce gorąco polecam „Głód” Roxane Gay, na który autorki Grubancypacji wielokrotnie się powoływały (jedna z książek mojego życia!!!).
Tutaj za to też mamy omówienie obsesji piękna, kultury diet, zinternalizowanej oraz czysto zewnętrznej fatfobii, ale w sposób połowicznie subiektywny, połowicznie obiektywny. O ile „Głód” jest intymnym dziennikiem Roxane opisującym jej zmagania i przez to niesamowicie autentycznym świadectwem cierpień jednostki, w „Grubacypacji” naukowość (badania i fakty) troche mieszają się z doświadczeniami osób, które tę książkę napisały. Nie mówię, że to coś złego, po prostu podchodziłam do tej pozycji, jako do stricte naukowej, a potoczny jezyk i koleżeńskie zwroty do czytelnika plus przywoływanie swoich luźnych, anegdotycznych myśli i sporadyczne skróty myślowe, sprawiające, że dany przypadek był uogólniany w zasadę albo potraktowany w sposób wyolbrzymiony (już ktoś pisał o mężczyźnie obcinającym palec z głodu - korelacja głodu i agresji jedynie tym skwitowane), obniżyły lekko moje zachwyty.
Omówienie aspektów przestrzeni publicznej, życia kulturalnego, seksualnego/relacyjnego i opieki medycznej, które w swoich unormowanych, uproszczonych systemach (z reguły dostosowanych do typowego białego mężczyzny) dyskryminują osoby grube, zasluguja na wielki plus. Niektórych z nich sama miałam okazję odczuć na własnej skórze, ale o innych w życiu nie myślałam i nie byłam ich świadoma (a są bardzo istotną perspektywą, więc cieszę się, że trochę to mi poszerzyło wizję).
Generalnie ważna książka o ważnej tematyce!!
24 reviews1 follower
March 21, 2025
Jako aktywistka z Body Liberation Collective, która czyta wiele książek na temat fatfobii, muszę powiedzieć, że Grubancypacja była dla mnie prawdziwą przyjemnością. Natalia i Ula stworzyły książkę, która nie tylko porusza wszystkie kluczowe aspekty opresji osób grubych, ale robi to w sposób, który unika polaryzacji – tak często obecnej w dyskusjach o fat liberation.

Jednym z największych atutów tej książki jest jej podejście – dogłębne i analityczne, a jednocześnie bardzo przystępne. Każdy argument jest mocno osadzony w faktach, co sprawia, że książka jest niezwykle przekonująca i wiarygodna. To pozycja dla każdego – niezależnie od tego, czy dopiero zaczyna swoją drogę w temacie, czy jest już obeznany z literaturą fat liberation.

Autorki wnikliwie analizują złożone zagadnienia, podchodząc do nich krytycznie, ale z otwartością. Ich narracja nie stawia murów, lecz zaprasza do rozmowy – czego niestety często brakuje w tej dyskusji. W książce znalazłam mnóstwo odpowiedzi i ogromnie doceniam klarowność oraz precyzję, z jaką Natalia i Ula przedstawiają swoje argumenty.

Było mi również ogromnie miło moderować spotkanie autorskie wokół Grubancypacji w Poznaniu. To była prawdziwa przyjemność rozmawiać o tak ważnej i świetnie napisanej książce.

Po prostu – kawał doskonałej pracy. To pozycja obowiązkowa!

www.bodyliberation.eu
9 reviews
March 5, 2025
Pozycja wybitna i wypełniająca lukę w polskiej literaturze na szeroko rozumiany temat grubości, kultury diety, dyskryminacji i stygmy z jaką spotykają się osoby znajdujące się poza tzw. "kanonem". Autorki wykonały ogromną pracę (i nadal wykonują), a książka może stanowić klamrę, która spina ich działalność aktywistyczną, jest też świetnie napisana. Temat jest niezwykle złożony i zdecydowanie nie został jeszcze wyczerpany, także czekam na kolejne publikacje Urszuli Chowaniec i Natalii Skoczylas. Cokolwiek zdecydują się wydać, bez cienia wahania kupię w ciemno, bo tą książką udowodniły nie tylko swoje umiejętności reasercherskie ale i ogromny talent do mówienia w przepiękny sposób o rzeczach trudnych.
Profile Image for Woodeniris.
54 reviews1 follower
March 12, 2025
Ciekawa pozycja porządkująca wiedzę w temacie grubości, kultury diet i korzeni ruchu grubancypacyjnego. Polecam zwłaszcza osobom, które uważają, że istnieje coś takiego jak ~promocja otyłości~.
Profile Image for Dominika S..
99 reviews1 follower
May 22, 2025
Jak tylko dowiedziałam się, że ta książka ukazała się na rynku, wiedziałam, że muszę po nią sięgnąć. Po pierwsze dlatego, że kojarzę autorki z podcastu "Vingardium Grubiosa", po drugie z powodu lektury raportu „Nie myślała pani o schudnięciu?” obnażającym jak okrutnie traktowane są osoby z nadwagą i otyłością przez wielu pracowników ochrony zdrowia. Po trzecie dlatego, że sama nie czuję się dobrze z rozmiarem własnego ciała i byłam ciekawa, co autorki mają na myśli, kiedy piszą o grubancypacji. Na okładce znajdują się hasła obiecujące, że po lekturze „spojrzę inaczej na kwestię dyskusji o grubości, otrzymam narzędzia pozwalające zmienić postrzeganie swojego ciała i dowiem się jak wygląda rzeczywistość osób doświadczających systemowej dyskryminacji z powodu rozmiaru ciała”. Ogólnie pozytywnie odbieram tę publikację, mimo że nie ze wszystkim się zgadzam, ale wiem też, że mnóstwo osób odrzuci ją i nie będzie chciało zgłębić tematu, ponieważ autorki są bardzo bezkompromisowe w swoim podejściu.

Mnie to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, szanuję i doceniam, że Urszula Chowaniec i Natalia Skoczylas nie naginają się do głównego nurtu narracji, zgodnie z którą o otyłości można mówić tylko w kontekście przeciwdziałania jej, toczenia walki z samą sobą, redukcji wagi i wpisywania się w kulturę diet nakazującą schudnąć za wszelką cenę. Autorki w siedmiu rozdziałach opisują całą masę problematycznych zagadnień oraz obszarów, w których ludzie grubi są dyskryminowani i wyśmiewani. Począwszy od kultury popularnej, poprzez aranżację przestrzeni publicznej, biznes odzieżowy, relacje romantyczne aż do kwestii zdrowotnych. W książce świetnie zdekonstruowano popkulturowe przedstawienia grubych bohaterów, którzy najczęściej wpisują się w schematy takie jak wielka przemiana bohaterki (najczęściej chodzi o kobietę),której życie odmieni się na lepsze, gdy schudnie albo ukazywanie otyłej postaci jako śmiesznej i nieporadnej. Co ciekawe, bohaterka nawet nie musi być gruba. Wystarczy, że zostanie zestawiona z wyraźnie szczuplejszą postacią albo wystarczająco wiele razy będzie podkreślać, że waży za dużo. Podobało mi się także zwrócenie uwagi na fakt, że do ról grubych postaci należy zatrudniać grubych aktorów, a nie przygotowywać pogrubiające kostiumy czy gloryfikować spektakularne metamorfozy, gdy szczupli aktorzy tyją do ról, a następnie szybko chudną.

Najbardziej doceniam warstwę kulturoznawczą, w której mnóstwo jest odniesień do analiz naukowych, opisów eksperymentów prowadzonych np. w badaniach nad głodem, publikacji socjologów, psychologów oraz aktywistów próbujących przebić się z przekazem, że nie można nikogo dyskryminować ze względu na wagę, że nie wystarczy mniej jeść i więcej się ruszać, żeby schudnąć, a przede wszystkim, że otacza nas narracja związana z pozorną troską o grubych. Dzisiaj w mniejszym stopniu wypada komuś powiedzieć, że powinien schudnąć, bo brzydko wygląda, ale spokojnie można zbijać kapitał na powtarzaniu, że otyli muszą odchudzić się dla zdrowia. Do kwestii medycznych wrócę później, ale w tym akapicie muszę podkreślić, że bardzo zgadzam się z autorkami, które dostrzegają jak znaczna liczba influencerów, dietetyków oraz trenerów personalnych wykorzystuje tę narrację do budowania sobie zasięgów i zasilania kieszeni. Tak samo jak wiele osób powtarza, że grubi są obciążeniem dla całego społeczeństwa, ponieważ ich leczenie jest kosztowne. Tak, leczenie ludzi jest kosztowne i mnóstwo osób choruje również z powodu tego, co jedzą, jaki sport uprawiają, czy korzystają z używek itd., ale jednak szczupłych raczej nikt nie próbuje z tego rozliczać.

Autorki opisały naprawdę dużo zjawisk, które w naszej kulturze na co dzień dotykają osób o większym rozmiarze niż przeciętny. O wszystkich nie sposób wspomnieć, ale uderzyły mnie badania dotyczące dyskryminacji na rynku pracy, ponieważ wciąż grube osoby są rzadziej zatrudniane i rzadziej awansowane w porównaniu do osób szczupłych o takich samych kwalifikacjach i podobnym doświadczeniu zawodowym. Wciąż dajemy się nabrać na tzw. efekt aureoli, ułatwiając życie ludziom atrakcyjnym, a więc, według współczesnych standardów, przede wszystkim szczupłym. Jesteśmy formowani do życia w kulturze diet od najmłodszych lat, gdy patrzymy jak kobiety z naszej rodziny przechodzą na kolejne diety, krytycznie patrzą w talerz i rzucają ostrzegawcze uwagi do córek, by pilnowały się i nie przytyły. Bo oczywiście wśród ogólnej dyskryminacji grubych, to grubym kobietom obrywa się od społeczeństwa najbardziej. Dopóki nie sięgnęłam po tę książkę, nie zwracałam uwagi na tzw. fat talk, czyli hasła i komentarze dotyczące masy ciała, które wypowiadamy i słyszymy niemalże codziennie. Żalimy się koleżance, że jesteśmy taaaakie grube, ona wtóruje, że też właśnie przechodzi na dietę. Przy smacznym obiedzie czujemy się w obowiązku zaznaczyć, że tyle zjadłyśmy, że już nie przełkniemy ani kawałeczka więcej, żeby przypadkiem nikt nie pomyślał, że jemy duże porcje. Często wypowiadamy to bezwiednie, bez namysłu, ponieważ narzekanie na grubość (prawdziwą lub wyobrażoną) jest już elementem nawiązywania relacji społecznych.

Autorki wykonały świetną robotę, opisując różne przestrzenie systemowej dyskryminacji, odwołując się do pozornie błahych spraw jak filmy czy seriale portretujące grubych bohaterów, ale też poruszając kwestie najważniejsze, czyli związane z prawami człowieka. W publikacji jest mnóstwo źródeł i obszerna bibliografia dołączona na końcu udowadnia, że Chowaniec i Skoczylas zrobiły porządny research. Nie jest to jednak publikacja bez wad. Po pierwsze nie do końca rozumiem, co autorki sądzą na temat powikłań zdrowotnych związanych z otyłością. Piszą o tym, że nie powinno się grubości medykalizować, a korelacja dużej masy ciała z pewnymi chorobami czy dolegliwościami to jeszcze nie dowód, że otyłość te choroby powoduje. Wydaje mi się to myśleniem życzeniowym i zaklinaniem rzeczywistość, ale autorki pewnie powiedziałaby, że przemawia przeze mnie kultura diet, która nakazuje nazywać otyłość chorobą i szukać na nią lekarstwa. Słowa „otyłość” i „nadwaga” zostały zresztą ocenzurowane i zapisane z gwiazdką („ot*łość”, „nadw*aga”),ponieważ to manifest. Być może czytałam nieuważnie, ale nie wyłapałam czemu to ma służyć.

W książce pojawia się także krytyka kampanii "Porozmawiajmy szczerze o otyłości" jako inicjatywie zbyt skupionej na patrzeniu na nadmierną masę ciała jako problem, który można zniwelować operacją, lekami, dietą. Mam zupełnie inne zdanie i cenię wiele wywiadów przeprowadzonych ze specjalistami w ramach tej inicjatywy. Autorki krytykują też słownictwo takie jak „choroba otyłościowa” czy „chory/chora na otyłość”, postulując używanie słowa „gruby/gruba”, a dla osób niebinarnych „grubx”. To tylko pokazuje jak bardzo indywidualna jest to kwestia, ponieważ dla mnie określenie „gruba” jest raczej negatywne (w recenzji stosuję je, dopasowując się do konwencji publikacji),sama się tak nie określam publicznie i nie chciałabym, żeby ktokolwiek inny to robił w odniesieniu do mnie. Na koniec najpoważniejszy zarzut, czyli ani słowa o tym, że ktoś może nie chcieć być otyły. Absolutnie zgadzam się z tym, że nie powinno się odkładać życia na później, bo przecież ważę za dużo i dopiero jak schudnę to „zasłużę” na fajne wakacje, pójście na plażę czy wybranie się na gorącą randkę. Popieram oderwanie od kultury diet, zaprzestanie przepraszania za swój wygląd, tłumaczenia się i znoszenia niemiłych komentarzy. Jednak chciałabym przeczytać, że schudnięcie też jest okej. Rozumiem, że książka dotyczy grubancypacji, więc autorki nie będą rozwodzić się nad redukcją masy ciała, ale zabrakło mi potwierdzenia, że można też być osobą, która wprawdzie teraz jest otyła, ale nie chciałaby taka pozostać.

Polecam książkę każdemu, ponieważ prowokuje do przemyślenia wielu tematów. Jak postrzegamy osoby z otyłością? Czy uważamy, że brakuje reprezentacji ciał o większych rozmiarach w przestrzeni publicznej? Jaki mamy stosunek to tzw. kultury diety? Czy sami nie mamy uprzedzeń w stosunku do grubszych od nas? Autorki poruszyły mnóstwo ważnych wątków i sądzę, że warto się z nimi zapoznać nawet (a może zwłaszcza) jeśli nie mamy takich samych poglądów jak Chowaniec i Skoczylas.
Profile Image for Paula Z.
1 review
March 11, 2025
Ciekawa książka, która skłania do refleksji i świadomego dostrzegania otaczającej nas fatfobii, także tej zinternalizowanej, obowiązkowej gadki koleżanek o wadze i kaloriach, o performatywnej moralności stałego dążenia do schudnięcia, odkładania życia na szczuplejsze później, czy dyskryminacji grubych osób przez służbę zdrowia.

Podczas lektury dużo myślałam o mojej mamie. Żałuję, że nie porozmawiam z nią o tej książce. Całe życie mówiła mi, że jest za gruba i musi schudnąć, ważąc nie więcej niż ok. 55 kg (zaczynam myśleć, że ma to związek z moimi kompleksami na punkcie wagi). Zabił ją rak zanim ukończyła 60 lat. Dla mnie tyle w temacie szczupłość = zdrowie. Polecam lekturę.
51 reviews
July 13, 2025
Mam problem z tą książką.

Z jednej strony podejmuje ważny temat dyskryminacji i stygmatyzacji osób grubych/otyłych. Z drugiej jest sprytnie napisana – ma sprawiać wrażenie opartej na badaniach naukowych, a w rzeczywistości jest popisem cherry pickingu i pisania pod tezę.

Autorki pokazują różne oblicza fatfobii i oczywiście poszerzają perspektywę odbiorców, jednak robią też niesamowite fikołki intelektualne, a DENIALIZM MEDYCZNY powinien zdyskwalifikować tę publikację już u wydawcy.

Najgorszy jest prześmiewczy język w stosunku do osób dawniej grubych, które postanowiły zmienić ten stan rzeczy. Autorki prezentują osobliwy odłam ciałopozytywnej postawy, który odbiera jednostkom prawo do sprawczości (nawet kosztem zdrowia). Powołują się przy tym na starannie wybrane badania amerykańskich naukowców, natomiast logikę traktują jak pracownicę fachu pokrewnego miłości.

Autorki okopały się na swoich pozycjach i atakują osoby, które zdecydowały się na leczenie operacyjne/farmakologiczne czy zmianę nawyków. Szczególnie zdaje się je mierzić znana podcasterka kryminalna, bo przywołały jej historię kilka razy – oczywiście jako przykład osoby, która „zdradziła grubych” i teraz promuje odchudzanie.

Ostatecznie wyparcie problemu nie rozwiązuje go i to jest główny zarzut – ile osób po lekturze stwierdzi, że nie chce szukać pomocy, bo w (niby poważnej) książce autorki twierdzą, że lekarze kłamią, pełnowartościowe jedzenie i tak nic nie daje, a aktywność fizyczna to propaganda fitświrów?

Niemniej warto się z książką zapoznać, bo zmusza do refleksji.
Profile Image for Paulina Wiatr.
282 reviews3 followers
July 6, 2025
Bardzo dobra pozycja zbierająca mnóstwo wiedzy na temat rzeczywistości osób grubych, od ukazywanie ich w popkulturze, przez świat randkowania, po lekarską dyskryminację. Wiele rzeczy wymienionych w książce wiedziałam już wcześniej ale kompilacja tego w jednym tomie uderza jak obuchem skałą problemu znormalizowanej fatfobii.
Poleciłabym tą książkę absolutnie wszystkim, ale najbardziej osobom pracującym w branżach medycznych
Profile Image for Drozniczka.
58 reviews1 follower
September 22, 2025
Jest to książka bardzo odważna, która na pewno spotkała się już z morzem hejtu i wyśmiewania. Pokazuje zupełnie nową na polskim gruncie koncepcję intelektualną jaką jest grubancypancja. Opowiada o systemowej dyskryminacji osób grubych, zawstydzania ich, komentowania, skazywania na pogardę lub obrzydzenie. Nie ze wszystkimi tezami tej książki się zgadzam, ale nie sposób przyznać, że jest inteligentnie napisana, świetnie udokumentowana i stanowi intelektualne wyzwanie wobec własnych uprzedzeń.
328 reviews7 followers
April 12, 2025
Ważna i potrzebna ksiażka. Super, że w końcu coś takiego po polsku! Sporo się z niej dowiedziałam (mimo że to nie była pierwsza książka w tym temacie, którą przeczytałam).

Polecam też podcast autorek "Vingardium Grubiosa".

A jesli czytacie to w okolicach wiosny 2025 to spieszcie na spotkania wokół książki!
Profile Image for Adrian Zakrzewski.
7 reviews
March 28, 2025
Ksiazka przełomowa. Otwierająca oczy. Uwalniająca nas - osoby grube. Dziekuje dziewczyny i siadam do waszego podcastu ktorego do tej pory nie znalem.
1 review
September 6, 2025
Z żalem odejmuję gwiazdkę za język: chaotyczność, nielogiczne, trudne do zrozumienia zdania, czasami nie wiadomo, który cytat jest czyj, niekonsekwencja, do tego błędy typu "podwiązanie jajników".
Displaying 1 - 21 of 21 reviews

Can't find what you're looking for?

Get help and learn more about the design.