Kontynuacja historii bohaterów powieści I Wanna Fall. Dark Side.
Mija pięć lat. Raise spełnia marzenie i otwiera własny warsztat, natomiast Lea rozpoczyna pracę w korporacji. Mogłoby się wydawać, że w końcu życie obojga jest stabilne i bezpieczne. Wkrótce jednak na tym idealnym obrazku pojawiają się pewne rysy.
Raise czuje, że w jego codzienność wkradła się rutyna. Chłopak z natury nie lubi powtarzalności i dlatego odnosi wrażenie, że znalazł się w więzieniu. Brakuje mu wyścigów i adrenaliny, którą mu zapewniały. W dodatku on i Lea spędzają ze sobą coraz mniej czasu.
Niestety ma również inne zmartwienie. Ktoś zaczyna go śledzić i jedno jest pewne: ten człowiek nie życzy mu dobrze.
Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej osiemnastego roku życia.
W książce jest wiele wątków ale nie koniecznie rozwiniętych. niektóre wątki miałam wrażenie, że są wepchnięte byle by były. Sama fabuła tej trylogii jest po prostu płytka. + w książkach zdarzały się błędy ortograficzne, ale czego innego można się spodziewać po wydawnictwie niezwykłym. Ale muszę przyznać, że okładka jest trochę mniej gówniana od ostatniej co niezmienia faktu, że autorka mogła się trochę bardziej postarać
Przebrnęłam…to była katorga. Jest mi przykro bo po drugim tomie myślałam, że może mi się spodobać. SPOJLER NIE PODOBAŁA MI SIĘ💀 Zdecydowanie zasługuje na miano najgorszej książki w 2024. Idealnie czytelnicze zamknięcie tego roku😭🤦♀️
z bólem serca daje temu trzy gwiazdki... fabuła przedstawiona w tym tomie jest naciągana, a o wątku bratvy to nawet nie wspomnę. masakra... czytanie tej książki nie dawało mi aż tyle rozrywki ile zaznawałam przy poprzednich częściach
do zobaczenia ekipo z nowego orleanu, macie specjalne miejsce w moim sercu💞 (nie wierze ze to koniec😭😭😭😭) (edit: nie moge przestac myslec o tej ksiazce, see you again i flokixthelostsouldown w zapetleniu na spoti)
3.5 ⭐️ Halo kochani co tu się zadziało, 2/3 książki popadałam w depresję a pozostałą 1/3 było bosko. O CH*J CHODZI WGL 😭😭😭 Styl pisania jest cudowny ale fabuła powinna się leczyć… zraniło mnie to co się tam działo ale cieszę się że się jednak wyjaśniło CHOCIAŻ WSM NIEKTÓRE WĄTKI BYŁY ZA KRÓTKIE I JA NIE WIEM PO CO W OGÓLE BYŁY SKORO DOSŁOWNIE MAX. JEDNA STRONA BYŁA O NICH 😭😭😭(wątek z dupy)
Wydaje mi się, że nie bylo to do końca potrzebne. Mogło się skończyć po dwóch tomach. Ogólnie to pierwsza połowa mocno słaba, niby coś się działo ale nic ciekawego, a druga to, aż za bardzo się działo.
Książka sama w sobie jest dużo lepsza niż dwie części , nie które rozdziały są na siłę. Zakończenie jest bardzo dobre i radosne patrząc na wcześniejsze części. Oceniam ją na 4,5 gwiazdki .
dobra ogln to bardzo losowe to bylo i myslalam ze bedzie brutalniejsze szkoda ze nie bylo ten jak mi sie wydaje "glowny" plot twist byl bardzo przewidywalny, od kiedy ta postac sie pojawola to ten domyslalam sie i byl taki jeden watek i albo nie byl rozwiazany ale (na 99%) ja czegos nie doczytalam a ja chciałam wiedzieć co sie okaze a nie bede przeciez robic rereadu podczas czytanka nie odczuwalam zadnych emocjo poza znudzeniem. pomimo tego ze bylo sporo watkow to wiekszosc byla bardzo slabo poruszona mysle ze to moje ostatnie spotkanie z tworczascia pani nil. przynajmniej mam taka nadzieje.
Dziś przychodzę do Was z trzecią, a zarazem ostatnią częścią Trylogii Die. Przeczytanie ostatniego tomu odkładałam trochę w czasie, ponieważ nie mogę dopuścić do siebie myśli, że to koniec historii Raise’a oraz Lili.
Zauważyłam, że finałowy tom znacząco różni się od dwóch poprzednich części, co nadaje całej serii wyjątkowy charakter. Tym razem dostrzegamy, jak bohaterowie dojrzali, jak ich życie nabrało nowego kształtu, a ich priorytety i relacje zmieniły się. Cieszę się, że większość książki została opowiedziana z perspektywy Raise’a. Jego myśli, wewnętrzne dylematy i emocje stanowiły dla mnie szczególną wartość.
Po pięciu latach względnego spokoju w życiu bohaterów, na horyzoncie znów pojawiają się poważne zagrożenia. Tym razem w postaci Ivana Nazarova, który od dłuższego czasu bacznie obserwował życie Raise’a. Bohater staje przed trudnym wyborem – ratować swoich najbliższych czy podporządkować się żądaniom Ivana. Choć decyzja, którą musiał z początku podjąć, była bardzo smutna, była także w pełni zrozumiała – w obliczu niebezpieczeństwa Raise pragnął chronić osoby, które były dla niego najważniejsze oraz chciał zapewnić im bezpieczeństwo.
Podczas tej historii towarzyszyło mi całe spektrum emocji – od rozbawienia, które przeplatało się z momentami pełnymi smutku, przez głęboki żal, aż po uczucie bólu, które towarzyszyło bohaterom w ich najtrudniejszych chwilach. Każda strona niosła ze sobą nowe uczucia, a ja, nie mogłam oderwać się od książki. Z fascynacją śledziłam losy moich ulubionych postaci, a historia wciągnęła mnie na tyle, że pochłonęłam ją w jeden wieczór!🙈 Nie było chwili, w której poczułabym nudę – każda linia była pełna napięcia, emocji i nieoczekiwanych zwrotów akcji.
Jeżeli ktoś waha się nad sięgnięciem po historię Raise’a i Lili z całego serca polecam, nie pożałujecie. A Raise Nazarov? To postać, która skradnie wasze serca ❤️🔥
Cofam to, co mówiłam o „I wanna fall dark side” to nie tamta książka mnie zniszczyła. To ta książka mnie zniszczyła, tutaj wylałam chyba najwięcej łez i to już od pierwszych stron. Mnóstwo razy musiałam odkładać tą książke i przejść się po pokoju, bo emocji było za dużo i przytłaczało mnie to, że wszystko sie spierdalało po kolei. Kiedy nadeszła już chwila wytchnienia i spokoju to znowu coś dojebali, a potem nagle chwilowy powrót Chase’a i już wątpliwości czy potem to nadal on czy to już Raise. A ten jego ojciec, który powrócił z martwych? Co to kurwa miało być, w sensie ten „wujek” od początku jakiś szemrany mi sie wydawał, ale nigdy bym nie pomyślała, że moje myśli o tym, że to mógł być jego stary okażą się prawdą. Ale ciesze się z tego zakończenia, oni zasługiwali po tylu latach na happy end. Może jeszcze kiedyś, w jakiejś książke usłysze Lea i Raise Nazarov, ale to tylko może. I może kiedyś usłysze, że Raise się przełamał i spodziewa się ze swoją Lilą małej kopii ich obojga.
This entire review has been hidden because of spoilers.
Halo co się tu stało? Pierwsza i druga część mi się podobały. Co prawda nie była to literatura najwyższych lotów ale bawiłam się na nich dobrze. A tutaj co? Szczerze mówiąc to gówno. Bardzo przewidywalna i po prostu nudna. Najciekawszy moment to Roman przebrany za wróżkę chrzestną ze shreka. Moim zdaniem ta historia powinna zakończyć się na drugiej cześci a Born of Death nie powinno powstać. Dziękuje i pozdrawiam
Zaczynając czytać ich historie bardzo się bałam co Ola dla nas przygotowała, przyznam szczerze, że na wattpadzie przeczytałam kilka pierwszych rozdziałów, dlatego że nie chciałam psuć sobie przyjemności z czytania książki,- jednak książka w papierze to dla mnie coś (uwielbiam zaznaczać swoje ukochane fragmenty).
Od początku chciałam zaznaczyć, że mamy tutaj duży przeskok czasowy pomiędzy druga a trzecia częścią,- mija 5 lat. Jednak nie wszystkie sprawy zostały wyjaśnione… „𝓝𝓞𝓣𝓚𝓐 𝓟𝓡𝓐𝓢𝓞𝓦𝓐 𝓢𝓹𝓻𝓪𝔀𝓪 𝓷𝓲𝓰𝓭𝔂 𝓷𝓲𝓮 𝔃𝓸𝓼𝓽𝓪ł𝓪 𝔀𝔂𝓳𝓪𝓼́𝓷𝓲𝓸𝓷𝓪. 𝓩 𝓻𝓪𝓹𝓸𝓻𝓽𝓾 𝔀𝔂𝓷𝓲𝓴𝓪, 𝔃̇𝓮 𝔀 𝓶𝓲𝓮𝓼𝔃𝓴𝓪𝓷𝓲𝓾 𝓹𝓸𝔀𝓲𝓷𝓲𝓮𝓷 𝓹𝓻𝔃𝓮𝓫𝔂𝔀𝓪𝓬́ 𝓫𝓻𝓪𝓽 𝓫𝓵𝓲𝔃́𝓷𝓲𝓪𝓴 𝔃𝓶𝓪𝓻ł𝓮𝓰𝓸 𝓒𝓱𝓪𝓼𝓮’𝓪 𝓝., 𝓳𝓮𝓭𝓷𝓪𝓴 𝓼́𝓵𝓪𝓭 𝓹𝓸 𝓷𝓲𝓶 𝔃𝓪𝓰𝓲𝓷𝓪̨ł. 𝓞𝓳𝓬𝓲𝓮𝓬 𝓫𝓵𝓲𝔃́𝓷𝓲𝓪𝓴𝓸́𝔀 𝔃𝓸𝓼𝓽𝓪ł 𝔃𝓷𝓪𝓵𝓮𝔃𝓲𝓸𝓷𝔂 𝓽𝓮𝓰𝓸 𝓼𝓪𝓶𝓮𝓰𝓸 𝓭𝓷𝓲𝓪 𝓹𝓸𝓭 𝓫𝓵𝓸𝓴𝓲𝓮𝓶 – 𝓳𝓪𝓴 𝓼𝓲𝓮̨ 𝓸𝓴𝓪𝔃𝓾𝓳𝓮, 𝓹𝓸𝓹𝓮ł𝓷𝓲ł 𝓼𝓪𝓶𝓸𝓫𝓸́𝓳𝓼𝓽𝔀𝓸. 𝓟𝓸𝓵𝓲𝓬𝓳𝓪 𝓹𝓸 𝓹𝓲𝓮̨𝓬𝓲𝓾 𝓵𝓪𝓽𝓪𝓬𝓱 𝔀𝓼𝓽𝓻𝔃𝔂𝓶𝓪ł𝓪 𝓼́𝓵𝓮𝓭𝔃𝓽𝔀𝓸 𝔃 𝓹𝓸𝔀𝓸𝓭𝓾 𝓫𝓻𝓪𝓴𝓾 𝓷𝓸𝔀𝔂𝓬𝓱 𝓭𝓸𝔀𝓸𝓭𝓸́𝔀. 𝓣𝓞 𝓙𝓔𝓢𝓩𝓒𝓩𝓔 𝓝𝓘𝓔 𝓚𝓞𝓝𝓘𝓔𝓒” takie zakończenie przyniosła nam druga cześć, a więc, czego mogliśmy się spodziewać?
Ostatni tom daje nam głównie rozdziały z perspektywy Raise, w końcu możemy zobaczyć co tak naprawdę siedzi mu w głowie. Oczywiście pojawiają się także rozdziały z perspektywy Lei, ale uważam, że są one tylko dopełnieniem całej fabuły książki.
Wszystko zaczyna się od podejrzanego auta, które zmierza za Raisem i Leą, a jak się kończy? Po tym zdarzeniu Raise otrzymuje dziwna wiadomość, która zwiastuje wszystkie dalsze wydarzenia… „𝓙𝓾𝓽𝓻𝓸 𝓸 𝓭𝔃𝓲𝓮𝔀𝓲𝓪̨𝓽𝓮𝓳 𝔀𝓲𝓮𝓬𝔃𝓸𝓻𝓮𝓶. 𝓦 𝓭𝔃𝓲𝓮𝓵𝓷𝓲𝓬𝔂 𝓕𝓻𝓪𝓷𝓬𝓾𝓼𝓴𝓲𝓮𝓳.” Raise wiedział, że oznacza to wyścig…
Coś, co różni tę część od poprzednich jest to, że każdy z nich chce się ustatkować, zacząć żyć jak przystało na dorosłych ludzi,- Raise ma już 26 lat. Razem z Leą zdecydowali zaadaptować Connora,- dzieciaka którego poznajemy w drugiej części. Pomiędzy nimi jest ogromna wieź, pomimo tego, że Raise nie przyznaje tego głośno, kocha go, jak i całą swoją rodzinę.
Właśnie, czym jest rodzina dla Raise? Czy jest, nim wuj, który odezwał się do niego?… Definicja rodziny dla Raise było także jego przyjaciele, każdego z nich mogliście poznać we wcześniejszych częściach. Doceniam to jak dobrze są opisane relacje pomiędzy nimi, często w książkach mam problem, chociażby z zapamiętaniem imion „przyjaciół” głównych bohaterów, jednak tutaj zapamiętałam i przywiązałam się z całą ekipa z Nowego Orleanu. „𝓑𝔂ł𝓮𝓶 𝓲𝓶 𝔀𝓼𝔃𝔂𝓼𝓽𝓴𝓲𝓶 𝓽𝓪𝓴 𝔀𝓭𝔃𝓲𝓮̨𝓬𝔃𝓷𝔂, 𝔃̇𝓮 𝓷𝓲𝓮 𝓹𝓸𝓽𝓻𝓪𝓯𝓲ł𝓮𝓶 𝓽𝓮𝓰𝓸 𝓸𝓹𝓲𝓼𝓪𝓬́ 𝓼ł𝓸𝔀𝓪𝓶𝓲. 𝓝𝓪𝓻𝓪𝔃̇𝓪𝓵𝓲 𝓭𝓵𝓪 𝓶𝓷𝓲𝓮 𝔃̇𝔂𝓬𝓲𝓮. 𝓝𝓲𝓮 𝓹𝓸𝔃𝔀𝓸𝓵𝓲𝓵𝓲 𝓶𝓲 𝓭𝔃𝓲𝓪ł𝓪𝓬́ 𝓼𝓪𝓶𝓮𝓶𝓾. 𝓣𝓪𝓴 𝓫𝓪𝓻𝓭𝔃𝓸 𝓲𝓬𝓱 𝓴𝓸𝓬𝓱𝓪𝓶…”.
Wracając do wuja Raise, który odezwał się do niego to wydarzenie ciągnie za sobą całą fabule i wszystko, co musiał przeżyć Raise. Poznajemy także wiele nowych bohaterów, którzy odgrywają mniejsza lub większa role w całej fabule książki. Wraca także Max, który od przyjaźni stał się wrogiem dla Raise i całej reszty. Żądaniem jego wuja jest to, aby całkowicie odciął się od rodziny, zostawił ich i dołączył do jego bractwa. Ma też druga opcję, która jest zostanie przy rodzinie, jednak wiązało się to ze śmiercią wielu z nich… Gdy Raise odebrał telefon od niego czekał akurat na Connora wracającego ze szkoły wraz ze swoją nową koleżanka,- Rosjanką. Wuj przekazuje mu, że ma natychmiast podjąć decyzje i spojrzeć w górę na dach bloków,- widzi tam snajpera, który celuje do Connora.
Raise nie ma wyjścia… Decyduje się stopniowo oddalić od rodziny i oddać się swojemu wujowi. Tak jak wspomniałam wyżej Connor poznał nową koleżankę z Rosji, „– 𝓣𝔀𝓸𝓳𝓪 𝓴𝓸𝓵𝓮𝔃̇𝓪𝓷𝓴𝓪 𝓬𝓸? – 𝓒𝓸𝓼́ 𝓼𝓾𝓰𝓮𝓻𝓾𝓳𝓮𝓼𝔃? – 𝓟𝓸 𝓹𝓻𝓸𝓼𝓽𝓾 𝓹𝔂𝓽𝓪𝓶. – 𝓜𝓸𝔃̇𝓷𝓪 𝓽𝓪𝓴 𝓹𝓸𝔀𝓲𝓮𝓭𝔃𝓲𝓮𝓬́. 𝓙𝓮𝓼𝓽 𝓷𝓸𝔀𝓪 𝔀 𝓽𝓮𝓳 𝓼𝔃𝓴𝓸𝓵𝓮 𝓲 𝓽𝓪𝓴 𝓼́𝓻𝓮𝓭𝓷𝓲𝓸 𝓸𝓰𝓪𝓻𝓷𝓲𝓪 𝓳𝓮̨𝔃𝔂𝓴. 𝓒𝔃𝓪𝓼𝓮𝓶 𝓳𝓮𝓳 𝓹𝓸𝓶𝓪𝓰𝓪𝓶 – 𝓝𝓲𝓮 𝓸𝓰𝓪𝓻𝓷𝓲𝓪 𝓳𝓮̨𝔃𝔂𝓴𝓪? 𝓣𝓸 𝓼𝓴𝓪̨𝓭 𝓹𝓸𝓬𝓱𝓸𝓭𝔃𝓲?”. Czytając ten fragment wracam myślami do momentu, w którym Raise pierwszy raz zobaczyć Lile… Jednak wszystko w tej książce miało drugie dno… Dziewczynka która poznał Connor była siostra jednego z pomocników wuja Raise.
Poznajemy także Darie, nie jest ona zwykła dziewczyna… Nie pamiętam, kiedy jakakolwiek postać w książce tak bardzo doprowadzała mnie do szału, tak jak ona… Zabieganie o Raise i pokazywanie Lei, że jej tk wychodzi było tak podłe, sama na miejscu Lei nie wiem, cobym zrobiła…
Raise opuszczając rodzinę nic tak naprawdę nie mówi im,- dlaczego to zrobił, co się stało? Lea z Connorem nie rozumieją tego wszystkiego za to ona domyśla się, że może mieć to związek z jego wujem. Gdy próbuje ostatecznie dowiedzieć, co się stało, żałuję, że chciała to usłyszeć… „-𝓣𝓸 𝓴𝓸𝓷𝓲𝓮𝓬 𝓛𝓮𝓪.”. „-… 𝓽𝓸 𝓽𝓮𝓻𝓪𝔃 𝓶𝓸́𝓰ł𝓫𝔂𝓶 𝓼𝓲𝓮̨ 𝔀 𝓽𝓸𝓫𝓲𝓮 𝓷𝓪𝓹𝓻𝓪𝔀𝓭𝓮̨ 𝔃𝓪𝓴𝓸𝓬𝓱𝓪𝓬́. – 𝓒𝓸? 𝓜𝓸́𝓰ł𝓫𝔂𝓼́ 𝓼𝓲𝓮̨ 𝔀𝓮 𝓶𝓷𝓲𝓮 𝓷𝓪𝓹𝓻𝓪𝔀𝓭𝓮̨ 𝔃𝓪𝓴𝓸𝓬𝓱𝓪𝓬́… 𝓒𝔃𝔂𝓵𝓲 𝓶𝓷𝓲𝓮 𝓷𝓲𝓮 𝓴𝓸𝓬𝓱𝓪ł𝓮𝓼́? 𝓞𝓴ł𝓪𝓶𝔂𝔀𝓪ł𝓮𝓼́ 𝓶𝓷𝓲𝓮? – 𝓝𝓲𝓮 𝓬𝓱𝓬𝓮 𝓶𝓲𝓮𝓬́ 𝔃 𝓽𝓸𝓫𝓪̨ 𝓷𝓲𝓬 𝔀𝓼𝓹𝓸́𝓵𝓷𝓮𝓰𝓸, 𝓛𝓮𝓪.”.
Takie momenty łamały moje serce jednak z perspektywy Raise starały się je poskładać na nowo. Cała fabuła książki była tak obfita, nie było miejsca na bezsensowne rozdziały, które często są zapychaczami w różnych książkach. Pomimo tego, że ta część była krótsza od pozostałych, fabuła naprawdę była dobrze rozplanowana, nie zabrakło mi niczego. Mogłabym się rozpisywać o niej, ile tylko się da, jednak nie o to, w tym chodzi, chciałabym, aby każda osoba, która przeczyta tę recenzję sięgnęła po historie Raise & Lei. Która stała się moim domem.
Najbardziej w tym wszystkim kocham i cenię relację głównych bohaterów pomimo wielu krętych dróg, którymi musieli podążać robili to razem. W tej części głównie skupiamy się z walką Raise ze swoją przeszłościom, niektórym może brakować dużej ilości relacji pomiędzy nimi. Jednak gdy już ją widzimy albo złamie ona nam serce, albo poskłada na nowo. „𝓣𝓮𝓻𝓪𝔃 𝓳𝓮𝓼𝓽𝓮𝓶 𝓬𝓪ł𝔂 𝓽𝔀𝓸́𝓳”.
W książce oczywiście nie zabrakło wielu plot-twistów. O których oczywiście nie chciałbym mówić, aby nie psuć wam przyjemności z czytania książki. Coś, co bardzo mi się podobało to, gdy bohaterowie wspominali dawne lata, a coś, co my widzieliśmy w poprzednich częściach ,- 𝓒𝓱𝓬𝓲𝓪ł𝓪𝓫𝔂𝓶 𝓬𝔃𝓪𝓼𝓮𝓶 𝔀𝓻𝓸́𝓬𝓲𝓬́ 𝓭𝓸 𝓽𝓪𝓶𝓽𝔂𝓬𝓱 𝓬𝔃𝓪𝓼𝓸́𝔀. – 𝓞𝓳, 𝓳𝓪 𝓽𝓮𝔃̇. 𝓒𝓱𝓬𝓲𝓪ł𝓫𝔂𝓶 𝓶𝓸́𝓬 𝓹𝓸𝔃𝓷𝓪𝓬́ 𝓬𝓲𝓮̨ 𝓳𝓮𝓼𝔃𝓬𝔃𝓮 𝓻𝓪𝔃. 𝓦𝓽𝓮𝓭𝔂 𝔀 𝓼𝓴𝓵𝓮𝓹𝓲𝓮.”🥹. Mam ogromny sentyment do całej trylogii, dlatego kocham te fragmenty…
Pewnie zastanawiacie się, czy nasi główni bohaterowie dostali dobre zakończenie? Mogę wam zdradzić, że dostali takie, na które w pełni zasługiwali. Ostatni rozdział na zawsze zostanie w mojej głowie jak i sercu… Wzruszyłam się tak bardzo… A więc to moment pożegnania z dzieciakami, z nowego orleanu… Z cała ich historią… Cieszę się, że mogłam im towarzyszyć w całej tej podroży.
Po zakończeniu ostatniego tomu trylogii ,,Die” poczułam dziwną pustkę. Nie wierzę, że już nigdy nie będę czekać na kolejne tomy historii tej dwójki głównych bohaterów. Pamiętam, jak jeszcze niedawno zaczynałam czytać pierwszy tom na wattpadzie, a dzisiaj trzymam całą trylogię w rękach. Dziękuję Oli, że dała mi możliwość recenzowania każdego tomu, dzięki czemu mogłam zapoznać się dogłębnie z jej piórem, które jest jednym z moich ulubionych.
Muszę przyznać szczerze, że nie nastawiałam się zbytnio na nic. Czekałam na tą część odkąd skończyłam drugą i muszę przyznać, że pozytywnie się zaskoczyłam. Uważam, że tą trylogię albo się kocha, albo nienawidzi. Ja jednak jestem w tym pierwszym teamie i każda z tych części jest dla mnie naprawdę wyjątkowa. Ma niedociągnięcia, luki w fabule czy błędy, ale ja totalnie nie zwracam na nie szczególnej uwagi, ponieważ czytam to ze względów rozrywkowych. Uwielbiam tą trylogię za całokształt.
Jednak muszę tutaj przyznać, że czasem męczyło mnie czytanie tego tomu. Nie zrozumcie mnie źle, bo dalej uważam, że książka sama w sobie była świetna, jednak nie do końca w tej części przepadałam za główną bohaterką. Męczyły mnie jej rozdziały i z niecierpliwością wyczekiwałam aż w końcu pojawi się pov Raise’a. Mam wrażenie, że Lea straciła cały swój urok w tej części, a szkoda, bo naprawdę ją bardzo lubiłam. Moja sympatia malała do niej z każdym jej punktem widzenia. Co do Raise’a to nadal uważam, że jego postać jest świetnie wykreowana. Jest on jednym z moich ulubionych męskich bohaterów. Wywoływał on uśmiech na mojej twarzy i sprawił, że moje serce biło w zawrotnym tempie. Co do reszty głównych bohaterów, to uwielbiam ich tak bardzo, że nie macie pojęcia. Uważam, że wprowadzają oni coś magicznego do tej historii. Są mi bliscy na swój sposób i jest mi strasznie przykro, że nie przeczytam już po raz pierwszy ich niektórych kwestii.
Niektóre plot twisty wywoływały na mojej twarzy niemały szok i uważam, że zostały one poprowadzone świetnie. Trylogia “Die” już od pierwszej części wywoływała we mnie masę przeróżnych emocji. Po złość, smutek, szczęście, aż po motylki w brzuchu. Jeśli zastanawialiście się kiedykolwiek, czy czytać tą trylogię, to ja mogę wam ją bardzo polecić. Mnie się osobiście baardzo podobała!
Mam wrażenie, że ta częś�� była zbędna miała dużo bezsensownych wątków naraz (większości niedokończonych). Gdyby tej części nie było, to tak naprawdę za dużo by się nie zmieniło, ale chociaż czytając ją mogłam znowu na chwilę wrócić do tej historii. Zdecydowanie i trochę z bólem mogę stwierdzić, że była to najsłabsza część z całej trylogii, ale i tak nie jestem w stanie dać jej mniej niż cztery gwiazdki ze względu na to, że mimo wszystko uwielbiam tych bohaterów i ich historię. Samo zakończenie też nie było też jakieś wow