Sabina Cichocka, była dziennikarka śledcza, otrzymuje zaskakującą ofertę wyjaśnienia tajemniczej śmierci młodego hakera. Wcześniej obiecywała sobie, że nigdy już nie zajmie się żadnym śledztwem. Jednakże wiadomość obudziła w niej dawno zapomnianą ciekawość. Wplątana w sieć intryg technologicznej sekty, najemników i wielkiej korporacji, musi zmierzyć się z przeszłością i odkryć prawdę w futurystycznej Warszawie pełnej wysokich wieżowców, autonomicznych samochodów i wszechobecnego monitoringu.
O książce dowiedziałem się z Substacka Maćka Przybylskiego (Good SCI-FI Book Club), który nieniniejszym polecam. A teraz do rzeczy: "Natychmiast to skasuj" to cyberpunkowy thriller dziejący się w Warszawie nie tak znowu odległej przyszłości. Mamy tu wszystko co w cyberpunku najlepsze: niemal wszechpotężne korporacje, dylematy moralne ery galopującego postępu SI, cyber modyfikacje ludzkiego ciała i oczywiście dystopijny klimat metropolii przyszłości, ale takiej swojskiej, gdzie po ulicach jeżdżą stare Isery, a rdzenni Polacy, z polskimi przywarami narodowymi noszą afrykańskie imiona. Dodajmy do tego charakterną, klepiącą biedę mediaworkerkę (jej postać bardzo przypominała mi główną bohaterkę cyklu "Ukrytej sieci" Jakuba Szamałka") i voila! Mamy cyberpunka w domu.
Oprócz tego "Natychmiast to skasuj" to świetny thriller z wartką akcją, ciekawymi bohaterami i zmyślną intrygą - czyta się świetnie i bardzo liczę na kontynuację, bo uniwersum Cyber-wawki wydaje się mieć olbrzymi potencjał.
To może ja skomentuję jako pierwszy, który nie zna się osobiście z autorem :)
List miłosny do Warszawy, cyberpunkowy „Zły” – no właśnie niekoniecznie, Default City możnaby wymienić i niewiele by się strasznego stało. Z rzeczy większych, mamy grzeszek infodumpów w dialogach (jak pani wie, jak doskonale wiadomo), a można inaczej. Intryga dobra, gęsta, tylko mam wrażenie że zabrakło mocnego sztycha żeby ją z przytupem domknąć. Jakbyśmy powiedzieli że tempo i temperatura jest w okolicach „Headcrash”, to by chyba było to.
Żadnych gwiazdek na zachętę, za debiut, solidne 3/5, to jest dobra książka i czasu z nią spędzonego nikt nie będzie żałował.
Zacząłem wieczorem, skończyłem rano. Historia wciągnęła mnie na maksa, nie mogłem się oderwać. Super intryga, super pomysły, bardzo fajnie napisane. Bardzo śmieszne memy i żarciki dla wtajemniczonych. Jak to jest debiut, to nie mogę się doczekać "drugiej książki". Brawo! Gratulacje dla autora! Wysyłam polecankę wszystkim znajomym.
Początek fajny,futurystyczna warszawa z syrenką,jednak potem się nie wciągnąłem . Typowa historia cyberpunkowa nic nowego. Dotrwałem do 2/3 i odpuściłem szkoda lubię próbować nowych debiutów polskich
Jestem nieobiektywny, gdyż to książka mojego przyjaciela. Więc chcę ją Wam po prostu polecić, bo to wartko napisana pocztówka z futurystycznej Warszawy, pełna napięcia i akcji, ze szczyptą refleksji o społeczeństwie i cywilizacji oraz z odrobiną zabawnych nawiązań. Nie postawi niczyjego świata na głowie, ale wśród polskiego cyberpunka zasługuje na uwagę, której przez selfpub nie dostaje tyle, ile powinna.
Nie będę udawał, że jestem obiektywny i od razu napiszę, że Konrad jest moim przyjacielem. I z przyjemnością daję jego debiutowi 5 gwiazdek, bo uważam, że więcej osób powinno go przeczytać. Więc jeśli wpadasz tu, bo zastanawiasz się, czy warto, to mówię: warto!
Książkę czytałem spooooro przed premierą i miałem niezwykłą przyjemność z odkrywania tej retrofuturystycznej wizji (Neo)Warszawy. To cyberpunk, który co chwilę puszcza do czytelnika oko i choć nie jest satyrą ani pastiszem, to nie traktuje się śmiertelnie poważnie. Zbudowany często ze znanych z takiej literatury motywów, miesza je z lekko ironiczną, polsko-stołeczną swojskością. I robi to z ogromnym urokiem, w którym pościg autonomicznymi Izerami to tylko jedna z wielu atrakcji.
A przy tym to też wciągająca opowieść kryminalno-obyczajowa. Niech nikogo nie wystraszy nieznany autor! Raz, że Konrad pisanie ma we krwi i robi to z niebywaly lekkością, a dwa, że nad całością siedział też fantastyczny, ultra-doświadczony redaktor specjalizujący się w SF. Sam wiem jak czasami czyta się samowydane debiuty i z ręką na sercu: tu takiego problemu w ogóle nie ma. Proszę się nie obawiać, to pełna profeska.
Gorąco polecam - i nie tylko Warszawiakom, choć ich rozbawi i wzruszy szczególnie.
Książka całkiem niezła, ale aspekt kryminalny jest tu bardziej tłem, niż osią całej fabuły. Ciekawsze, moim zdaniem, są te fragmenty, które skupiają się na krytyce kapitalizmu i tym, jak bardzo ludzie są izolowani w świecie rządzonym przez korporacje. Nie ma tu żadnego społeczeństwa obywatelskiego, żadnego poczucia wspólnoty, bardzo mało jakichkolwiek głębszych relacji. Wszystko napędza chęć zysku i kontroli zasobów. Gdyby warstwa kryminalna była bardziej angażująca, dałabym 4 gwiazdki, a tak to mamy 3.
Książka jest całkiem spoko! Podoba mi się zdegradowana bohaterka (a szczególnie, kiedy spotkała Marzenę, to był dopiero szok! I teoretycznie wolałabym przesłanki wcześniej, to jednak ten moment szokowy normalizuje tę sytuację, więc chyba też spoko!). Fajny był przedstawiony świat, taki nie za bardzo w kosmos, żeby było dziwacznie, ale jednak z elementami przyszłości. Trochę mi jednak brakło wyjaśnienia co zrobiła Sabina, dokładnie, że została tak zdegradowana w pracy i w życiu (a może po prostu tego nie zrozumiałam? :-) ). No i potem końcówka - pomysł człowieka z kablami w głowie w mazi - już mi wyleciał w kosmos, choć nie jest to jakiś duży zarzut, po prostu mnie się to słabo spięło (trochę nierówne to jest pomiędzy pierwszym 80% książki, która nie pokazywała technologii jako aż tak włażącej z butami w nasze życie, nagle zrobił się kosmos z laską, której świadomość stała się również istnieniem. Nierówno.) Ale całkiem spoko i w miarę lekka lektura. Solidne 3 gwiazdki!
Nie jestem za bardzo cyberpunkowy, jeśli chodzi o moje gusta związane z doborem literatury fantastycznej. Otarłem się o twórczość kilku autorów, których dorobek składa się na fundament i zalicza do kanonu gatunku. Pograłem w kilka gier czerpiących i naśladujących uniwersa u autorów tychże opisanych. Obejrzałem kilka znaczących filmów opartych na regułach światów cyberpunkowych. Wciąż jednak bez pełnego zachwytu, bez jakiejś szczególnej werwy i większej po nich nostalgii.
Stąd też moja opinia o debiutanckiej powieści Konrada Hildebranda, który uprzejmy był udostępnić jej kopię recenzencką, będzie raczej niefachowa, bo mało oparta na głębszym doświadczeniu z literaturą i znajomości reguł gatunku. Skądinąd jednak, jako że lubię i jako tako znam się na literaturze kryminalnej – a istotny jest tu wątek śledztwa prowadzonego przez główną bohaterkę – nie mogę nie docenić tego, że element ów został poprowadzony z dużą dbałością. Jest odpowiednio zaplanowany, skrzętnie poprowadzony i finałowo zaskakujący. Ergo, ciekawie śledzi się całą intrygę.
Książka ponadto jest dobrze napisana – ani śladu tu stygmy debiutu ani niczego, do czego pod kątem koncepcyjnym, światotwórczym, czy stylistycznym można byłoby się przyczepić. Dobrze napisany kawałek dynamicznej prozy, który zadowoli miłośników kryminału i powieści sensacyjnej, a te, jak mniemam, mogą okazać się wisienkami na torcie dla miłośników fantastyki cyberpunkowej, której "siatka" została nałożona na swojską – akcja prawie w całości rozgrywa się w Polsce – i nieodległą przyszłość. Niezły start, ze sporym potencjałem na serię. Polecam!
P.S. Jedyne, co mogę naprawdę zarzucić, to stężenie "technobabble", żargonu, który dla innych, podobnych mi – mniej ogarniętych w cyberpunku i nowoczesnych technologiach – może okazać się niezrozumiały a nawet męczący.
Po książce tak naprawdę spodziewałem się, że będzie to całkiem znośne czytadło, które z Science Fiction nie będzie zbyt wiele miało wspólnego. Okazało się, że myliłem się i to dość znacząco. Otóż jest to bardzo dobrze napisana książka z wartką akcją i z takim poziomem "realności", że nie spędziłem prawie czasu zastanawiając się, że to bez sensu i tak się nie da. To do czego chciałbym ją porównać, to do serii książek Szamałka (Ukryta Sieć) ponieważ i tu i tu widać, że auto bardzo się przygotował pod kątem technicznym do opisania istniejącego świata, technologii i jej wpływu na nasze życie. Myślę, że najważniejszą reklamą tej książki powinno być to, że mimo, że dostałem ją za darmo, to uważam, że autorowi należy się zapłata za dostarczoną rozrywkę. Gratuluję naprawdę udanego debiutu!!!