Stanisław Barańczak
Born
in Poznań, Poland
November 13, 1946
Died
December 26, 2014
Genre
![]() |
Ocalone w tłumaczeniu
2 editions
—
published
1992
—
|
|
![]() |
Chirurgiczna Precyzja
2 editions
—
published
1998
—
|
|
![]() |
Pegaz zdębiał. Poezja nonsensu a życie codzienne: wprowadzenie w prywatną teorię gatunków
3 editions
—
published
2009
—
|
|
![]() |
Fioletowa Krowa
3 editions
—
published
1993
—
|
|
![]() |
Wiersze zebrane
3 editions
—
published
2013
—
|
|
![]() |
Książki najgorsze i parę innych ekscesów krytycznoliterackich 1975-1980 i 1993
2 editions
—
published
1990
—
|
|
![]() |
Podróż zimowa: Wiersze do muzyki Franza Schuberta
2 editions
—
published
1994
—
|
|
![]() |
159 Wierszy: 1968-1988
—
published
1990
|
|
![]() |
Tablica z Macondo: Osiemnaście prób wytłumaczenia, po co i dlaczego się pisze
2 editions
—
published
1990
—
|
|
![]() |
444 wiersze poetów języka angielskiego XX wieku
|
|
“Szkoda, że Cię tu nie ma. Zamieszkałem w punkcie,
z którego mam za darmo rozległe widoki:
gdziekolwiek stanąć na wystygłym gruncie
tej przypłaszczonej kropki, zawsze ponad głową
ta sama mroźna próżnia
milczy swą nałogową
odpowiedź. Klimat znośny, chociaż bywa różnie.
Powietrze lepsze pewnie niż gdzie indziej.
Są urozmaicenia: klucz żurawi, cienie
palm i wieżowców, grzmot, bufiasty obłok.
Ale dosyć już o mnie. Powiedz, co u Ciebie
słychać, co można widzieć,
gdy się jest Tobą.
Szkoda, że Cię tu nie ma. Zawarłem się w chwili
dumnej, że się rozrasta w nowotwór epoki;
choć jak ją nazwą, co będą mówili
o niej ci, co przewyższą nas o grubą warstwę
geologiczną stojąc
na naszym próchnie, łgarstwie,
niezniszczalnym plastiku, doskonaląc swoją
własną mieszankę śmiecia i rozpaczy
nie wiem. Jak zgniatacz złomu, sekunda ubija
kolejny stopień, rosnący pod stopą.
Ale dosyć już o mnie. Mów jak Tobie mija
czas-i czy czas coś znaczy,
gdy się jest Tobą.
Szkoda, że Cię tu nie ma. Zagłębiam się w ciele,
w którym zaszyfrowane są tajne wyroki
śmierci lub dożywocia-co niewiele
różni się jedno z drugim w grząskim gruncie rzeczy,
a jednak ta lektura
wciąga mnie, niedorzeczny
kryminał krwi i grozy, powieść rzeka, która
swój mętny finał poznać mi pozwoli
dopiero, gdy i tak nie będę w stanie unieść
zamkniętych ciepłą dłonią zimnych powiek.
Ale dosyć już o mnie. Mów jak Ty się czujesz
z moim bólem-jak boli
Ciebie Twój człowiek.”
― Widokówka z tego świata i inne rymy z lat 1986–1988
z którego mam za darmo rozległe widoki:
gdziekolwiek stanąć na wystygłym gruncie
tej przypłaszczonej kropki, zawsze ponad głową
ta sama mroźna próżnia
milczy swą nałogową
odpowiedź. Klimat znośny, chociaż bywa różnie.
Powietrze lepsze pewnie niż gdzie indziej.
Są urozmaicenia: klucz żurawi, cienie
palm i wieżowców, grzmot, bufiasty obłok.
Ale dosyć już o mnie. Powiedz, co u Ciebie
słychać, co można widzieć,
gdy się jest Tobą.
Szkoda, że Cię tu nie ma. Zawarłem się w chwili
dumnej, że się rozrasta w nowotwór epoki;
choć jak ją nazwą, co będą mówili
o niej ci, co przewyższą nas o grubą warstwę
geologiczną stojąc
na naszym próchnie, łgarstwie,
niezniszczalnym plastiku, doskonaląc swoją
własną mieszankę śmiecia i rozpaczy
nie wiem. Jak zgniatacz złomu, sekunda ubija
kolejny stopień, rosnący pod stopą.
Ale dosyć już o mnie. Mów jak Tobie mija
czas-i czy czas coś znaczy,
gdy się jest Tobą.
Szkoda, że Cię tu nie ma. Zagłębiam się w ciele,
w którym zaszyfrowane są tajne wyroki
śmierci lub dożywocia-co niewiele
różni się jedno z drugim w grząskim gruncie rzeczy,
a jednak ta lektura
wciąga mnie, niedorzeczny
kryminał krwi i grozy, powieść rzeka, która
swój mętny finał poznać mi pozwoli
dopiero, gdy i tak nie będę w stanie unieść
zamkniętych ciepłą dłonią zimnych powiek.
Ale dosyć już o mnie. Mów jak Ty się czujesz
z moim bólem-jak boli
Ciebie Twój człowiek.”
― Widokówka z tego świata i inne rymy z lat 1986–1988
“Słońce, tak dufnie jaskrawe
na placu przed klinika,
zamiast na wskros mnie przeniknać,
umiało na dobra sprawę
naswietlić tylko powierzchnię
mojej skóry czy kurtki,
co najwyżej pobieżnie
olsnić oczy przez krótki
moment przed ich zmrużeniem;
tu, w czterech scianach półmrocznych scianach,
przez scisła bryłę ciała
przebija się - nieznużenie
i błyskawicznie - nikła
bladosć promienia, który
jak wscibski brukowy dziennikarz
ujawnia pod gruboskórnym
zdrowiem wewnętrzne wstydy,
sztywna kruchosć i sliski
dygot, żałosne spiski,
skandale i ohydy,
skrywane w sobie przed soba,
by siebie nie przestraszyć.
Radiologu Bez Twarzy,
niech stanę obok
Ciebie, pokaż mi ekran
z tym mna, znanym na wylot
jedynie Tobie; chwila
wiedzy niech mnie przeswietla
Twój promień, tylko jedna:
daj - nim ja zaciemnię, zagrzebię -
sprobować, czy zniosę tę pewnosć
siebie.”
― Widokówka z tego świata i inne rymy z lat 1986–1988
na placu przed klinika,
zamiast na wskros mnie przeniknać,
umiało na dobra sprawę
naswietlić tylko powierzchnię
mojej skóry czy kurtki,
co najwyżej pobieżnie
olsnić oczy przez krótki
moment przed ich zmrużeniem;
tu, w czterech scianach półmrocznych scianach,
przez scisła bryłę ciała
przebija się - nieznużenie
i błyskawicznie - nikła
bladosć promienia, który
jak wscibski brukowy dziennikarz
ujawnia pod gruboskórnym
zdrowiem wewnętrzne wstydy,
sztywna kruchosć i sliski
dygot, żałosne spiski,
skandale i ohydy,
skrywane w sobie przed soba,
by siebie nie przestraszyć.
Radiologu Bez Twarzy,
niech stanę obok
Ciebie, pokaż mi ekran
z tym mna, znanym na wylot
jedynie Tobie; chwila
wiedzy niech mnie przeswietla
Twój promień, tylko jedna:
daj - nim ja zaciemnię, zagrzebię -
sprobować, czy zniosę tę pewnosć
siebie.”
― Widokówka z tego świata i inne rymy z lat 1986–1988
Topics Mentioning This Author
topics | posts | views | last activity | |
---|---|---|---|---|
2023 Reading Chal...: ♣️Carmen's 250+ Books♣️ | 406 | 337 | Jan 01, 2022 03:30AM |