Marta Galewska-Kustra ist eine polnische Logopädin, die eine Methode entwickelt hat, wie Kinder mit lautmalerischen Wörtern sprechen lernen können, besonders diejenigen, die sich damit etwas schwerer tun. Aus dem Geräusch »Wau! Wau!« wird der Wauwau, mit dem sich die Vorstellung von einem Hund dauerhaft verbindet, und wenn das Kind erst einmal eine Vorstellung hat, für die es ein Wort gibt, kann es das Wort auch austauschen und »Hund« sagen. Doppelseite für Doppelseite werden die Kinder durch ihnen bekannte Lebenssituationen geführt, mit den entsprechenden Geräuschwörtern und einem einfachen Text, mit dessen Hilfe klar wird, wer oder was gerade »Wau! Wau!« oder »Tick-Tack« macht, und die Erwachsenen bekommen auch ein paar Tipps. Ein lehrreicher Spaß für Kinder und Eltern.
Pucio po raz pierwszy w księgarniach pojawił się stosunkowo niedawno i można śmiało powiedzieć, że szturmem zdobył serca dzieci i rodziców. Dzisiaj tę serię znają już chyba wszyscy! Do tej pory powstały cztery części przygód Pucia i jego rodziny. Każda część jest wyjątkowa, niebanalnie wydana, świetnie zilustrowana, przeznaczona dla konkretnej grupy wiekowej i, co najważniejsze, stworzona w jednym celu: rzetelnej nauki mówienia dzieci już od pierwszych lat życia. Na pewno wyżej wspomnianą „rzetelność” gwarantuje sama autorka – Marta Galewska-Kustra, ekspert w swej dziedzinie, doktor nauk humanistycznych, logopeda, pedagog dziecięcy, pedagog twórczości, adiunkt w Akademii Pedagogiki Specjalnej. Nic dodać, nic ująć.
„Pucio uczy się mówić” to pierwsza część serii napisana z myślą o najmłodszych dzieciach czyli w wieku od 0 do 3 (chociaż mój czteroipółlatek nadal chętnie do niej zagląda). Ta część opiera się głównie na wyrażeniach dźwiękonaśladowczych, bo przecież z tego właśnie składają się pierwsze próby mówienia u maluchów (krówka robi „muuu”, kurka „kokoko”, kotek „miau”). Ja bardzo sobie cenię Pucia za profesjonalizm. Na początku każdej serii autorka daje rodzicom cenne wskazówki dotyczące książki, tj. jak współpracować z dzieckiem podczas czytania przygód Pucia, na co zwracać szczególną uwagę i, co ważne, jak nie przeginać, żeby dziecka nie zniechęcić – jakich błędów unikać. Podejrzewam, że większość rodziców intuicyjnie świetnie sobie radzi ze stymulowaniem mówienia u dziecka, przychodzi to nam chyba naturalnie (tak jak naturalnie dziecko zaczyna gaworzyć, a potem mówić – zakładając, że żyje w przyjaznym mu do tego środowisku), ale oczywiście nie zaszkodzi poczytać sobie trochę dobrych rad od ludzi którzy w tym „siedzą” zawodowo. Autorka książki przypomina rodzicom, że wyrażenia dźwiękonaśladowcze „powinny być używane już przez roczne dziecko”, uczula, żeby rodzic nie zmuszał dziecka „do powtarzania słów, dźwięków, strofując je: ‘Powtórz’!”, zaznacza też, że maluch nie musi poprawnie wymawiać wszystkich dźwięków. Potraktujmy tę książkę jak pretekst do snucia opowieści o tym co się dzieje na obrazku, do pokazywania przedmiotów, zadawania pytań (jeśli trzeba – podpowiadania), opisywania postaci. Niech to będzie wspólnie spędzony czas z dzieckiem, smakowanie się każdą stroną, rozbudzanie wyobraźni, zachęcanie do mówienia, czytania, słuchania, bycia razem. Nauka niech będzie trochę takim efektem ubocznym. Autorka zaznacza, że bardzo ważne jest też obserwowanie dziecka podczas wspólnego czytania – czy słucha, czy pokazuje, czy reaguje. Ważna uwaga – jeśli roczne dziecko nadal ma problemy z naśladowaniem najprostszych dźwięków typu: „pi pi” czy „mu mu” to można skonsultować się z logopedą. Tylko bez paniki.
To były wrażenia Mamy. A co dzieci myślą o Puciu? Moje go bardzo lubią. Forma książki – jedna z ulubionych – tzw. kartonówka. Bardzo poręczna, niezniszczalna, do zabrania wszędzie. Naprawdę fajne ilustracje, stonowane kolory, wszystko zrobione z dobrym smakiem, przejrzyście i czytelnie. Z rodziną Pucia łatwo nam się utożsamić (mojej rodzinie szczególnie), bo dwa przedszkolaki (Pucio i Misia), jedno Bobo (robi „łe” albo śpi), mama, tata, niezawodni dziadkowie i dużo zwierząt wokół. Książeczka kończy się naszą ulubioną stroną czyli takim à la słowniczkiem obrazkowym, gdzie autorka raz jeszcze przypomina wszystkie przedmioty/zwierzęta/postaci i charakterystyczne dla nich dźwięki. Ta strona to kopalnia pomysłów na językowe zabawy, wymyślanie zagadek, pretekst do powtarzania, wyszukiwania…Wszystko wspaniale przemyślane. Od razu widać, że zrobiły to osoby, które się na tym znają. Gorąco polecam!
Pucio po raz pierwszy w księgarniach pojawił się stosunkowo niedawno i można śmiało powiedzieć, że szturmem zdobył serca dzieci i rodziców. Dzisiaj tę serię znają już chyba wszyscy! Do tej pory powstały cztery części przygód Pucia i jego rodziny. Każda część jest wyjątkowa, niebanalnie wydana, świetnie zilustrowana, przeznaczona dla konkretnej grupy wiekowej i, co najważniejsze, stworzona w jednym celu: rzetelnej nauki mówienia dzieci już od pierwszych lat życia. Na pewno wyżej wspomnianą „rzetelność” gwarantuje sama autorka – Marta Galewska-Kustra, ekspert w swej dziedzinie, doktor nauk humanistycznych, logopeda, pedagog dziecięcy, pedagog twórczości, adiunkt w Akademii Pedagogiki Specjalnej. Nic dodać, nic ująć.
„Pucio uczy się mówić” to pierwsza część serii napisana z myślą o najmłodszych dzieciach czyli w wieku od 0 do 3 (chociaż mój czteroipółlatek nadal chętnie do niej zagląda). Ta część opiera się głównie na wyrażeniach dźwiękonaśladowczych, bo przecież z tego właśnie składają się pierwsze próby mówienia u maluchów (krówka robi „muuu”, kurka „kokoko”, kotek „miau”). Ja bardzo sobie cenię Pucia za profesjonalizm. Na początku każdej serii autorka daje rodzicom cenne wskazówki dotyczące książki, tj. jak współpracować z dzieckiem podczas czytania przygód Pucia, na co zwracać szczególną uwagę i, co ważne, jak nie przeginać, żeby dziecka nie zniechęcić – jakich błędów unikać. Podejrzewam, że większość rodziców intuicyjnie świetnie sobie radzi ze stymulowaniem mówienia u dziecka, przychodzi to nam chyba naturalnie (tak jak naturalnie dziecko zaczyna gaworzyć, a potem mówić – zakładając, że żyje w przyjaznym mu do tego środowisku), ale oczywiście nie zaszkodzi poczytać sobie trochę dobrych rad od ludzi którzy w tym „siedzą” zawodowo. Autorka książki przypomina rodzicom, że wyrażenia dźwiękonaśladowcze „powinny być używane już przez roczne dziecko”, uczula, żeby rodzic nie zmuszał dziecka „do powtarzania słów, dźwięków, strofując je: ‘Powtórz’!”, zaznacza też, że maluch nie musi poprawnie wymawiać wszystkich dźwięków. Potraktujmy tę książkę jak pretekst do snucia opowieści o tym co się dzieje na obrazku, do pokazywania przedmiotów, zadawania pytań (jeśli trzeba – podpowiadania), opisywania postaci. Niech to będzie wspólnie spędzony czas z dzieckiem, smakowanie się każdą stroną, rozbudzanie wyobraźni, zachęcanie do mówienia, czytania, słuchania, bycia razem. Nauka niech będzie trochę takim efektem ubocznym. Autorka zaznacza, że bardzo ważne jest też obserwowanie dziecka podczas wspólnego czytania – czy słucha, czy pokazuje, czy reaguje. Ważna uwaga – jeśli roczne dziecko nadal ma problemy z naśladowaniem najprostszych dźwięków typu: „pi pi” czy „mu mu” to można skonsultować się z logopedą. Tylko bez paniki.
To były wrażenia Mamy. A co dzieci myślą o Puciu? Moje go bardzo lubią. Forma książki – jedna z ulubionych – tzw. kartonówka. Bardzo poręczna, niezniszczalna, do zabrania wszędzie. Naprawdę fajne ilustracje, stonowane kolory, wszystko zrobione z dobrym smakiem, przejrzyście i czytelnie. Z rodziną Pucia łatwo nam się utożsamić (mojej rodzinie szczególnie), bo dwa przedszkolaki (Pucio i Misia), jedno Bobo (robi „łe” albo śpi), mama, tata, niezawodni dziadkowie i dużo zwierząt wokół. Książeczka kończy się naszą ulubioną stroną czyli takim à la słowniczkiem obrazkowym, gdzie autorka raz jeszcze przypomina wszystkie przedmioty/zwierzęta/postaci i charakterystyczne dla nich dźwięki. Ta strona to kopalnia pomysłów na językowe zabawy, wymyślanie zagadek, pretekst do powtarzania, wyszukiwania…Wszystko wspaniale przemyślane. Od razu widać, że zrobiły to osoby, które się na tym znają. Gorąco polecam!
Moja córka (1,5 roku) uwielbia Pucia. Czytamy go wielokrotnie w ciągu dnia i kilka razy przed snem. Codziennie. Proste, nieprzeładowane ilustracje pomagają dziecku skupić się na postaciach i dźwiękach. Całość znamy już na pamięć ale mimo to książeczka nie nudzi się i pozostaje ulubioną.
Syn dostal túto knihu na prvé narodeniny a prvé mesiace sme ju museli čítať aspoň 10x za deň (nepreháňam), potom postupne ustúpila zložitejším knižkám (vrátane ďalšieho dielu). Nejde vyslovene o príbeh, každá dvojstrana sa dá čítať aj samostatne, podľa toho, ako sa vie dieťa sústrediť. Hlavnými hrdinami knihy sú súrodenci Miška, Kubko a Samko, spolu so svojimi rodičmi. Sledujeme ich v známych situáciách (stolovanie, rozbitá váza, cesta po rušnej ulici, návšteva u starých rodičov...), z ktorých každá je opísaná jednoduchými vetami s použitím citosloviec, ktoré sa deťom ľahko opakujú.
Це моя ульюблена частина, бо тут мало тексту. Спершу не дуже зайшла Алі, але потім стала одною з найчастіше обераних на ніч (мною також, бо вона коротка в порівнянні з іншими частинами). Скорочення дуже знадобилися на початку двох дочкиних 2х років, щоб полегшити розширення словарного запасу. Зараз книжка вже дещо неактуальна, але інші читачі пишуть, що на ній можна буде вчитися читати.