W 1930 r. poetka Kadia Mołodowska ogłosiła na łamach „Literarisze Bleter”, najważniejszego międzywojennego periodyku literackiego w jidysz, manifest przeciw tzw. poezji kobiecej zatytułowany Bagegeniszn (Spotkania). Ubrała go w formę paraboli o niemożliwych spotkaniach kilku z najważniejszych ówczesnych poetek, których twórczości nie da się w żaden sposób objąć wspólnymi ramami, bo więcej je dzieli niż łączy. Pisała w nim, że wiersze poetek żydowskich „stoją […] często do siebie bokiem, plecami, a niekiedy w ogóle się nie spotykają, chcą się unikać”. Ta książka jest o innego rodzaju spotkaniach. Nie tych niegościnnych, zamkniętych na rozmowę, wtłaczających twórczość poetek w wąskie ramy esencjalizujących i jałowych definicji, ale o spotkaniach odkrywczych i twórczych, respektujących różnicę i przygodność, osobność i osobliwość.
Różnorodność, obszerność, wielość tematów i autorek, rozpiętość czasowa (najstarszy utwór jest z XVIIw., najnowsze z końca XX) tego tomu uniemożliwia napisanie jakiejkolwiek recenzji tego tomiska, ale na pewno jest to rzecz absolutnie warta uwagi. Zbiór jest bardzo ciekawie skonstruowany, utwory nie są posegregowane chronologicznie ani według nazwiska autorki, ale zebrane w rozdziały tematyczne takie jak np.: Genealogie, (Auto)portrety, Między kobietami, Męsk-ość, Szafa, Zaangażowane, itd. Super pomysł, bo pokazuje rożną wrażliwość i styl autorek, jednocześnie wydobywa wątki w kobiecej twórczości jidysz szczególnie ważne. Ten zbiór to dużo więcej niż tom poetycki - dzięki tak szerokiemu wyborowi dostajemy głęboki wgląd w kulturę i społeczeństwo żydowskie na przestrzeni lat, miejsce kobiety w tej społeczności, możemy obserwować zmiany jakie zachodziły. Nauczyłam się też nowych rzeczy o judaizmie i jego symbolice. Książka zawiera obszerne wprowadzenie Karoliny Szymaniak, które pokazuje sposób formułowania się tego zbioru, pracę tłumaczek i redakcji, ale też konteksty interpretacyjne, które mogą być nieczytelne dla osób nieorientujących się w kulturze jidysz. Do tego mamy obszerne przypisy i wyjaśnienia, notki biograficzne o każdej z autorek, ale też o każdej z tłumaczek. „Moja dzika koza” to antologia świetnie przemyślana, zaplanowana i kompletna. Wartości dodają jej wyjątkowe, symboliczne i zmysłowe ilustracje Aleksandry Czudżak. Na pewno warto mieć ją na półce.
Przepięknie skomponowana i wydana antologia, opatrzona doskonałym, wyczerpującym wstępem i ślicznymi ilustracjami. A te wiersze... Polecam czytać z czymś do zaznaczania pod ręką, na pewno się przyda. Skończyłam lekturę ze łzami w oczach. Powinna stanąć na każdej półce!
"Być tak silną, by stąpać po ziemi, gdzie osierocone poniewierają się kości mego brata. A serca niechaj nie zhańbi nienawiść. Myśl niechaj potrafi zrozumieć.
Być tak silną, by pojąć przestrzeń, która była zbyt ciasna dla przemocy i jęków. Mieć łagodne spojrzenie, rozjaśnione blaskiem marzeń, i dłoń, która nigdy nie wyrządzi zła.
Być tak silną, by oddzielić wczoraj od dziś, nie być od być. I nie upominać się o zapłatę ani u siebie, ani u tamtego, lecz być jak słońce, które świeci, bo świecić musi."
Książka ogromnie ważna, przywracająca część europejskiej (i nie tylko) sztuki podwójnie wykluczonej - przez swoją żydowskość i przez kobiecość. Doceniam niesamowitą i fascynującą pracę tłumaczek.
pomijając wiersze same w sobie, bo są naprawdę różnorodne i ich odbiór to, jak zawsze z poezją, sprawa wyjątkowo subiektywna, to ta antologia jest doskonale przemyślana i wydana. obszerny wstęp z toną informacji, nota edytorska, przypisy, podział tematyczny, papier i skład - wszystko robi ogromne wrażenie.