Czy na dzieciach spoczywa obowiązek opieki nad rodzicami?
Ryszarda w trzecią rocznicę śmierci żony odwiedzają dzieci, by razem z nim powspominać swoją matkę. W malutkim wrocławskim mieszkaniu pojawiają się: Mateusz z partnerem, Ania z mężem i synem oraz najstarsza córka Renata. Kolacja, mającą być okazją do ciepłego rodzinnego spotkania, zamienia się w bardzo nieprzyjemną rozmowę, której korzenie sięgają wspólnych dziecięcych lat.
Jak daleko w dyskusji dotyczącej opieki nad starym samotnym ojcem posuną się Mateusz, Ania i Renata? Jak w tym wszystkim odnajdzie się Ryszard? I jak bardzo można tęsknić?
Straszliwie dołujący obraz problemów i dylematów, których z całych sił chciałoby się uniknąć - a najprawdopodobniej niejeden z nas zmuszony będzie stawić im czoła. Autor zręcznie zasiewa między wierszami ziarno niepokoju, a z poletka nim przesiąkniętym już prosta droga do jakże potrzebnych refleksji. Gdyby na książkę składała się wyłącznie perspektywa starszego pana, zapewne do reszty wypłakałabym sobie oczy. Iskierkę żalu podsyca jedynie objętość historii. Chciałabym jeszcze więcej, jeszcze dosadniej.
Bardzo ciekawe emocje wywołuje we mnie ta książka. Z jednej strony nie podobał mi się styl w jakim była napisana, nie jest to lektura po której odłożeniu od razu chcę wykrzyczeć, że każdy powinien po nią sięgnąć, nazwałbym tę książkę raczej przeciętną, ale... BARDZO potrzebowałam ją przeczytać. Wywołała we mnie wiele przemyśleń, doszłam do ważnych dla siebie wniosków i myślę, że będzie dla mnie ważna w rozrachunku wszystkich przeczytanych książek.
Nie wiem czy polecam samą książkę, ale zachęcam do rozmyślań do których ta książka skłania, a mogą być one prostsze dzięki tej lekturze.
Nie spodziewałam się, ale to będzie książka mojego roku. Zostanie ze mną na długo, a może i na zawsze. Wydaje się idealna dla każdej generacji — dorosłych dzieci, ich rodziców i dziadków. Znalazłam tu tyle perspektyw, tyle problemów, ale i mnóstwo ciepła.
Ta książka to samo życie ❤️🩹 Porusza tematy jak żałoba, osamotnienie, przemijanie czy ogromna tęsknota. Bardzo mnie poruszyła i przez większość czasu nie umiałam powstrzymać łez
Ksiazka pokazująca problemy przeciętnego Kowalskiego. Sytuację związane z samotnością, odrzuceniem, rodzina, wychowaniem, długami wobec siebie czy rachunkami i ideami. Kiedy to "nigdy bym nie powiedział" zamienia się w "stało się". Opis rodziny, która opiekuje się starym i schorowanym ojcem, a każde z trójki dzieci ma swoje rodziny, swoje problemy i cele. Niestety nie zawsze te rzeczy że sobą współgrają, a czasem pojawia się zrzucanie odpowiedzialności na innych bez namysłu. Bardzo ładnie i prawdziwie opisane. Wzruszająca książka o problemach dotyczących wielu rodzin. Śmierć, przemijanie, opieka nad rodzicami. Natomiast raz Mateusz miał 46 lat, a raz 48 z wyliczeń, więc albo matematyka tam nie siadła i nikt nie zauważył błędu, albo nie do końca jasno były te zależności opisane i można było się pogubić. Natomiast dla fabuły, to nie ma znaczenia czy jednen z głównych bohaterów będzie miał 46 czy 48 lat.
Książka otwierająca oczy na temat, który jest nieuchronną częścią życia każdego człowieka. Piękna, wzruszająca lektura, pobudzająca do refleksji. ,,Czemu dopiero na skraju życia orientujemy się, że ono składa się właśnie z tych pozornie nic nieznaczących i krótkich momentów? Ze wspólnie zjedzonego śniadania, z witania się uśmiechem po ciężkim dniu w pracy czy ze spaceru z psem w deszczowy dzień. Ciągle czekamy na wakacje i Boże Narodzenie, a życie mija. Czas się niczym nie przejmuje. W przeciwieństwie do nas, ludzi. My przejmowaliśmy się wszystkim za bardzo. A czas robił swoje. Uciekał."
Dość prosta i przewidywalna historia rodzinna kryje w sobie mnóstwo emocji, że nie pamiętam kiedy wypłakałam tyle łez. Nie da się czytać tej książki i nie myśleć o bliskich, których się straciło, oraz tych których kiedyś się straci. Można dojść do bolesnych refleksji.
dołująca książka, uroniłam sporo łez. temat bardzo smutny, ale co najgorsze - nieunikniony. serce mi pęka, że taki los może przydarzyć się również mnie, choć od razu nasuwa się „mnie to nie spotka, mnie to nie dotyczy”. zmusiła mnie do myślenia o tym, o czym tak bardzo nie chcę myśleć. piękna książka, warta każdej poświęconej minuty.
4,5 ⭐️ książkę przeczytałam bardzo szybko, odejmuje pół gwiazdki za trochę sztuczne dialogi (mam wrażenie standard w polskiej literaturze). Książka jest trudna bo jednocześnie zgadzam się ze wszystkimi bohaterami i ich podejściem oraz współczuję Panu Ryszardowi. Wszystkie jego listy to totalne wyciskacze łez. Szkoda mi go, ale czy jego sytuacja nie czeka nas wszystkich?
"Zadzwoń jak dojedziesz" chyba każdy z nas usłyszał takie zdanie od swoich bliskich, ale czy kiedykolwiek spełniliście tę prośbę? Ja jako już trzydziestoletnia kobieta i matka dójki dzieci zawsze dzwonię, co lepsze jakbym nie zadzwoniła to mój mąż będzie mi o tym przypominał do skutku. Ja dość dawno zrozumiałam wartość tej małej czynności, natomiast bohaterowie tej powieści nie wypracowali sobie takiego nawyku. W tej książce znajdziemy wiele wątków poświęconych rodzinie i relacjom, które choć na pierwszy rzut oka wydają się oczywiste, a w rezultacie jednak bardzo skomplikowane i ciężkie do ogarnięcia. To opowieść obyczajowa poruszająca nietypowe, w pewnym sensie też kontrowersyjne tematy.
Renata, Anna i Mateusz, rodzeństwo które na przestrzeni lat straciło swoją więź zarówno z sobą jak i ze starzejącymi się rodzicami. Wszyscy żyją własnymi sprawami, jednak w dniu rocznicy śmierci matki pojawiają się u ojca, żeby ją powspominać. Jednak wspólne spędzanie czasu zmienia nabiera nieoczekiwanego obrotu, każdy z rodzeństwa jest w trakcie poważnych zmian życiowych, które jak się okazuje wyklucza pomoc staremu ojcu, który z czasem coraz bardziej pogrąża się w samotności i tęsknocie.
Ta książka jest po prostu wspaniała. Pokazuje słodko-gorzki obraz zarówno życia jak i samej starości. Autor pokazuje w niej przemijanie, porusza skomplikowany temat opieki nad starszymi rodzicami, temat, który w ogóle nie powinien być elementem sporu pomiędzy rodzeństwem a często staje się kością niezgody, bo każdy skupia się na sobie, na karierze czy własnej rodzinie. Każde z rodzeństwa prezentuje inny typ człowieka, inny światopogląd czy pomysł na życie, co jest genialnym posunięciem, bo można w jakimś stopniu utożsamić się z bohaterami. Autor bawi się perspektywami, przez co poznajemy motywy i działania nie tylko rodzeństwa, ale co ważniejsze ich ojca Ryszarda, na chwilę możemy zobaczyć świat oczami osoby starszej, która czuje się samotna, ale mimo wszytko chce dobra własnych dzieci.
Ta historia jest bardzo zajmująca, wzbudza skrajne emocje, ze względu na opisane wydarzenia, jak i zachowania bohaterów. Autor w genialnym stylu pokazuje, że nawet w rodzinie nie wiemy wszystkiego o wszystkich, że każdy skrywa swoje tajemnice czy demony, że widzimy tylko to co ktoś chce, żebyśmy widzieli. Historie bohaterów pozwalają lepiej poznać ich punkty widzenia i naprawdę ciężko jest ich ocenić, mając wiedzę na temat tego czego kiedyś doświadczyli. Z drugiej strony autor pokazuje drugie oblicze człowieczeństwa, które nie ma problemu z wystawieniem własnej oceny komuś kogo nie znamy, nie znając szczegółów i jego sytuacji.
Mnie ta książka poruszyła do głębi. Przeczytałam ją za jednym posiedzeniem, w ciągu jednego wieczoru, a później długo nie mogłam zasnąć bo wciąż przeżywałam tą historię. To książka, która nie kończy się wraz z ostatnią stroną, ale ma siłę dłuższego oddziaływania. Historia bardzo realistyczna, pokazująca sytuację, w której znalazło się wile osób, a kolejne mogą wkrótce być w podobnych. Książka wręcz zmusza do przemyśleń i zastanowienia się zarówno nad zachowaniem opisanych bohaterów jak i własnych działań, do postawienia się w roli z jednego z nich, i pomyśleniu co ja bym w takiej sytuacji zrobił.
"Zadzwoń jak dojedziesz" to książka już w momencie pojawienia się jej zapowiedzi, trafiła na moją listę książek, którą musiałam nie tylko przeczytać ale i mieć w swojej biblioteczce. Wydawnictwo Mięta dzięki któremu w ogóle poznałam twórczość Jakuba Bączykowskiego, po raz kolejny powierzyło mi egzemplarz jego powieści do zrecenzowania, spełniając tym samym moje małe recenzenckie marzenie, bo to wręcz zaszczyt recenzować tak wspaniałe historie jak ta, które nie tylko są napisane w świetnym stylu, są czytelniczą gratką, czytają się same, wzbudzają ogrom emocji a co najważniejsze zostają w pamięci na długo.
Osobiście uważam, że ta dziesiątka nie jest adekwatną oceną tej książki, to powieść, którą każdy powinien przeczytać, ze względu na zawierające w sobie wartości oraz na to, że pozwala spojrzeć na świat inaczej niż dotychczas. Gorąco wszystkim polecam.
P.S. Jeśli usłyszycie od rodziców "Zadzwoń jak dojedziesz" zawsze zadzwońcie, mówię to z własnego doświadczenia, bo ja niemal od 20 lat, od kiedy dostałam swój pierwszy telefon zawsze dzwonię. Najpierw to było śmieszne, później w wieku nastoletnim wstydliwe, bo byłam jedną z nielicznych osób na wycieczkach szkolnych, które w ich trakcie się kontaktowały z rodzicami, a w rezultacie stało się nawykiem. Dlatego dzwońcie kiedy tylko możecie, bo nie jeden wiele by dał, żeby jeszcze móc to zrobić.
Wzrusz jest moi drodzy. Dosłowny eye-opener na wiele tematów, nie tylko rodzinnych i skłaniający do refleksji. Styl pisania cudowny, płynęłam przez tę historię. Na pewno zostanie w moim serduszku na jakiś czas. Jeśli nudziło was "Rodzeństwo" Moa Herngren, a szukacie czegoś dokładnie w tym stylu to koniecznie sięgnijcie po tę książkę.
Poprzednie książki Jakuba Bączykowskiego zrobiły na nas bardzo pozytywne wrażenie, a o „Zadzwoń, jak dojedziesz” już od samego Autora słyszeliśmy, że to powieść niezwykle emocjonalna. Bardzo nas to zaintrygowało i okazało się, że dokładnie tak jest.
Już sama historia niesie w sobie ogromny ładunek emocjonalny. Bohaterami jest trójka rodzeństwa, dorosłych ludzi, których mama niedawno zmarła, więc dzieci starają się jak najbardziej zająć czas pogrążanemu w żałobie tacie, pomagając mu w codziennych sprawach i godząc to z własnym życiem wypełnionym sprawami osobistymi i obowiązkami zawodowymi. Jak można się domyślić, nie jest to tak łatwe i rodzeństwo często kłóci się o to, które z nich nie spędza z tatą wystarczająco dużo czasu. Co najgorsze, ich ojciec doskonale zdaje sobie sprawę z tego, jakim obciążeniem jest dla dzieci, a przynajmniej tak to widzi. Rodzeństwo stoi przed dylematami związanymi z tym, jak pogodzić własne życie z obowiązkiem wobec rodzica.
Już wcześniej wielokrotnie zauważaliśmy w książkach Kuby to, że ma on niezwykły dar obserwacji rzeczywistości i ujmowania jej w prostych, prawdziwych słowach. Są to zawsze bardzo trafne spostrzeżenia, tak jakby Autor bardzo dobrze znał ludzką naturę, a dodatkowo potrafi to celnie opisać. Bardzo podoba nam się też jego spojrzenie na świat, które przemyca u swoich bohaterów lub w narracji – wyrozumiałość i szacunek do każdego. Tutaj dodatkowo Kuba dotyka ogromnie trudnego tematu samotności osób starszych. Wszyscy znamy przecież pewnie takie historie, w których starsi rodzice porzucani są przez swoje dzieci, które nie interesują się tym, jak ich staruszkowie sobie radzą. Nasze rodzeństwo jednak stara się, jak może, by nie zostawić ojca na pastwę losu, ale to, jak im to wychodzi, a przede wszystkim jak postrzega to ich ojciec, to zupełnie inna sprawa… Naprawdę książka porusza do głębi, mimo że historia jest bardzo prosta. Z pewnością wielu z Was uroni przy niej łzę, i to pewnie niejedną! Podoba nam się też, jak Kuba opisuje bohaterów, pomagając nam lepiej zrozumieć ich działania. To co, spróbujecie?
Gdyby nie to ze prowadzilam samochód jak sluchalam tej lsiazki to bym plakala bez konca. Malzenstwo Wandy I Ryszarda bylo piekne. Bardzo wzruszajaca ksiazka I pokazala perspektywe kazdej osoby w piekny sposob.
Historia, która co jakiś czas wraca i powoduje w środku dyskomfort, żal, skłania do przemyśleń. Bardzo dobra pozycja o przemijaniu, docenianiu bliskich. Zostanie ze mną na długo.
haaa? nie spodziewałam się, że będę na niej płakać bo rzadko mi się to zdarza, przepiękna, dająca do myślenia, o tęsknocie, o stracie ukochanej, bliskiej osoby, o przemijaniu, obowiązkowa dla każdego:’)