To książka o moim życiu w Karaczi – największym mieście Pakistanu. Nie ma w niej wielkich wydarzeń, orientalnych dramatów, wstrząsających historii z kałasznikowem w roli głównej. To garść wrażeń z kilku lat, gdy ślubne błyszczące ciuchy zawisły w szafie, a henna na rękach wyblakła. Moja decyzja już nie jest tematem rozmów dla rodzin i znajomych. Z egzotycznych rekwizytów najczęściej używam dupatty i wałka do roti, choć broń palna, z którą Pakistan często się kojarzy, to ważny kontekst życia wszystkich karacziwali – mieszkańców Karaczi. Piszę więc o codzienności: co jemy, jak się ubieramy, jak wygląda dom i jak się w nim żyje. Jakie jest nasze podwórko i ulica, jak doświadczam miasta i jego wspaniałych okolic – prowincji Sindh. Gdzie się leczymy, kogo spotykam, czego się boję i co mnie urzekło. Jak świętują muzułmanie i jak z większości stałam się mniejszością. Wszystko, co mnie otacza, było na początku tak dziwne, obce i różne od tego, w czym wyrosłam, że byłam pewna, że tu nie da się żyć.
– Napisz koniecznie, że musiałaś mieć mocną wiarę, żeby porzucić swój kraj i zamieszkać tutaj – dopowiada kolega. – Większość ludzi wybiera odwrotną trasę.
Miałam dużo szczęścia. U początków i w tle wszystkiego, o czym piszę, jest i wiara, i miłość, która naprawdę przenosi góry, skoro przeniosła mnie do Pakistanu. Pokochałam też Karaczi, którego bez Wasima nigdy nie wybrałabym na przeprowadzkę. Karaczi fascynuje, przeraża, męczy. Mówi się czasem, że jest nieludzkie. Dla mnie jest przejmująco prawdziwe. I uzależnia. Już zawsze będę z Karaczi. Gdy opuszczam to miasto, tęsknię okrutnie. (Życie w Pakistanie przypomina mi grę w ciuciubabkę. Wydaje mi się, że już prawie go mam, prawie rozumiem i mogę być czegoś pewna, a on mi ucieka. Dlatego nigdy nie jest nudno.)
Well written, interesting but focuses mostly on...food, doesn't touch any of the controversial topics. It makes me feel to rescue the writer from her place.
Nie jest to książka zwyczajna, pomimo sugestii wynikających z tytułu. Czyta się ją z łatwością i z tą samą łatwością odczuwa. Opisy życia w Pakistanie w ZPŻ otwierają przed czytelnikiem drzwi do świata innego niż tego opisywanego przez media. Kolorowe ubrania, egzotyczne jedzenie i odniesienia do religii, która nadal budzi strach (nieznane przeraża) skontrastowane z ponurymi blokowiskami, strzelaninami i wybuchami przedstawiają świat, który nie tylko przeraża, ale i fascynuje. Przewijające się przez rozdziały elementy Polskości, pobudzają poczucie bliskości z Polonią na emigracji. Niesamowite opowieści ludzi ,,wszelkiej maści" poruszają i jednocześnie wzmacniają ducha walki w świecie, który pędzi, zbierając ofiary segregacji rasowej, religijnej lub płciowej. Z drugiej strony, powtórzenia niektórych wątków mogą ostraszyć. Nie warto się jednak zrażać. Może jest to celowy zabieg autorki, by ułatwić nam utrwalenie informacji? Książka pełna wszystkiego. Mogę polecić ją pasjonatom kultury wschodu i laikom, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z pozyskiwaniem informacji na tematy związane z tą cześcią naszego wspaniałego świata.