Tragifarsa „Fortynbras się upił” to opowieść o wydarzeniach na dworze Hamleta, opowiedziana z norweskiego punktu widzenia. Była to pierwsza sztuka napisana przez Janusza Głowackiego na emigracji. To dramat o władzy; autor przyznaje, że skojarzenia, szczególnie wówczas, gdy w 1983 roku pisał tę sztukę, mogły być jednoznaczne politycznie. „Napisałem Hamleta z norweskiego punktu widzenia, że Norwegia to superpower, w której panuje trup na tronie, taki Breżniew, a rządzą służby specjalne. A Dania to taki malutki kraj jak Polska, czekająca na inwazję. Służby norweskie likwidują całą dynastię, więc Fortynbras udaje alkoholika, żeby przetrwać. Ale alkoholika za długo się nie da udawać. Fortynbras oddaje Danie Norwegii, czy to z pogardy dla świata, czy widzi w nim jakąś szansę, czy z rezygnacji, czy z szyderczego żartu” – mówił o swojej sztuce Głowacki. Dramat wystawiono wielokrotnie, m.in. w Londynie, Los Angeles, Sarajewie, Moskwie, Krakowie i nowojorskim Actors’ Studio. Publikacja wyróżnia się oryginalnym opracowaniem graficznym autorstwa młodego, utalentowanego projektanta Wojciecha Pawlińskiego, studenta warszawskiej ASP.
Fantastyczne! W szkole czytanie dramatów nigdy nie przychodziło mi z łatwością, natomiast w przypadku "Fortynbras się upił " była to czysta przyjemność.
"Fortynbras się upił" opowiada o rządzacych Norwegii w czasach równoległych do wydarzeń z "Hamleta" Williama Szekspira. Sam Hamlet pojawia się w dramacie Polaka więc myślę, że jest to dodatkowa zachęta do zaznajomienia się z tą tragi-komedią. Głowacki historię Hamleta próbuje ukazać z innej perspektywy w zabawny i błyskotliwy sposób. Sam dramat jest napisany współczesnym językiem i nie stroni od cynicznego humoru oraz nawet wulgaryzmów. "Fortynbras się upił" ukazuje przewrotność w anarchicznym królestwie i w zakrzywionym zwierciadle wyśmiewa skutki próby przejęcia władzy przez jednostki.
Samo wydanie od wydawnictwo BOSZ jest przepiękne a z racji, że nie jest już produkowane można je tanio kupić używane lub tak jak w moim przypadku znaleźć w koszu z książkami.
Zadziwia mnie jak mało ocen ma na goodreads biorąc pod uwagę, że "Antygona w Nowym Yorku" jest jedną z dodatkowych lektur na rozszerzeniu a sam autor jest bardzo znany. Sama szczerze polecam, szybko się czyta więc warto spróbować a warto.
W sumie to mam strasznie mieszane uczucia. Wydanie bardzo ładne, fabuła też daje radę, widać, że konstrukcyjnie próbuje przypominać Hamleta. Z humorem mam trochę problem, bo całokształt jest fajny, bardzo podoba mi się absurdalna otoczka, wiele dialogów jest naprawdę śmiesznych, ale czasem wjeżdża humor na poziomie millenialskiego stand upu, czy polskiej komedii, tj. nie umiejetnie użyte przekleństwa i erotyka. Mam wrażenie, że wepchnięte tam, bo "w końcu przekleństwa śmieszne". Trochę szkoda, bo gdyby autor odpuścił sobie te fragmenty, a także współczesne wstawki, a zrobił z tego po prostu absurdalną wersję Hamleta, to byłoby znacznie lepsze