I nikt im nie wmówi, że białe jest białe, czyli o klauzuli, która jest abuzywna, ale... nie jest :-)

I nikt nam nie wmówi, że białe jest białe - według tego słynnego powiedzenia czasem układają relacje z klientami bankowcy i przedstawiciele firm ubezpieczeniowych. Dotyczy to przede wszystkim sytuacji związanych z opłatami likwidacyjnymi, które naliczają ubezpieczyciele, a klienci kwestionują. Jak wiadomo, w kilku przypadkach zostały one uznane przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów za niewiążące oraz wpisane do rejestru klauzul niedozwolonych . Wiadomo też, że bankowcy i ubezpieczyciele znaleźli na to dobry sposób. Wprowadzali krótkie serie bardzo podobnych do siebie produktów oszczędnościowych i w przypadku zakwestionowania przez sąd jednego z nich wmawiali klientom, że - choć konstrukcja opłat likwidacyjnych jest ta sama - nie jest to ten sam produkt, który został "osądzony". typowe rżnięcie głupa, by przywołać powiedzenie innego klasyka. Szkoda, że głupa rżną przedstawiciele firm, których o to nie powinniśmy podejrzewać.



Czytaj też: Klient zażądał zwrotu opłaty likwidacyjnej. A oni na to: "najpierw zapłać składki"



Pan Grzegorz jest byłym klientem banku Nordea. W wyniku fuzji trafił do banku PKO BP. W 2010 r. wziął kredyt hipoteczny we franku, a w pakiecie musiał dokupić umowę ubezpieczeniową dotyczącą systematycznego oszczędzania -- Ubezpieczenie na Życie z Ubezpieczeniowym Funduszem Kapitałowym ze Składką Regularną Nordea Plan Systematycznego Oszczędzania. Po pewnym czasie doszedł do wniosku, że polisa nie zarabia dla niego pieniędzy, więc trzeba się z nią rozstać. Tak się składa, że umowa kredytowa przewidywała opcję wycofania się z polisy. Sęk w tym, że polisa nie przewidywała takiej możliwości. A pisząc dokładniej - przewidywała pod karą utraty mniej więcej połowy pieniędzy. Pan Grzegorz nie jest jednak w ciemię bity i doskonale zdaje sobie sprawę, że opłaty likwidacyjne wyrażone procentowo od wartości stanu konta to zło. Sądy w wielu przypadkach orzekały już, że tego rodzaju opłaty nie mogą być ustalane ryczałtowo, gdyż koszty likwidacji nie mają nic wspólnego z tym ile pieniędzy zgromadził klient. Choć, trzeba obiektywnie przyznać, zdarzają się też wyroki niekorzystne dla klientów (na szczęście rzadko), a część sędziów stara się wybić posiadaczom polis walkę na noże i bardzo usilnie namawia do zawierania ugód ratujących tyłki ubezpieczycielom.



Czytaj też: Ubezpieczyciel zmiażdżony w sądzie. Nawet się nie odwoływał



Pan Grzegorz podzielił się tym spostrzeżeniem z firmą PKO Ubezpieczenia, która przejęła jego polisę oszczędnościową, dołączoną do ubezpieczenia. Znalazł nawet w rejestrze klauzul abuzywnych zapis identyczny do tego, który ma w swojej polisie. Pokazał go paluszkiem ubezpieczeniowcom z PKO i poprosił o odstąpienie od pobrania opłaty likwidacyjnej . Ubezpieczeniowcy jednak nie byli skłonni zgodzić się na zwrot całego stanu rejestru. To jeszcze aż tak bardzo nie dziwi, Dziwi natomiast związane z tą odmową uzasadnienie. W piśmie do klienta PKO Ubezpieczenia skupiło się głównie na udowadnianiu, że klient podpisał i zaakceptował OWU, w którym znajdowały się takie, a nie inne opłaty likwidacyjne. A skoro je zaakceptował, to wiedział na co się decyduje. Trochę to wszystko było obok tematu, bo przecież klient nie twierdził, że nie ogarnia zasad na które się zdecydował, a jedynie dowodził, że zasady te okazały się niezgodne z prawem. W PKO Ubezpieczenia z zacięciem zaczęli jednak klientowi tłumaczyć, że ani się nie pomylił, ani nie działał pod wpływem błędu (choć ten wcale nie twierdził, że padł ofiarą pomyłki lub błędu!).



pko_uzasadnienie_1



Pan Grzegorz poczuł się tak, jakby ktoś traktował go jako niepełnosprawnego umysłowo. Zgłosił więc sprawę do Komisji Nadzoru Finansowego, zwracając uwagę na to, że w polisie, a dokładniej w Karcie Produktu, znalazł klauzulę niedozwoloną, wpisaną w rejestrze UOKiK pod numerem 5608. Dotyczy ona oczywiście zryczałtowanej opłaty likwidacyjnej za realizację wykupu środków pochodzących z Rachunku Podstawowego. sygn. akt. XVII AmC 355/11. Pan Przemysław przypomniał urzędnikom, że z definicji w Kodeksie Cywilnym wynika, że zapisy umowy uznane za klauzule niedozwolone nie obowiązują.. I poprosił Komisję Nadzoru Finansowego, żeby uświadomiła tę okoliczność przedstawicielom PKO Ubezpieczenia. W firmie ubezpieczeniowej najwyraźniej doszli do wniosku, że klient nie odczepi się od samego udowadniania mu, że skoro przeczytał OWU i je podpisał, to musi je respektować, nawet jeśli są niezgodne z prawem. W swoim piśmie do urzędników KNF ubezpieczeniowcy stwierdzili, że... postanowienie, które kwestionuje klient bynajmniej nie zostało nigdy uznane za abuzywne. Owszem, jeden z zapisów w jednym z wzorców umów Nordei został zakwestionowany, ale nie ten . I po tej smutnej konstatacji ubezpieczeniowcy przypomnieli, że Sąd Najwyższy ograniczył zasadę rozszerzonej prawomocności, czyli rozszerzanie odpowiedzialności za abuzywne klauzule na wszystkie podobne zapisy do tych zakwestionowanych.



Czytaj też: Czy sensacyjny wyrok uwolni uwięzionych w polisach inwestycyjnych?



Żeby było jeszcze ciekawiej, przedstawiciele PKO Ubezpieczenia wyrazili przekonanie, że świadczenie wykupu - czyli to wiążące się z pobraniem opłaty likwidacyjnej - stanowi tzw. świadczenie główne, czyli nie podlegające kontroli pod kątem łamania praw konsumenta, dobrych obyczajów kupieckich i tego typu dyrdymałów. Pisałem już o tym spojrzeniu jednego z sądów na opłaty likwidacyjne i szlag mnie trafiał. Zastanawiałem się nawet czy nie pójść do sądu i nie zrobić mu jakiegoś szkolenia, żeby nie wypisywał głupot w orzeczeniach. Jak widać, ubezpieczeniowi prawnicy z lubością powołują się na tę argumentację.



PKO_ubezpieczenia_3



Pan Grzegorz nie wie co tu jest grane. Znalazł klauzulę niedozwoloną w swojej umowie, niemal identyczną jak ta, którą zakwestionował UOKiK i która jest w rejestrze klauzul niedozwolonych. Klauzula dotyczy tej samej firmy, planu oszczędnościowego o tej samej nazwie oraz tak samo nazywającej się części dokumentu . Jedyną różnicą między zapisem, który znalazł się w jego OWU, a tym, który znalazł się w rejestrze klauzul niedozwolonych, jest fakt, iż w jego polisie opłata likwidacyjna w którymś-tam roku wynosi 51%, a w tej zakwestionowanej 50%.



nordezapis_niedozwolony



To jest chyba właśnie ten sprytny pomysł, o którym pisałem na początku. Zakwestionowanie przez Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumentów jakiejś polisy inwestycyjnej skutkuje wypuszczeniem na rynek kolejnej, bardzo podobnej, w której zmienia się jakiś drobny szczegół. A potem prawnicy lecą w kulki, opowiadając o ograniczeniu rozszerzonej prawomocności. Przyznacie, że to jest dość przykra rzeczywistość.





"Proszę o utwierdzenie mnie w podejrzeniach, że jednak jestem idiotą do kwadratu. Bo przecież nie jest nim PKO Ubezpieczenia, wielka firma z tradycjami, walcząca o klientów. Czy tylko ja dostrzegam, że mam zakazany zapis w umowie? Czy tylko ja dostrzegam, że cytowane przez prawników ubezpieczyciela orzecznictwo Sądu Najwyższego pochodzi z 2008 r.? Czy tylko ja słyszałem o zasadzie nullum crimen sine lege?"





- zapytuje pan Grzegorz. Powiem tak: ktoś powinien zabrać się za interpretację tej cholernej rozszerzonej prawomocności. Czy jeśli mamy dwie prawie identyczne polisy, które różnią się jakimiś naprawdę drobnymi szczegółami, to można mówić, że wpis w rejestrze klauzul niedozwolonych nie obowiązuje? I - to drugie, nie mniej ważne pytanie - jakie konsekwencje można wywieść z tego dla konkretnych umów, które zawarli klienci? Innymi słowy: czy kontrola abstrakcyjna (wzorca umownego) może przekładać się wprost na kontrolę incydentalną (badanie konkretnej umowy)? Odnoszę wrażenie, że nawet Sąd Najwyższy nie może się w tej sprawie zdecydować



ILE MOŻNA ZAOSZCZĘDZIĆ NA... SAMOCHODZIE? Auto to dla wielu narzędzie pracy, dla innych narzędzie rozrywki, dla jeszcze innych przedłużenie... karty płatniczej ;-). Ale samochód to również jeden z większych wydatków każdego domowego budżetu. Co by się stało, gdyby tak troszkę na samochodzie... przyoszczędzić? ;-) 





JAK ZNALEŹĆ NAJLEPSZY KREDYT HIPOTECZNY: KROK PO KROKU. To temat najnowszego odcinka wideocyklu "Samcik prześwietla". Dowiesz się z niego czy dziś warto brać kredyt hipoteczny, jak sprawdzić czy cię na niego stać oraz na co zwracać uwagę porównując oferty i czy warto korzystać z pośrednika, czy też lepiej szukać samemu. Zapraszam!





CZY BARDZIEJ OPŁACA SIĘ KUPIĆ MIESZKANIE, CZY WYNAJMOWAĆ? To dylemat, przed którym staje wielu z Was. Związać się kilkudziesięcioletnim kredytem, a po jego spłacie dysponować majątkiem trwałym w postaci mieszkania, czy też korzystać z wolności, nie być przywiązanym jak chłop do ziemi i wynajmować mieszkanie? Spróbowałem odpowiedzieć na to pytanie na konkretnych liczbach.



 •  0 comments  •  flag
Share on Twitter
Published on September 13, 2015 23:35
No comments have been added yet.


Maciej Samcik's Blog

Maciej Samcik
Maciej Samcik isn't a Goodreads Author (yet), but they do have a blog, so here are some recent posts imported from their feed.
Follow Maciej Samcik's blog with rss.