Artur Zmijewski first attracted attention with his video pieces entitled Singing Lessons , shown at Manifesta 4 in Frankfurt. In a group of deaf youths "sings" the Kyrie from a mass by Jan Maklakiewicz. The result is an atonal yet gripping document of striving for the impossible--a study of limitations and failure. Zmijewski breaks taboos in his other works as well, focusing primarily on aspects of the body. In the 1998 work An Eye for Eye, he worked with amputees missing a leg or a hand to create hybrid beings who are apparently able to walk or grasp again with the aid of "borrowed" limbs. Zmijewski will be representing Poland at the 2005 Venice Biennale. This monograph presents the artist's penetrating works created for the exhibition along with a number of informative essays.
„A uczucia widzów? Niektórzy idąc na wystawę, mogą przeżyć szok. Ja nie robię rozrywki dla masowego odbiorcy. Dbanie o pomyślność i dobre samopoczucie widzów nie jest moją intencją. Mało mnie obchodzi, czy kogoś rozboli głowa po obejrzeniu tego filmu. Świat nie jest miejscem bezpiecznym.”
„Żmijewski nawiązuje do znacznie dawniejszej tradycji artystycznej. Siedemnastowieczna sztuka hiszpańska regularnie ukazywała karłów, trefnisiów i błaznów, którzy zaludniali dwór królewski jako zabawne dziwadła. To przedstawienie ludzkiej egzystencji, które można wyobrazić sobie jedynie jako nadużycie i okrucieństwo, wytycza ścieżkę dla sztuki Żmijewskiego. Weźmy jeden przykład, Calabazas Velasqueza, obraz namalowany około 1638 roku. Jest to portret karła, widzianego z góry, co podkreśla jego niski wzrost - perspektywa, z jakiej patrzy przeciętny dorosły. Karzeł siedzi na niskim stołku; podkurcza nogi, nerwowo wykręca ręce i spogląda w górę ze zmieszanym uśmiechem lub grymasem. Portret ten nie jest w zamierzeniu pochlebny, jednak w jego wyraźnym realizmie nie ma chyba szyderstwa. Nie przepełnia go ani współczucie, ani kpina; pozwala widzowi zaakceptować dworskiego błazna jako jednostkę i jako wyobrażenie czegoś odmiennego od „normalności” - to samo oferuje nam Żmijewski.”