Trwa wyścig o światy stracone lata temu, gdy nastał Dzień i technologia zwróciła się przeciw ludziom. Kolejna po „Gambicie” i „Punkcie cięcia” powieść Michała Cholewy przenosi czytelnika na skalistą i pogrążoną w ciemności planetę Atropos. Znajdująca się na niej kolonia na wiele lat została odcięta od reszty ludzkości. Teraz wreszcie na pokładzie unijnego krążownika przybywa ekspedycja ratunkowa. Odcięci od wsparcia na surowej planecie, żołnierze Unii muszą stawić czoła tajemniczemu wrogowi, by rozwiązać zagadkę z czasów świata, który przeminął. Kapral Wierzbowski oraz jego oddział wciągnięty w niebezpieczną grę dowiaduje się coraz więcej o planecie, swoim przeciwniku i w obliczu dylematów wymuszonych chłodną kalkulacją… o sobie. I nie wiadomo, która z tych rzeczy jest najbardziej przerażająca.
Zdecydowanie twórczość Cholewy rozwija się w dobrym kierunku. "Forta" po raz kolejny zmienia klimat. Po militarnym "Gambicie" i zawikłanej, niemal szpiegowskiej opowieści w "Punkcie cięcia", "Forta" proponuje świetną historię na bszarze kolonizowanej przed Dniem, a obecnie zapomnianej planece Atropos. Walk nie brakuje, choć daleko im do rozmachu lądowych starć z "Gambitu" czy kosmicznych walk w "Punkcie". "Forta" to historia nielicznych, którzy muszą się zmierzyć z tajemnicą Atropos.
Niezwykle cieszy rozwój warsztatu literackiego Autora. Od początku było całkiem nieźle, teraz jest faktycznie świetnie.
O, tego właśnie chciałam. Militarnego SF z pazurem, realistycznie opisaną atmosferą akcji wojskowej i poczuciem narastającego zagrożenia, z postaciami, które mają osobowość (tego ostatniego brakowało mi trochę w "Punkcie cięcia" - tu jestem zdecydowanie usatysfakcjonowana). Dylemat "poświęcić kogoś, by uratować kolektyw/kogoś ważniejszego" ukazany na kilku poziomach - całej pięciotysięcznej kolonii, oddziału żołnierzy, załogi statku i SI - został rozegrany w sposób niedający jednoznacznej odpowiedzi, gdzie przebiega granica decyzji dobrych i złych w sensie moralnym. Rozterki Wierzbowskiego są rozterkami nie tyle człowieka zmagającego się z sumieniem, ile osoby, która zaczyna mieć szerszy zakres władzy i odpowiedzialności i musi mieć szerszy obraz sytuacji, a tym samym jest zmuszona podejmować decyzje, których skutki wybiegają bardziej w przyszłość i rzutują (lub mogą rzutować)na losy całych społeczności. Tu i teraz staje się mniej ważne. Podczas lektury przypominało mi się od czasu do czasu "Generation Kill" z ograniczonym punktem widzenia marines porucznika Ficka, który jest też punktem widzenia widza serialu (bo już nie czytelnika książki Evana Wrighta, tam wizja wojny w Iraku już jest szersza niż oglądana z poziomu wojskowego konwoju). Wierzbowski wychodzi w "Forcie" ponad poziom prostego żołnierza - zaczyna dostrzegać coś więcej. Zmienia się. Czy to dobrze? Nie wiadomo, nie o to zresztą chodzi. Z pewnością robi się ciekawiej.
Ciekawe - ale w porównaniu do pierwszej części - znacznie lepsza. Widać, że autor doszlifował warsztat, zlikwidował chaos i uraczył nas kawałkiem porządnej space opery. Co prawda trochę razi ta "Gdynia" i jej absurdalny jak dla mnie manewr (takie marudzenie) - ale poza tym, całość pięknie się spina. Jest zdecydowanie lepiej.
Dobre czytadło. Tym razem znowu więcej partyzantki, mniej kosmicznego pew-pew. Nie do końca wydaje mi się by SI faktycznie wypadły jak "obcy", no ale zobaczymy.
Jedyna irytująca rzecz to mini-cliffhangery na koniec dłuższych sekcji tekstu.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Zdecydowanie Fortę polecam – autorowi udało się ograniczyć niedostatki własnego warsztatu i wyeksponować zalety. Gdyby cały cykl utrzymywał ten poziom...
Porządna powieść science-fiction musi spełnić kilka podstawowych warunków. Po pierwsze, akcja ma toczyć się w kosmosie/na okręcie kosmicznym lub odległej planecie/kolonii ludzkiej, a najlepiej we wszystkich tych miejscach. Po drugie, obowiązują pewne prawa fizyki uwiarygodniające cały istniejący porządek. Po trzecie, obowiązkowo musi istnieć Sztuczna Inteligencja i androidy. A po czwarte, nie ma to jak porządna walka z… Stop! Tu nie mogę Wam zdradzić, z czym/kim, bo popsuję niespodziankę płynącą z lektury Forty Michała Cholewy.
O czym jest powieść? W wielkim skrócie, bo nie chcę zdradzać szczegółów, chodzi o misję ratunkową na odległej planecie Atropos. Unijny okręt „Oslo” dosłownie znika i nie wiadomo, co się z nim stało. Na ratunek wyrusza „Gdynia”, a na jej pokładzie kapral Wierzbowski wraz ze swoim oddziałem oraz drużyną oesów (Oddziały Specjalne). Jak uczy doświadczenie, nic nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać, a sprawy mają swoje drugie dno, szczególnie gdy maczają w tym palce siły specjalne. I tak jest tym razem.
Forta to w dorobku pisarskim Michała Cholewy trzecia powieść, ale pierwsza jego autorstwa, z jaką miałam styczność. Na szczęście nieznajomość poprzednich w żaden sposób nie utrudnia lektury. No, może brakowało mi trochę więcej informacji o Dniu (bunt SI) oraz podłożu konfliktu na linii Stany Zjednoczone Unia Europejska, ale nie miało to wielkiego wpływu na tę konkretną historię.
Pierwsza część była słaba. Druga niezła. Trzecia z wielkim hukiem wdarła się do czołówki gatunku militarnego s-f. Czekam na następną, zgodnie z trendem ma mieć pięć gwiazdek.
Some things never change. Whether it's a country with oil, or a planet with some other most valuable substance. Plus a lot of suspence and a few tricky twists. Well deserved Zajdel for 2014.