Nasturcja ma dwadzieścia osiem lat i piękne imię, choć sama czuje się kwintesencją brzydoty. W czasach, gdy uroda determinuje wszystko, Nasturcja coraz bardziej zamyka się w sobie. Flirtuje przez Internet z nieznajomymi mężczyznami, uwodząc ich pod maską anonimowości.
Czterdziestopięcioletnia Paulina jest jej całkowitym zaprzeczeniem. Pod każdym względem zdaje się być ideałem piękna, choć nikt nie wie ile ją to kosztuje i jak bardzo czuje się samotna. Jej każdy kolejny związek kończy się katastrofą.
Drogi obu kobiet przecinają się pewnego dnia, by uroda i brzydota mogły się przeniknąć i pomóc sobie wzajemnie.
Co tak naprawdę wyznacza współczesne kanony piękna? Czym jest atrakcyjność? Jak bardzo czujemy się dobrze sami ze sobą? Czy mężczyźni faktycznie szukają kobiet nieskazitelnych? Niepiękność to skaza czy atut?
Książkę przesłuchałam. I mimo średniego (dla mnie, bo to jednak mocno subiektywne) lektora nie odpuściłam, bo to jest bardzo fajna powieść.
Piękno i brzydota. Socha poruszyła ważny temat i bardzo aktualny. Świat jest mocno skupiony na zewnętrznej powłoce i czasem dobrze spojrzeć na sprawę z innej perspektywy. Autorka całą powieść oparła właśnie na tym kontraście. Nawet postaci są bardzo kontrastowe pod tym względem, a przy tym dość interesujące. Każdy rozdział zaczyna się jakąś ciekawostką ze świata piękna i brzydoty, co było dla mnie czymś zupełnie nowym w literaturze kobiecej i pozytywnie zaskakującym.