Pewnej lipcowej nocy życie Klary Stern zmienia się nieodwracalnie. Wieczorna impreza przy ognisku na brzegu Starej Odry przynosi jej pierwszą miłość – i pierwszy grzech.
Ile tajemnic może udźwignąć nastolatka obdarzona mocą, która wyciąga na powierzchnię największe koszmary?
Opowiadanie zostało opublikowane w wydaniu II (2024) powieści Toń.
Przez większość czasu udaje, że robi coś konstruktywnego, czyli niewiele z niej pożytku. Przebrzydła polonistka, beznadziejnie zakochana w romantyzmie i twórczości Juliusza Słowackiego, który wielkim poetą był. Zwierzę odludne, występuje przede wszystkim w środowisku domowym, rzadko wyłaniając się na światło dzienne. Zadebiutowała opowiadaniem Rozmowa dyskwalifikacyjna („Fahrenheit” nr 53/2006). Być może uwierzyłaby w zjawiska nadprzyrodzone, gdyby się o jakieś potknęła, co wcale nie zmienia faktu, że fantastykę czyta namiętnie, a nawet i pisuje. Żadnym tematem nie wzgardzi, począwszy od aniołów w bamboszach (Dożywocie, antologia Kochali się, że strach, Fabryka Słów 2007), przez trupy (Przeżycie Stanisława Kozika, „Science Fiction, Fantasy i Horror” nr 44/2009) aż po nawiedzone zamtuzy (Nawiedziny, antologia Nawiedziny, Fabryka Słów 2009) i insze paskudztwa. Ot, żelazna konsekwencja…
Większość tomów i opowiadań cyklu wrocławskiego jak tak pięknie widmontologiczne ;_; I "Echo" nie jest wyjątkiem. Opowiadanie odsłania głębię traumy, z jaką musiała się zmierzyć Klara, początek absolutnie toksycznych relacji rodzinnych, które wyniszczyły nią samą i jej relacje z bratanicami. Świetna opowieść na święta.
"Toń" zajmuje w moim sercu wyjątkowe miejsce, historia Klary Stern i jej bratanic, zdanych na siebie po zaginięciu brata Klary, podróże w czasie, prządki i wąpierze - niby Wrocław, ale magiczny świat. "Echo" będące nowelą niby otwierającą cykl wrocławski Marty Kisiel warto raczej przeczytać na końcu, bo znając kontekst, historię postaci, opowiadanie porusza jeszcze bardziej. A jak czytać cykl wrocławski? Dobre pytanie. Zaczęłabym tak, jak był wydawany: "Nomen omen", "Toń", "Płacz", a na końcu "Echo". Ałtorka na instagramie podrzucała poradnik, gdzie można znaleźć więcej opowiadań - linkuję na blogu. Mięta wznowiła, w okropnej okładce imho.
Ta krótka forma podobała mi się o wiele bardziej niż 'pełnoprawna' historia, czyli 'Toń'. Było ciekawie, intensywnie i przy okazji wyjaśniło pewne sprawy.